poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 12

"Zacząć wszystko od początku " 
#Hana
Wróciłam z powrotem do pracy. Kate nie pytała, co sprawiło, że wciąż jestem członkiem ich zespołu. Cieszyło mnie to, bo nie chciałam tłumaczyć się z sytuacji, która była aktualna jeszcze kilka dni temu. Kate jest bardzo dobrą kierowniczą, lubię ją.
Wieczorem umówiłam się z Harry'm. Obiecałam przyjacielowi pomóc napisać pracę końcową więc miałam zamiar dotrzymać danego mu o wiele wcześniej słowa. Pojechałam do Liverpool'u od razu kiedy tylko skończyłam pracę. Po godzinnej podróży znalazłam się przed domem Styles'a. Zaparkowałam auto po przeciwnej stronie ulicy. Wygramoliłam się z samochodu chwytając torebkę. Zamknęłam drzwi i przeszłam na drugą stronę ulicy. Brama była otwarta więc z łatwością znalazłam się na posesji przyjaciela. Gdy tylko stanęłam pod drzwiami, zapukałam. Chłopak chwilę później otworzył mi je.

-Dobrze cię widzieć -oznajmił Harry na powitanie.
-Ciebie też -odpowiedziałam i weszłam w ramiona Harry'ego. Mogłam poczuć zapach perfum, które używa.
-Dziękuję, że przyjechałaś mi pomóc. Kiepsko mi idzie łączenie spraw w kancelarii z zaocznym studiowaniem prawa.
-Na samym początku zaoferowałam ci moją pomoc więc nie ma o czym mówić. Jest mi miło, że mogę się odwdzięczyć za to co ty zrobiłeś dla mnie.

Weszłam w głąb mieszkania. Dom był bardzo duży. Pomyślałam, że wcześniej musiała tu mieszkać rodzina z co najmniej trójką dzieci. Zaraz za wyjściem z przedpokoju z lewej strony znajdowały się schody, które prowadziły na piętro. Po przeciwnej stronie znajdował się pokój, który był zapewne pomieszczeniem na takie rzeczy jak deska do prasowania, żelazko. Idąc dalej długim, w miarę szerokim korytarzem znalazłam się w jadalni. Na środku stał duży stół, z sześcioma krzesłami. Po prawej stronie była kanapa oraz telewizor. Wzdłuż kanapy stał mebel, który wysokością podobny był do wielkości kanapy. Stały na nim zdjęcia Harry'ego. Przedstawiały nie tylko Styles'a, jak również jego rodziców, których nie miałam okazji spotkać. Na jednym zdjęciu był Harry, który obejmował Gemmę. Wyglądali na nim tak uroczo, widać, że się kochali i wzajemnie szanowali. W kuchni, która była połączeniem jadalni był Harry, który zaparzał herbatę.

-Podoba ci się? -zapytał Harry
-Tak, to lokum jest naprawdę spore. Musisz mieć wesoło mieszkając z kilkoma osobami.
-Aktualnie mieszkam sam. Wszyscy się wyprowadzili. Ja rozglądam się za nowym mieszkaniem.-powiedział stawiając gotowe napoje i usiadł na jednym z krzeseł.
-Jak to? Sam nie dasz rady utrzymać tego domu.-powiedziałam.
-Moi współlokatorzy wynieśli się stąd jakieś 3 tygodnie temu. Od tego czasu mieszkam tu sam.
-Dlaczego cię zostawili? Nie dogadywaliście się?
-Nie. Kobieta, która wynajmowała nam to mieszkanie przyszła pewnego dnia i oznajmiła, że jej córka wraca z Norwegii razem ze swoją rodziną i zamieszka tutaj. Wszyscy znaleźli sobie nowe pokoje, a ja wciąż szukam. Mam jeszcze 10 dni na znalezienie nowego domu.
-Przykro mi. -powiedziałam -Wiem, wprowadź się do mnie. Mam 3 wolne pokoje. Będziesz miał o wiele bliżej do pracy. A przede wszystkim będziesz bliżej naszej paczki.
-To miłe z twojej strony. Ale czy przypadkiem nie będzie nam razem za ciasno? No wiesz, ty, Niall, Dorothy.
-Harry pomieścimy się, fajnie będzie jak z nami zamieszkasz.
-Dobrze, przeniosę się do was.-odparł Harry.

Rozmawiałyśmy przez jakiś czas, lecz nie długo, bo szkoda mam było marnować czas i wzięłam się za pomoc w napisaniu pracy dla Harry'ego.
***
Zbliżał się wieczór, a jeszcze dużo pracy przed nami.

-Powinnam już wracać do domu. Zrobiło się późno. Niall na mnie czeka -powiedziałam odstawiając kubek z herbatą na stolik.
-A może zostaniesz u mnie na noc?-zaproponował Harry.-Nie czuł bym się taki samotny w tak wielkim mieszkaniu.
-W takim razie muszę zadzwonić i uprzedzić Horana, że nie wrócę na noc.

Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni. Odblokowałam urządzenie i wybrałam numer narzeczonego. Chłopak nie odbierał ,więc napisałam sms'a.
 
-I co? Niall bardzo się wkurzył? Pewnie popsułem mu plany na tę noc-zapytał Harry odrywając się od książek.
-Nie rozmawiałam z nim. Nie odebrał telefonu. Zapewne coś mu wypadło i jest jeszcze w szpitalu.-powiedziałam.
-Pasujecie do siebie. Wasza miłość jest tak silna, że pokona każdą przeszkodę. -podsumował Harry.
-Chciałabym żeby już zawsze tak było i żebyśmy mogli być szczęśliwi.
-Niebawem ślub. Ty masz dobrą pracę, a Ni będzie świetnym chirurgiem. Kto wie czy nie najlepszym.
-To prawda. Zacznę nowe życie a to co było oddzielę bardzo grubą kreską.
-I bardzo dobrze. Podoba mi się twój tok myślenia.- powiedział Harry.

Trzy rodziny później zaczęłam odczuwać zmęczenie i ogrniała mnie senność. Powoli zasypiałam siedząc przy laptopie i wystukując słowa, które dyktował mi Styles.

-Na dziś już wystarczy. Jestem zmęczona-powiedziałam nagle.
-O matko!-zwołał Harry, gdy spojrzał na zegarek-01:48. Chodźmy spać.
-Idę umyć twarz. -oznajmiłam.
-Hana zaczekaj. Dam ci ręcznik, jakieś ubranie, pościelę ci moje łóżko. Będziesz spać w moim pokoju.
-Przenocuje tu, kanapa mi w zupełności wystarczy.
-Nie ma mowy. Jesteś tu z mojego powodu. To spanie tutaj jest twarde, a ty musisz być jutro wypoczęta i wyspana.-powiedział Harry.
-No dobrze. Niech ci będzie.

Styles wręczył mi czysty ręcznik i strój do spania. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby nową szczotką, którą według wcześniejszej instrukcji przyjaciela znalazłam w szafce pod umywalką. Gdy wykonałam wszystkie czynności powiedziałam Harry'emu 'dobranoc' i skierowałam się w stronę schodów. Będąc w pokoju lokatego walnęłam się na znajdujące się tam jednoosobowe łóżko i po paru chwilach zasnęłam.

#Harry
Wstałem przed 6:00 by móc skoczyć do pobliskiego sklepu osiedlowego po świeże pieczywo. Kiedy kończyłem robić śniadanie usłyszałem ciche kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem przyjaciółkę, która zaspana idzie w moją stronę. Miała na sobie mój dres oraz czarną koszulkę, którą wczoraj jej ofiarowałem. Obie rzeczy były na nią o wiele za duże. Spodnie ledwo trzymały jej się na pupie. Hana strasznie wychudła, zapewne to wszystko wiąże się z ostatnimi wydarzeniami.

-Smacznego.-powiedziałem stawiając na stole miskę z gorącym mlekiem.
-Dziękuję-powiedziała ziewając.
-Wyspałaś się? -zapytałem,a w tym czasie Hana zaczęła jeść.
-Tak. A ty?- odparła z pełną buzią. Rozśmieszył mnie ten widok, bo przypomniało mi się moje dzieciństwo i śniadania ,które jadłem razem z Gemmą a potem mama wiozła nas do szkoły.
-Nie śmiej się ze ze mnie Harry.-powiedziała Han już normalnie-Jestem brudna na buzi? Tu?-zapytała.
-Nie, z twoją buzią jest wszystko dobrze. Przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa. Jesteś podobna do Gemmy gdy mówisz z płatkami w ustach.-odparłem.
-Twoja siostra jest fajna, tylko troszkę zbyt bezpośrednia jak na swój wiek.
-Jest coś o czym powinienem wiedzieć? -zapytałem i skrzyżowałem ręce na piersi zaprzestając jeść.
-Spokojnie Harry. Z Gemmą wszystko w porządku.-powiedziała Hana i poklepała mnie po ramieniu.

Po skończonym posiłku Brooks zajęła łazienkę na 30 minut. W tym czasie zdążyłem posprzątać po śniadaniu. Gdy oboje byliśmy gotowi do wyjścia wyszliśmy z domu. Zamknąłem drzwi, a pęk kluczy schowałem do kieszeni spodni. Odprowadziłem przyjaciółkę do auta.

-A ty gdzie masz swój samochód? -zapytała Han otwierając swój.
-Jeżdżę motorem-odparłem drapiąc się po głowie.
-Jeździsz do kancelarii na motorze w dodatku ubrany w garnitur? To musi być widok. Przecież jedno nie pasuje do drugiego.
-Wiem dlatego garnitur mam w swojej szafce w pokoju socjalnym, a potem się przebieram.  Na weekend oddaje go do pralni.
-Jesteś nieobliczalny Harry.-powiedziała Han-Będę się zbierać, bo już jest po 7:00.
-Oki. Leć do swojego księcia z bajki, który szaleje z tęsknoty.-powiedziałem.

#Hana
Godzinę później byłam w domu. Kiedy weszłam do mieszkania od razu skierowałam się do mojego pokoju. Zostałam w łóżku śpiącego Niall'a. Usiadłam na brzegu i pochyliłam się składając pocałunek najpierw na policzku chłopaka, a potem pocałowałam go w usta. Niall otworzył lekko oczy spoglądając na mnie. Po sekundzie je zamknął i pogłębił pocałunek. Oderwaliśmy się od sobie po chwili, lecz myślałam,że upłynęła wieczność.

-Cholernie tęskniłem- mruknął Niall zakładając pasmo moich włosów za ucho.
-Ja też. Wynagrodze ci to dzisiaj wieczorem. Zgoda? -odparłam.
-Zaplanowałem coś innego na dzisiejsze popołudnie. Zapraszam cię na randkę.-powiedział Niall.
-Dobrze. W sumie dawno nie wychodziliśmy razem na miasto. Powiesz mi gdzie idziemy?
-Niespodzianka.
-Oh Niall. Nie wiem co mam na siebie włożyć.
-Żaluż to w czym będzie ci wygodnie. Dla mnie we wszystkim wyglądasz ślicznie.-powiedział Horan, a ja wstałam z łóżka i podeszłam do stojącej szafy, aby wyjąć nowe ciuchy, w które miałam zamiar się przebrać .

Kiedy stałam przy szafie i przeglądałam rzeczy,aby wybrać jakieś i się w nie przebrać poczułam jak chłopak łapie mnie w talii i całuje moją szyję. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Odwróciłam się twarzą do chłopaka i zaczęłam go całować zawieszając ręce na karku Nialla. Sekundę później znalazłam się na miękkim materacu. Chłopak gładził moje udo. Kreśliłam wzory na nagim torsie narzeczonego. Kiedy masowałam jego klatkę kątem oka dostrzegłam ,że członek chłopaka się uniósł. Szczerze to nie miałam nic przeciwko na szybki seks z narzeczonym. Do rozpoczęcia pracy zostały mi niecałe dwie godziny. Niall złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam,że zaraz wybuchnę. Dawno tego nie robiliśmy i miałam takie pragnienie być tak blisko Niall'a. Chłopak chciał zdejmować moją bluzkę kiedy usłyszałam ciche chrząknięcie połączone ze śmiechem.

-Lou co ty tu robisz? -zapytałam

#Niall
O 19 umówiłem się z Haną w restauracji na mieście. Kiedy Han pojawiła się w lokalu przywitałem się z nią. Zamówiliśmy jedzenie i wino. Gdy kelner podał mam nasze zamówienie zajęliśmy się jedzeniem. Hana cały czas miała uśmiech na twarzy. Cieszył mnie ten widok, zaczęło nam się w końcu układać. Po zjedzonym posiłku poszliśmy na spacer. Spacerowaliśmy ulicami miasta. Hana miała na sobie czarną sukienkę i szpilki na wysokim obcasie więc chodzenie po chodniku wyłożonym nierówną powierzchnią sprawiało jej trochę trudności. Trzymałem ją za rękę. Doszliśmy na most. Z tąd był doskonały widok na okolicę. Mnóstwo ludzi znajdowało się na tym moście. Zachodzące słońce było pięknym widokiem. Zatrzymałem się na środku mostu.

-Chciałbym ci coś pokazać -zacząłem
-Chcesz mi się jeszcze raz oświadczyć?
-Uznajmy, że tak. To taki dodatek do pierścionka.-odparłem. Wyjąłem małą kłódkę i kluczyk na którym wygrawerowane były nasze imiona.
-Chciałbym to tu zostawić -rzekłem.
-To wspaniały pomysł. To jest ta niespodzianka? -zapytała podekscytowana Hana
-Tak.

 #Hana
Niall przymocował kłódkę do barierki mostu. Nasza kłódka zwisła obok innych, które już tam były. Horan podał mi kluczyk. Rzuciłam go  daleko do wody,a następnie pocałowałam Niall'a. On odwzajemnił pocałunek. Słyszałam jak ludzie klaszczą i wiwatują. Niall wyjął komórkę i zrobił mam selfie.

-Na pamiątkę.-powiedział
-Na zawsze -dodałam.

Poszliśmy dalej. Spacerowaliśmy dopóki nie zapadł zmrok. Zrobiło się chłodno więc Niall podarował mi swoją kurtkę. Postanowiliśmy wrócić do domu. Bolały mnie nogi od szpilek. W pewnym momencie Niall chwycił mnie na ręce w stylu panny młodej.

-Trzymaj się mocno -krzyknął Niall

Horan zaczął się kręcić, a ja się śmiałam. Wyglądaliśmy jak para nastolatków. Potem zaczął biec. Niall wbiegł na fontannę, która nas ochlapała. Oboje byliśmy cali mokrzy. Ludzie mijający nas mieli miny nie do opisania. Dwójka 25latków zachowująca się jak para szczeniaków. Tacy my właśnie jesteśmy. Ciałem dorośli, a w środku nastolatki.
~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Jestem średnio zadowolna z tego rozdziału. Przez szkołę mam coraz mniej czasu na pisanie. Staram się pisać wszędzie. Większość rozdziału powstaje na szkolnych przerwach, albo na lekcjach :) Mam nadzieję, że jako tako udało mi się wszystko poskładać w jedną całość, bo część rozdziału mam na telefonie a część na tablecie. Zastanawiam się nad scenką. Kto jest za ?🙋
Komentujcie (jeśli możecie, bo szkoła i te sprawy),bo wasze opinie to moja motywacja
Do następnego @angelharry99
W razie pytać zapraszam na konto poświęcone fanfiction

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 11

"Prawdziwa prawda"
#Niall
Trzymałem w swoich ramionach Hanę bardzo mocno. Moja ukochana jest dla mnie najważniejszą kobietą w moim życiu. Nie mogę jej stracić tak szybko.

-Kocham cię i nigdy cię nie opuszczę. Nic się nie liczy. Przejdziemy przez to razem, jasne? -powiedziałem
-Uhm -przytaknęła wycierając łzy.
-Masz chusteczkę -Dorothy podała Hanie pojemnik -Wytrzyj łzy.
-Dziękuję -powiedziała i wysmarkała nos.

Podniosłem się z podłogi i podałem Hanie dłoń, żeby pomóc jej wstać. Obejrzałem jej ranę, z której sączyła się krew. Skaleczenie nie było dość poważne. Wystarczyło je oczyścić i założyć plasterek. Kiedy ja zajmowałem się Haną Harry posprzątał resztki szkieł znajdujących się na podłodze.
Wróciliśmy do ogrodu. Siedzieliśmy w ciszy przy ognisku. Nie wiem dlaczego, ale każdy myślał teraz o mojej narzeczonej. Do mnie samego nie doszła jeszcze ta informacja, którą wyznała nam Hana. Teraz dotarło do mnie dlaczego Hana odmawiała mi seksu i unikała wszelkiego kontaktu. Brooks po prostu się o mnie bała, a ja podejrzewałem, że nie chce ze mną być i być może ma kogoś. Powinienem walnąć się w łeb. Hana mnie teraz bardzo potrzebuje.

-Przepraszam,że zepsułam ten dzień. To nie tak miało być -powiedziała nagle Han przerywając niezręczną dla nas wszystkich ciszę.
-Daj spokój, nie masz za co przepraszać -powiedział Lou.
-Co teraz będzie? -zapytał Harry
-A co ma być? Trzeba iść dalej. Nauczyć się żyć trochę inaczej niż planowaliśmy -powiedziałem.
-Jennifer ściąga same kłopoty. Myślałem, że gdy będzie za kratami to się od niej uwolnimy. A ona wciąż najbardziej komplikuje wasze życie -skomentował Louis.
-Od początku chciała mnie zabić. Za pierwszym razem jej się nie udało, a teraz dopnie swego. -powiedziała Hana.
-Nie umrzesz -powiedziała Dorothy spoglądając na mnie ,szukając wsparcia, albo wiarygodności jej słów. Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Wiedziałem,że trzeba przygotować się na najgorszą wersję.
-Nie znam dnia ani godziny -powiedziała Brooks.
-Co w takim razie ze ślubem? -zapytał Harry
-Musisz zadawać teraz takie pytania? -skarciła go Doris - To nie czas i miejsce. Dorośnij Harry.
-Przepraszam -odparł Styles.
-Nie mamy zamiaru z niczego rezygnować -powiedziałem ściskając Hanę za rękę. -Ślub i wesele się odbędzie.

Wszyscy spojrzeli na mnie jakbym mówił w innym języku niż oni. To, że Hana jest chora tak a nie inaczej to nie znaczy, że zrezygnuje, ze ślubu z nią. Hana będzie moją żoną choćby ceremonia miałaby się odbyć w szpitalu.

-Co tak na mnie patrzycie? -zapytałem
-Po prostu nas zaskoczyłeś - powiedziała Dorothy.
-Nie dajcie jej szans, tak?!- uniosłem głos i wstałem z krzesła jednocześnie puszczając dłoń Hany.
-To nie tak Niall.- powiedział Lou - Nikt nie miał tego na myśli.
-To dlaczego macie takie miny?
-Zaskoczyłeś nas- powiedział Harry .
-HIV TO NIE JEST WYROK.-powiedziałem akcentując dokładnie każde słowo.
-Wypijmy za to!- powiedział Harry

Każdy z nas wzioł do ręki puszkę piwa. Stukneliśmy się.Może to dziwnie wyglądało, ale nie możemy się poddać.
Przyjaciele poszli do swoich mieszkań chwilę później. Gdy Hana poszła wziąć kąpiel ja sprzątałem z Dorothy po imprezie.

-Dlaczego akurat ona? -zapytała nagle Dorothy.-Za co to wszystko?
-Też zadaje sobie to pytanie i chciałbym znać na nie odpowiedź.-powiedziałem.
-Jedna rzecz mi nie pasuje. Jak to możliwe, że Jennifer była przyjaciółką Hany przez tak długi czas i zrobiła jej coś takiego. Razem poszły na prawo, studiowały i pracowały w jednym miejscu. Raptem jej coś odbiło i doprowadziła do czegoś takiego.
-Z jednej strony nie można tak o wszystko winić Jenny. Dopóki była zdrowa to było w porządku. A kiedy jej choroba ujrzała światło dziennie wszystko się zmieniło. Nie chce tu zrzucać winy na chorobę, bo to nie o to chodzi. -powiedziałem
-Ja gdybym była Jenny to nigdy bym nie dopuściła do czegoś takiego. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym zrobić coś podobnego. Jeśli chciałbym pozbyć się złych emocji to znalazłabym inne rozwiązanie. Nigdy nie skrzywdziłabym własnej przyjaciółki.
-Wiem Doris. Jesteś najlepszą przyjaciółką Hany. Udowodniłaś to wielokrotnie.-powiedziałem.
-Traktuje ją jak swoją siostrę, której nigdy nie miałam. -rzekła Patterson.- I cieszę się też z tego, że mnie zaakceptowaliście oraz pozwoliliście dołączyć do waszej paczki.
-Takich ludzi jak ty się nie pozbywa. Ciężko znaleźć teraz tak lojalnego i prawdziwego przyjaciela. -powiedziałem zamykając drzwi prowadzące na taras.
-Skoro już poruszyliśmy temat o przyjaciołach. Długo znasz Lou?
-No już trochę czasu minęło. Znamy się jak łyse konie - powiedziałem.
-Louis miał dużo dziewczyn? -zapytała
-No...trochę ich było. Lou to taki kobieciarz-oznajmiłem.-Ale ja też do świętych nie należę.
-Widać jesteście do siebie bardzo podobni.- zauważyła blondynka
-Teraz Louis to się zakochał po uszy. Nie poznaje go. Bez przerwy gada i zdaje mi się,że mówi o tobie.
-Przestań. Ja się tylko z Lou kumpluje.

****
Poprosiłem o wolny dzień w szpitalu. Chciałem wykorzystać ten dzień urlopu, żeby zrobić test na obecność wirusa HIV. Z samego rana pojechałem na wyniki, które miały być gotowe po południu.

-Denerwujesz się? -zapytała Hana siadając obok mnie na kanapie, gdyż oglądałem telewizję.
-Nie.-odparłem zgodnie z prawdą.
-Ani trochę? Było mnóstwo okazji żebym mogła cię zarazić. W końcu mam HIV'a prawie rok czasu.
-No dobrze. Mam drobne obawy,ale przejdzie mi.
-Pojadę z tobą odebrać wyniki . Chcę być przy tobie. -powiedziała.
-Dlaczego zrobiłaś ten test sama? Ja też chciałybym wtedy z tobą być.
-Nie chciałam żebyś się od razu przejmował . Wolałam oszczędzić ci zmartwień.
-Ale test ciążowy zrobiłaś prawie w mojej obecności. To prawie identyczna sytuacja.
-Dotyczyła czegoś zupełnie innego. -powiedziała Hana.
-Mylisz się skarbie. Wtedy chodziło o nowe życie,a teraz o twoje.
-Przepraszam. Sądziłam, że Jenny nie mówi tego na serio.
-Dobrze. Nie będę drążył więcej tego tematu. Zbieraj się jeśli chcesz jechać ze mną.

Kiedy Hana się przebrała wyszliśmy razem z domu. Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera, poczekałem, aż wsiądzie, a gdy to zrobiła zamknąłem je. Okrążyłem auto i usiadłem za kierownicą.
Podróż minęła nam w milczeniu. Było słuchać tylko grające radio. Podczas drogi nerwowo stukałem palcami o kierownicę. Hana to zauważyła i kiedy staliśmy na światłach złapała moją dłoń. Posłałem jej lekki uśmiech. Ona zrobiła to samo.
***
 Gdy dotarliśmy pod szpital i zaparkowałem auto na jednym z niewielu wolnych miejsc na parkingu Hana się odezwała.

-Przepraszam. Przeze mnie twoje życie się zmieni. Nie spełnisz swojego marzenia, bo nie zostaniesz dobrym lekarzem -powiedziała.
-Nie przepraszaj, bo nie masz za co naprawdę. Nie masz na to żadnego wpływu. Ile razy mam ci to powtarzać?
-Wiem,ale..
-Żadnego ale. Jeśli będę chory, to umrzemy razem jeśli tak jest nam pisane. -powiedziałem i wziołem głęboki oddech.

#Hana
Niall poszedł do recepcji odebrać swoje wyniki. Ja siedziałam na korytarzu i czekałam, aż narzeczony pojawi się obok mnie z brązową kopertą w ręku. Nie musiałam długo czekać na przyjście Niall'a. Natychmiast się podniosłam, a on podał mi otwartą kopertę. Spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy i wyjęłam białą kartkę. Szybko znalazłam jedno zdanie, które mnie najbardziej interesowało. Kiedy je przeczytałam stanęłaam na palcach i pocałowałam Niall'a a następnie mocno objęłam.

-Jestem zdrowy. Nie potrzebie się matwiłaś. -powiedział.
-Nawet nie wiesz jak bardzosię cieszę. -powiedziałam uradowana. Mogłam odetchnąć z ulgą.
-Chodźmy stąd -powiedział Niall i chwycił moją lewą dłoń, którą wcześniej pocałował.

Pojechałyśmy do klinki, w której pracował Louis. Kiedy znaleźliśmy się w środku zapytałam czy Tomlinson jest wolny. Dziewczyna w recepcji powiedziała, że Lou ma jeszcze pacjenta, ale za kwadrans będzie mógł nas przyjąć. Zapisałam się razem z Niall'em na wizytę do przyjaciela. Po drodze uznaliśmy, że to będzie dobry pomysł i tego właśnie mam potrzeba.
Wnętrze klinki, w której pracował bardzo nowoczesne. Na samym środku stało biurko przy którym pracowała sekretarka. Tuż po prawej stronie znajdowały się drzwi prowadzące do małego korytarza gdzie znajdowało się kilka innych gabinetów. Po lewej stronie znajdowały się drzwi prowadzące do dyrektora, gdyż było tak napisane na tabliczce. Obok tych drzwi znajdowały się kolejne. Tam znajdowało się pomieszczenie socjalne, zapewne dla pracujących tam osób. Łatwo się tego domyślić gdyż drzwi wiodące tam były otwarte. 5 minut przed wstąpieniem do gabinetu Lou przyszła do nas recepcjonistka i podała nam ręczniki oraz inne potrzebne rzeczy do masażu. Gdy byłam gotowa zapukałam do pomieszania, w którym znajdował się Louis.

-Dzień dobry, można? -przywitałam się
-Hana?! Co ty tutaj robisz? -zapytał bardzo zdziwiony Louis.
-A nie widać? -zapytałam.
-W takim razie zapraszam .
-Przepraszam,że przeszkadzam,ale trzymaj rączki przy sobie -powiedział Niall, który wparował do pomieszczenia.
-Niall ty też tu jesteś? -zapytał Lou ponownie.
-No, a co? Myślałeś, że będę siedział spokojnie na kanapie przed telewizorem ty będziesz tu macał moją narzeczoną.-powiedział Niall żartując
-Chcesz to możesz zostać w drodze wyjątku jeśli nie masz do mnie zaufania -odpowiedział Louis na tej samej zasadzie co Horan.
-Masz coś do jedzenia? -zapytał mój narzeczony swojego przyjaciela .
-Niall !-powiedziałam podnosząc głowę gdyż leżałam już wygodnie na kozetce.
-W dolnej szafce biurka powinno coś być -odparł
-No co? Jestem stasznie głodny. Nie dałaś mi śniadania. -powiedział Niall, który szperał w szafce.
-Oh.. doktorze Horan przecież pan dobrze wie, że przed pobraniem krwi do badań to jest rzecz oczywista.-odparłam.
-Robiłeś test? Co ci wyszło? -zapytał Tommo masując moje plecy.
-Negatywny. Zero jakiejkolwiek oznak HIV'A.
-To dobrze. Cieszę się, że chociaż tyle dobrego w tej całej sytuacji.
***
Doszłam do wniosku, że zacznę biegać. Chciałam o siebie zadbać. Od dłuższego czasu myślałam nad tym,ale brakowało mi czasu na poranne bieganie. Jest wiosna więc dlaczego mam nie skorzystać z pięknej pogody. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Zaczynam powoli oswajać się z chorobą. Ubrana w odpowiedni strój ruszyłam do parku. Biegłam wokół alejek. Mijałam mnóstwo ludzi, którzy szli do pracy, prowadzili swoje pociechy do szkoły. Po dwóch godzinach treningu wróciłam do domu. Byłam trochę zmęczona, chyba przeceniłam swoje możliwości jak na pierwszy raz. Za duży dystans sobie narzuciłam jak na początek. Kiedy tylko weszłam do swojego mieszkania od razu skierowałam się do kuchni. Wyjęłam z lodówki niegazowaną wodę i piłam ją duszkiem. Tą którą ze sobą zabrałam zdążyłam wypić. Trzymając butelkę z wodą szłam w stronę kanapy. Nagle zakręciło mi się w głowie i zaczęło szumieć w głowie.

#Liam
Robiłem sobie śniadanie kiedy ujrzałem Hanę zmierzającą w stronę domu. Wyglądała na zmęczoną. Odszedłem od okna i zająłem się kanapkami. Woda, którą wstawiłem na herbatę jeszcze się nie zagotowała. Gdy czajnik zaczął wydawać z siebie charakterystyczny dźwięk, wlałem parujący wrzątek do kubka. Wyjęłem z szafki cukiernicę,żeby posłodzić sobie napój. Ku mojemu zdzwoniu cukiernica była pusta. Przeszukałem szafki w poszukiwaniu nowego cukru. Niestety go nie znalazłem. Nie miałem głowy do zakupów. Kupowałem wszystko na bieżąco. Postanowiłem pójść do Hany i pożyczyć trochę cukru, gdyż nie lubię pić gorzkiej herbaty.
Kiedy znalazłem się pod jej drzwiami do drzwi. Nie otworzyła. Ponowiłem próbę. Niestety bezskutecznie. Byłem pewny, że dziewczyna jest w domu, gdyż przed chwilą widziałem ją przez okno. Nie mogła wrócić i wyjść w tak krótkim czasie. Nie wiem dlaczego, ale coś podpowiadało mi żebym pociągnął za klamkę. Zrobiłem to. Ponieważ drzwi były okazały się być otwarte wszedłem do środka. Zacząłem rozglądać się po mieszaniu sąsiadki. Układ pomieszczeń był identyczny jak w moim domu,więc znałem wszystko dobrze. Idąc w stronę kuchni zatkało mnie. Na kafelkach leżała Hana. Natychmiast podszedłem do niej. Sprawdziłem puls, żyła. Zacząłem ją uderzać lekko, aby przywrócić jej świadomość. Po chwili otworzyła oczy.

-Liam? -zapytała Hana
-Tak. Spokojnie. Prawdopodobnie zemdlałaś.Wiesz nie wyglądasz najlepiej. Jak się czujesz?
-Boli mi głowa i... jest mi niedobrze. W łazience...

Podniosłem się szybko i pobiegłem do toalety. Bardzo łatwo odnalazłem wiaderko i podałem je Hanie. Zaczęła wymiotować. Skończyła opróżniłem je i wróciłem do dziewczyny, która siedziała na kafelkach.

-Jak się czujesz? -zapytałem
-Słabo. To zaraz minie -powiedziała-Co robisz w moim domu?- zapytała kiedy pomogłem jej wstać.
-Przyszedłem pożyczyć trochę cukru i tak wyszło. -powiedziałem.-Swoją drogą wystraszyłaś mnie
-Wiem. Nie pamiętam jak to się stało. Jakby ktoś wymazał mi część dnia.
-Często ci się zdarza coś takiego? Może nie powinnaś być sama?
-Nie. Czasem tylko gorzej się poczuje ale daje sobie radę. Przyzwyczaiłam się, że co chwila jestem na coś chora. Wytrzymam dopóki nie zasnę na zawsze.
-Możesz przestać tak mówić? Zasmucasz mnie tym. Trochę więcej optymizmu poproszę.
-Liam znowu, trzymaj mnie -Hana wypowiedziała te słowa po czym zachwiała się i znów zemdlała.

Zdążyłem ją złapać chroniąc Brooks przed ponownym upadkiem. Chwyciłem ją na ręce a następnie położyłem na kanapie. Wezwałem pogotowie. W oczekiwaniu na karetkę Hana otworzyła oczy. Powiedziała mi gdzie znajdę jej ostatnie wyniki badań, w tym na obecność wirusa HIV. Kiedy karetka przyjechała lekarze stwierdzili, że zabiorą ją na badania. Takie zdarzenia mogą mieć różne skutki, dlatego trzebabyło to sprawdzić.

#Hana
Od godziny jestem na sali segregacji. Pielęgniarka pobrała mi krew do badań, a lekarz przepisał jakieś kroplówki. Leżałam podpięta do jednej z nich. Na twarzy miałam maskę z tlenem, gdyż wystąpiły u mnie problemy z oddychaniem. Przy moim łóżku pojawił się Niall.

-Kochanie wszystko w porządku? Coś cię boli? -zapytał Horan całując mnie w czoło.
-Zemdlałam dwa razy. Liam wezwał pogotowie i mnie tu przywieźli.
-Napędziłaś mi stracha. Kiedy Ash powiedział mi, że tu jesteś natychmiast tu przybiegłem.
-Niall... ja chyba wiem. Źle ze mną, a będzie jeszcze gorzej. Za długo nie byłam leczona.
-Nawet tak nie myśl. Zaraz się wszystkiego dowiem. -powiedział Niall i poszedł do pokoju lekarzy.

10 minut później Horan pojawił się na sali wraz z lekarzem. Doktor miał w ręku wyniki moich badań.

-Co mi jest? -zapytałam
-Możesz odetchnąć z ulgą. To nie HIV. Jesteś zdrowa, . Zrobiliśmy powtórne badania, które są negatywne. Jestem tego pewien na 200%.- odparł lekarz. Niall złapał mnie za rękę i mocno ścisnął. Uśmiechał się do mnie.
-To w takim razie co było powodem jej omdleń?-zapytał.
-Twoja dziewczyna ma obniżoną odporność, z tąd te wszystkie dolegliwości i częste choroby. Wystarczy odrobina większego wysiłku i dlatego tak się dzieje. Ale przepisze jej leki i odpowiednie witaminy i będzie wszystko w porządku.
-Mam jeszcze jedno pytanie. -powiedział Niall
-Mów śmiało. -odparł lekarz.
-Możemy się bzykać?
-Tak.
-Kiedy mogę wyjść do domu? -zapytałam
-Jeszcze dzisiaj. Po dyżurze wrócicie razem do domu.

Lekarz zostawił nas samych. Poszedł przygotować wypis dla mnie. Niall usiadł na moje łóżko.

-Jesteś całkiem zdrowa. Wszystko minęło -powiedział Niall po czym mnie przytulił. Ja zrobiłam to samo.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wreszcie ten koszmar z HIV się skończył.
-Nie mogę się doczekać,aż będziemy się kochać.
-Niall tobie to tylko jedno w głowie. -powiedziałam i zaczęłam się śmiać,bo facet leżący obok się na nas spojrzał. Horan wstał i zaciągnął zasłonę po czym znów usiadł obok mnie.

-Kocham cię -szepnął mi do ucha po czym przyległ do mnie złączył nasze usta.

Tęskniłam za tym aby być znów blisko niego. Brakowało mi naszych pocałunków. To wszystko spowodowało, że się wzruszyłam. Mój koszmar się skończył.
________________________________________________________
Przepraszam za błędy. Wszystko się wyjaśniło. Jakby ktoś nie skapnął to Lou jest masażystą :)
Zapraszam do komentowania, bo to ogromna motywacja dla mnie. Ciężko mi powiedzieć kiedy będzie nowy rozdział.Wiem, że zniszczyłam końcówkę, ale miałam inny pomysł na początku, lecz stwierdziłam, że ta wersja będzie lepsza.
Do następnego @angelharry99

sobota, 12 września 2015

Rozdział 10

"Kochasz mnie? W ogóle chcesz ze mną być? "
#Niall
Umówiłem się z Lou na piwo. Chciałem pogadać z przyjacielem o Dorothy. Jestem zdania,że oboje tworzyliby idealną parę. Niestety ich relacje są czysto przyjacielskie. Jeszcze przed zakończeniem Master Chef'a postanowiłem, że zeswatam Tomlinson'a z Doris. Chcę troszkę pomóc naszym znajomym, bo widzę jak na siebie patrzą oraz w jaki sposób się traktują. Wielokrotnie byłem świadkiem dwu znacznych sytuacji, które były związane z Louis'em i Dorothy. Niestety mój przyjaciel jak i Patterson wszystkiemu zaprzeczali.
Zjawiłem się w klubie kilka minut wcześniej niż Lou. Zamówiłem piwo i usiadłem przy wolnym stoliku. Chłopak przyszedł nieco spóźniony.

-Siema. -przywitał się po czym gestykulując zamówił sobie piwo i zajął miejsce na przeciwko mnie.
-Hej. -odpowiedziałem biorąc łyk piwa z kufla,którego zawartość była już do połowy pusta.
-Fajna muza i pełno lasek. - zauważył Lou.
-Sam wybrałeś ten lokal na miejsce spotkania więc czemu się dziwisz. To normalne.
-Patrz na tyłek tej brunetki. -Tomlinson wskazał palcem na dziewczynę tańczącą w tłumie.
-Nie interesuje mnie tamta dziewczyna. Jestem zajęty.
-Nie bądź taki sztywny. Zanim Hana weźmie cię pod pantofel musisz się wyszaleć. Pamiętasz czasy liceum? Nie mogłeś odpędzić się od dziewczyn. Leciały na ciebie, jak pszczoły do miodu.
-To było dawno temu. Nie wracaj do tego. Liczy się tu i teraz.-odparłem.
-Czasem dobrze jest powspominać. Alice to była laska. O ile pamięć mnie nie myli byłeś z nią najdłużej.
-Może i tak było, ale teraz jestem innym człowiekiem. Z tamtego okresu nic już nie jest aktualne. Zmieniłem się odkąd poszedłem na medycynę.
-A Sophie? Ona potrafiła postawić na swoim. Mało kto potrafił się jej sprzeciwić. Tylko tobie ulegałam typowemu bad boy'owi.
-Skończmy ten temat. Chciałem pogadać z tobą o czymś innym. -zaproponowałem.

Czułem się niezręcznie, kiedy Louis wypominał mi każdą zdobytą      przeze mnie dziewczynę. Lubiłem Sophie, była bardzo podobna do mnie z charakteru i osobowości. Dogadywaliśmy się. Szkolny bad boy i ona, dziewczyna z charakterem, która nie bała się wyrazić swojego zdania.

-O czym? -zapytał Lou
-O tobie i Dorothy. -odpowiedziałem
-Dlaczego o niej? Stało się coś?


-Nie. Przecież widzę jak na siebie patrzcie i się zachowujecie. Ile chcesz to ciągnąć? Powiedz to jej, wyznaj co czujesz.
-Niall bawisz się w swatkę? Nie masz nic innego do roboty? Czeka cię ślub, który sam się nie zorganizuje. Zajmij się tym hmm.
-Czego się boisz? Zrób ten pierwszy krok, bo dziewczynie to raczej nie wypada. -powiedziałem.
-Dzięki Niall, właśnie mi uświadomiłeś,że kocham Dorothy. -powiedział Lou uśmiechając się -Tylko to nie takie proste...Chyba popełniłem największy błąd w swoim życiu.
-Co zrobiłeś?
-Kiedyś powiedziałem Dorothy, że mam dziewczynę.
-Na głowę upadłeś?! Co ci strzeliło do łba.
-Nie wiem. Wtedy w walentynki odprowadziłem ją do waszego mieszkania i tak jakoś mi się powiedziało. Jezu jaki ja byłem głupi. -westchnął Tomlinson
-Odkręć to jak najszybciej i umów się z nią na oficjalną randkę.-powiedziałem.
-Myślisz,że się zgodzi?
-Powinna. Zresztą Doris bardzo cie lubi. Co ja będę ci tłumaczył. Sam wiesz najlepiej, jak między wami jest.

Spędziłem z Louis'em w klubie kilka godzin. Wypiliśmy sporo piw, więc wróciłem trochę nawalony. Ściągnąłem swoje ubrania i zostając w samych bokserkach położyłem się do łóżka obok Hany i przytuliłem ją. Niedługo później zasnąłem.

#Hana
Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam śpiącego Niall'a. Minęło już kilka dni, a ja wciąż nie mam odwagi powiedzieć narzeczonemu o mojej chorobie. Wiem, że powinnam to zrobić jak najszybciej,bo być może Horan też jest chory, ale nie potrafię . Podniosłam się z łóżka i podeszłam do komody, po czym otworzyłam szafkę z bielizną. Wyjęłam z dna szuflady zapalniczkę i papierosa. Po cichu wydostałam się z sypialni i zeszłam na dół. Zajrzałam do pokoju przyjaciółki, aby upewnić się,czy Dorothy wyszła do pracy. Potem otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam do ogrodu. Stąpałam po trawie bosymi stopami . Podpaliłam papierosa i zaczęłam palić. Robiłam to codziennie, po kilka razy w ciągu dnia. Ukrywałam się z tym. Od chwili gdy się dowiedziałam, o HIV'ie zrobiłam się tajemnicza i nikomu o niczym nie mówiłam. Wiedziałam,że kiedyś zabraknie mi pomysłów i wyjdą na jaw wszystkie moje kłamstwa. Odmawiałam Niall'owi seksu, tym samym się od niego odsuwając Zrobiłam się zimna i oschła. Horan zaczął się domyślać,że coś jest nie tak, pytał,ale tłumaczyłam wszystko zmęczeniem lub brakiem nastroju.
Chodziłam po ogrodzie paląc papierosa. W pewnej chwili usiadłam na huśtawce. Jedną nogę podkuliłam a drugą się lekko odpychałam. W lewej ręce trzymałam zapalniczkę, a w prawej papierosa. Bawiąc się zapalniczką mój wzrok skupił się na pierścionku. Przez myśl przeszedł mi absurdalny pomysł, dlatego jak najszybciej oddaliłam tą myśl od siebie. Skończyłam palić papierosa i wróciłam do domu. Nie spaloną końcówkę papierosa wyrzuciłam przez kuchenne okno więc odłamek wylądował na ulicznym chodniku. W łazience umyłam zęby,żeby pozbyć się zapachu tytoniu. Wzięłam poranny prysznic. Wyszłam z kabiny owinięta w biały, puchaty ręcznik. Kiedy otworzyłam drzwi przede mną stał Niall.

-Miłego dnia kochanie.-powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję, tobie również.
-Czemu mnie nie obudziłaś? Wziąłbym kąpiel razem z tobą.
-Nie chciałam ci przerywać snu. Wczoraj wróciłeś późno...
-Hana powiesz mi co się dzieje? Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz. Mam wrażenie,że mnie unikasz.
-Wszystko jest dobrze. -skłamałam
-Kochasz mnie? W ogóle jesteś pewna,że chcesz za mnie wyjść?
-Tak, kocham i chce z tobą być na zawsze -powiedziałam.
-To kochaj się ze mną -powiedział.
-Nie teraz, spóźnisz się na dyżur.
-Cały czas tak mówisz. Ciągle odmawiasz, odkładasz na później. Unikasz mnie.
-Przepraszam. -powiedziałam.
-Zastanòw się czego tak naprawdę chcesz,bo ja cie nie poznaje. Zmieniłaś się. Nie wiem, gdzie podziała się ta Hana z kancelarii. -powiedział Niall po czym minął mnie i zamknął się w łazience.

Przeklinałam w duchu dlaczego nie powiedziałam mu prawdy. Gdyby wiedział byłoby inaczej. Zrozumiałby moje zachowanie. Ja nie wiem jak mam mu to powiedzieć.

#Dorothy
Byłam w pracy i sprzątałam stoliki, gdyż dziś ja zamykałam lokal. W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi otwierają się.

-Przepraszam, niestety już zamknięte -powiedziałam nie przerywając czynności.
-Przyszedłem do ciebie -usłyszałam w odpowiedzi znajomy mi głos, który należał do Louis'a.
-To ty. - powiedziałam odwracając się w stronę chłopaka
-Nie boisz się tutaj być tak sama? -zapytał i zaczął chodzić po lokalu i rozglądać się.
-Nie -odparłam.
-Następnym razem zamykaj drzwi na klucz. -powiedział - Pomogę ci z tymi krzesłami -po czym wziął jedno krzesło i obrócił je do góry nogami i postawił na blacie stolika.
-Dzięki. To ja zmyje resztki naczyń -powiedziałam i weszłam za ladę.

Sprzątając lokal rozmawialiśmy. Z pomocą Lou udało mi się wszystko szybko posprzątać. Wyszłam z zaplecza gdzie zostawiłam fartuszek i odniosłam wszelkie środki czystości. Zastałam chłopaka siedzącego na barowym taborecie.

-Tak naprawdę to chce z tobą porozmawiać i cię przeprosić. -wyznał.
-Nie masz za co mnie przepraszać. -powiedziałam
-Okłamałem cię mówiąc ci wtedy, że mam dziewczynę. Podobasz mi się.

Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się, że Louis kłamał. Myślałam, że się przyjaźnimy i nie będzie z tego nic więcej. Sądziłam, że tylko ja źle ulokowałam swoje uczucia, a tu coś takiego.

-Umówisz się ze mną na randkę? - zapytał
-No nie wiem. Po tym jak mnie oszukałeś straciłam do ciebie zaufanie -powiedziałam
-Byłem głupi. Nie potrafiłem przyznać się przed sobą, że mógłbym się zakochać. Pewna osoba dopiero dała mi to do zrozumienia.
-Żartowałam - powiedziałam - Zgadzam się.

Louis wstał z krzesła i zbliżył się do mnie. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów.

-Przepraszam, za to co teraz zrobię -rzekł.

Gdy wypowiedział ostatnie zdanie pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek. W gruncie rzeczy od dawna na to czekałam, bo kochałam Louis'a od dawna.

#Hana
Kolejny tydzień minął bardzo szybko. Nadszedł piątek, pierwszy dzień wiosny. Zaprosiłam przyjaciół na grilla z tej okazji. Po pracy zrobiłam szybkie zakupy. Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy.
Wyjęłam torby z bagażnika i szłam obładowana do klatki schodowej.

-Pomogę ci -usłyszałam głos Liam'a.
-O cześć. Dzięki -odpowiedziałam i podałam mu dwie z czterech siatek, które miałam.
-Szykujesz imprezę? -zapytał.
-Urządzam wspólnie z paczką przyjaciół grilla z okazji wiosny.
-To super.
-Może wpadniesz? Poznamy się lepiej.
-Dziękuję,ale innym razem. Powiedziałaś już Nathan'ielowi ?
-Niall'owi -sprostowałam
-Przepraszam. To jak powiedziałaś ?
-Nie mam odwagi -wyznałam.
-Wiesz, że on powinien poznać prawdę dawno temu.
-Tak wiem. Ciężko mi wciąż wszystkich oszukiwać.-westchnęłam i spuściłam wzrok.
-To się przełam. Lepiej żeby dowiedział się tego od ciebie niż przypadkiem od kogoś nieznajomego. To zabili go jeszcze bardziej.
-Postaram się skorzystać z twojej razy. Dzięki za pomoc. -powiedziałam, gdyż byliśmy już przed drzwiami mojego mieszkania.
-Nie ma za co. Baw się dobrze. -odpowiedział i zniknął.

Weszłam do domu i krzyknęłam 'Jestem '. W korytarzu zjawił się Niall i zabrał siatki. W tym czasie zdjęłam trampki i pobiegłam na górę się przebrać. Wygrzebałam z szafy dżinsowe ogrodniczki z przetarciami w kilku miejscach. Dobrałam biały top. Kiedy się ubrałam zeszłam do kuchni, aby pomóc w przygotowaniach. Niall zdążył poukładać na tacki karkówkę oraz kiełbaski. Dorothy zajmowała się napojami. Podeszłam do zlewu i zaczęłam myć brudne naczynia.

-Pokłóciłaś się z Niall'em? -zapytała przyjaciółka
-Nie, to on się na mnie obraził. -powiedziałam
-Chyba nie ma powodu -zauważyła Dorothy.
-Ma powód i ja doskonale wiem jaki, ale nic na to nie poradzę.
-Macie się pogodzić jasne? Dziś zawitała do nas wiosna, a wy stroicie fochy.
-Ja sie nie dąsam tylko Niall. -zauważyłam
-Nieważne. -rzekła Patterson i wyszła do chłopaków.

Wytarłam ręce kuchennym, jednorazowym ręcznikiem i oparłam się tyłkiem o blat. Naszła mnie ochota na papierosa,ale nie miałam gdzie wyjść,żeby nikt mnie zobaczył z papierosem. Mogłabym pójść do Liam'a, ale nie chciałam mu przeszkadzać.
Moje kłamstwa zaczęły mi ciążyć na sumieniu. Wszystko zaczęło się sypać. Niall się na mnie obraził i nie odzywał od kilku dni. Czułam się z tym źle, ale nie potrafiłam zdobyć w sobie tyle odwagi, aby wyznać mu prawdę. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z zamrażalnika 5 zimnych piw i wyszłam do przyjaciół.
Harry zajmował się grillem, Niall i Louis stali niedaleko i gadali, a Dorothy pomagała Styles'owi.

-Przyniosłam coś do picia -powiedziałam i wręczyłam Harry'emu i Doris po puszcze piwa.

Potem poszłam w stronę Louis'a i Horana. Tomlinson mi podziękował. Pociągnęłam Nialla za rękę , splatając nasze dłonie. Prowadziłam chłopaka na drugi koniec tarasu.

-Kochanie przepraszam za moje ostatnie zachowanie. -powiedziałam.
-Traktujesz mnie jakbym ci coś zrobił. Dlaczego? -zapytał i ściągnął swoje okulary.

-Zaraz ci wszystko wytłumaczę. Tylko proszę, wysłuchaj mnie do końca. -powiedziałam- B-Bo ja...
-Hana ,Niall kiełbaski wam ostygną-wołał Harry, który podbiegł w naszą stronę.

Wystarczyłaby sekunda, a Niall by się dowiedział, ale tak się złożyło, że Styles ma niezłe wyczucie czas więc nie  zdążyłam mu powiedzieć.

-No chodźcie -powiedział Harry
-Już idziemy -opowiedziałam i kiwnęłam głową, żeby Niall ruszył ze mną i Harry'm.

Kiedy szliśmy w stronę ogniska Niall szepnął mi do ucha.

-Co chciałaś mi powiedzieć?
-Powiem ci wieczorem, obiecuje -odrzekłam i złapałam Nialla za rękę i ścisnęłam,w geście potwierdzenia.

*****
Grill z okazji wiosny okazał się strzałem w 10. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem spotkałam się z przyjaciółmi na jednej imprezie. Bawiliśmy się świetnie. Wieczorem Niall, Louis i Harry rozpalili ognisko. Wszyscy siedzieliśmy przy palącym się ognisku, ponieważ noce o tej porze nie są jeszcze zbyt ciepłe. Każdy był już trochę wstawiony,ale nie tak żeby robić wiochę i się przewracać. Niall grał mam na swojej ukochanej gitarze, a my śpiewaliśmy mu jakieś piosenki. Harry zaśpiewał nawet swój własny utwór, który wymyślił ot tak, z głowy. Miałam z niego ubaw. Zresztą jak całe towarzystwo.
Wstałam z krzesła i zabrałam puste szklanki, po drinkach i whisky żeby je napełnić. Będąc w kuchni postawiłam szkło na blat od wyspy kuchennej. Pech chciał, że jedna ze szklanek spadła na podłogę, pobiła się. Kucnęłam zaczęłam zbierać pojedyncze szkła, oczywiście te większe kawałki. Kładłam szkła do miski, którą odruchowo zabrałam z blatu. Podczas zbierania odłamków, skaleczyłam się odłamkiem jednego z nich z nich. Zaczęła mi lecieć krew z palca. Patrzyłam się na nią jakbym pierwszy raz widziała czerwoną ciecz . Dotknęłam kolanami zimnych płytek. W kuchni pojawił się Niall.

-Co robisz? -zapytał Niall, który zaczął się do mnie zbliżać
-Zbieram szkła -odrzekłam
-Uważaj żebyś się nie skaleczyła.-ostrzegł mnie.-Najlepiej to zostaw.
-Już to zrobiłam. -powiedziałam.

Niall podszedł do mnie i kucnął obok mnie bardzo szybko. Chciałam uniknąć tego, żeby nie zobaczył, że się zraniłam. Wiem czym to grozi jeśli Horan będzie miał kontakt z moją zarażoną krwią.

-Pokaż mi tą ranę. -oznajmił
-Nie, dam sobie radę sama. -powiedziałam odsuwając rękę, tak aby była jak najdalej od Niall'a.
-Trzeba ją oczyścić i zdezynfekować. Nie wygłupiaj się, tylko daj mi tą rękę.
-Nie słyszysz co do ciebie mówię? !-krzyknęłam -Odejdź stąd! -powiedziałam,a z moich oczu płynęły łzy .
-Nie zachowuj się jak dziecko! Daj sobie pomóc !-krzyknął Niall
-Nie dotykaj mnie! -wrzasnęłam gdyż Niall chciał opatrzyć mi ranę -N-Nie możesz! S-Słyszysz -jąkałam się, bo płakałam coraz bardziej.
-Ale Hana....
-M-Mam HIV'A! -krzyknęłam.
-Co?! -krzyknął Harry.

Podniosłam głowę i zdałam sobie sprawę,że wszyscy przyjaciele się na mnie patrzą oraz właśnie znają całą prawdę.

-Tak, jestem chora. Mam HIV'A -potwierdziłam, bo widziałam zdziwienie na ich twarzach.
-Jak to się mogło stać? Nie rozumiem. Przecież ty nie masz kontaktu z takimi osobami -powiedziała Dorothy
-A jednak miałam -oznajmiłam -Wtedy kiedy Jennifer mnie porwała podawała mi narkotyki. Wszyscy braliśmy z jeden strzykawki. Hill jest chora, ja jestem i ty Niall też możesz być zarażony - powiedziałam pociągając nosem.
-Mówiłem, żebyś do niej nie szła. Jennifer cię kłamie. -odezwał się Harry.
-To akurat jest prawda. Robiłam badania i są pozytywne.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? -zapytał Niall
-Bałam się. Nie chciałam was martwić.
-Nie zostawilibyśmy cię -dodał Lou.
-Chciałam ci wyznać prawdę w ogrodzie -powiedziałam do Niall'a.
-To jest niesprawiedliwie. Niall to się leczy? -zapytał Harry .
-Tak. Z tym się normalnie żyje. -odpowiedział Niall po czym bardzo mocno mnie przytulił.
~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Tajemnica Hany wyszła na jaw. Louis pocałował Dorothy. Jak myślicie gdzie pójdą na oficjalną randkę?
Liczę na wasze opinie pozostawione w komentarzach.
Do następnego @angelharry99

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 9

"HIV to nie koniecznie wyrok "
Ważna notatka pod rozdziałem! 
#Hana
Siedząc w parku na ławce płakałam, patrząc się co jakiś czas na wynik testu, który potwierdzał,że jestem chora. Obok mnie przechodziło mnóstwo ludzi. Byli szczęśliwi, zakochani, mieli plany na przyszłość, a ja właśnie to wszystko straciłam. W jednej krótkiej chwili. Moje życie nie ma przyszłości. Nie tak wyobrażałam sobie to co będzie za kilka tygodni, miesięcy. Jeszcze wczoraj miałam wyobrażenia co do ślubu z Niall'em. A teraz? Jedyne o czym myślę to czas jaki mi pozostał. Podniosłam się z ławki i skierowałam się do samochodu. Szłam szlochając i wycierając łzy, które płynęły mi po policzkach. Nikt z przechodniów się nie zainteresował moim stanem. Kiedy dotarłam do auta, odpaliłam silnik i wróciłam do kliniki, z której wyszłam zaledwie godzinę temu. W samochodzie wytarłam rozmazany, czarny makijaż. Gdy wyglądałam odrobinę lepiej wysiadłam z samochodu i skierowałam się do recepcji.

-Dobrze, że pani wróciła -powiedziała pielęgniarka siedząca za konsolą.
-Można to leczyć? -zapytałam.
-To trzeba leczyć. Umówiłam panią na konsultacje lekarską -odpowiedziała pielęgniarstwa podając mi karteczkę z godziną oraz jutrzejszą datą.
-Dziękuję.-odpowiedziałam i odeszłam.

Wróciłam do auta i pojechałam do domu. Po drodze wstąpiłam do sklepu i poprosiłam o paczkę papierosów, zapalniczkę oraz gumy do żucia.
Stałam przed blokiem oparta o maskę samochodu. Wyjęłam z torebki papierosa. Trzymałam go w ręku. Będąc nastolatką twierdziłam,że nigdy nie sięgnę po taką rzecz.Zapach palącego się papierosa wywoływał na mnie odruchy wymiotne, dlatego unikałam pomieszczeń oraz osób, które paliły. Przez jakiś czas wahałam się nad podpaleniem białego papierosa. W końcu zdecydowałam się zapalić. Zaciągnęłam po raz pierwszy i od razu zaczęłam kaszleć. Spróbowałam drugi, trzeci, czwarty... Po 3 minutach wypuszczałam dym z ust. W pewnym sensie powodowało to ulgę. Mogłam przez moment zapomnieć jaki wyrok wydała na mnie Jennifer podając mi narkotyki.

-Co ty robisz? -zapytał mnie Liam, który pojawił się tuż obok.
-To co widać -odparłam.
-Nie wyglądasz na palącą.
-Skąd możesz to niby wiedzieć? Nie znasz mnie.
-Coś się stało, bo płaczesz -odpowiedział.

Tak bardzo skupiłam się na paleniu papierosów, że nie skupiałam uwagi na tym, że zaczęłam płakać. Natychmiast wytarłam łzy.

-Nic mi nie jest -zaprzeczyłam.
-Przecież widzę, że coś cie dręczy. -powiedział
-Dasz mi spokój? Przecież mówię, że jest ok. Ogłuchłeś?!
-Jej sory. Nie chciałem. Pójdę już -odparł i zrobił krok w przód.
-Zaczekaj -pociągnęłam go za ramię -Przepraszam. Nie powinnam się na tobie wyżywać.
-Spoko. Może chcesz pogadać? - Liam rzucił propozycje.
-W sumie to nie wiem, czy jest o czym rozmawiać. Ale mogę spróbować.

Przyjęłam zaproszenie Payne'a. Pomyślałam, że rozmowa z Liam'em w jakiś sposób mi pomoże. Szłam za nim do jego mieszkania. Kiedy byliśmy w środku usiadłam na kanapie a chłopak przygotował napój. Gdy picie było gotowe Liam postawił na stoliku dwie szklanki i zajął miejsce na skórzanym fotelu. Zaczęliśmy rozmawiać i poznawać się.

-Byłem okropny w stosunku do ciebie. Źle zaczęła się nasza znajomość.-zauważył Liam.
-To prawda. Twoje zachowanie było bardzo bezpośrednie i trochę chamskie. -przyznałam chłopakowi rację.
-Może zapomnimy o tym co było i zaczniemy od początku?
-Zgoda. Masz u mnie czystą kartę.- powiedziałam
-Dzięki -Liam się uśmiechnął -Postaram się nie zmarnować tej szansy.
-Zbyt wiele czasu nie masz, więc będzie dobrze.
-Dlaczego? Wyprowadzasz się?
-Nie. -powiedziałam.
-Więc czemu? Jeśli nie chcesz to nie musisz odpowiadać.
-Powiem ci, w końcu czasu nie da się cofnąć -mówiłam, z coraz bardziej łamiącym się głosem, a z moich oczu po raz kolejny łzy znalazły swoje ujście. -M-Mam HIV'a- wybełkotałam i zakryłam twarz dłońmi.

-HIV to nie koniecznie wyrok. Z tym można żyć -skomentował Liam. -Jesteś pewna na 100%?
-Tak, w torebce mam wyniki.
-Będzie dobrze -powiedział Liam siadając obok mnie i przytulając.

Nie wiem dlaczego to zrobiłam,ale położyłam głowę na torsie chłopaka i płakałam. Payne mnie pocieszał i głaskał po głowie. Czułam jakąś taką ulgę z tego, że powiedziałam o tym właśnie Liam'owi. Chłopak mnie nie zna, nie wie co przeżyłam. Z drugiej strony źle się z tym czułam, bo powinnam najpierw powiedzieć Niall'owi, gdyż jest on najbliższą mi osobą. Po chwili oderwałam się od niego.

-Nie powinnam tego robić. Przepraszam -szepnęłam.
-Luz. Czasami lepiej się wygadać komuś obcemu.-powiedział po czym podał mi pojemnik z chusteczkami. Wzięłam jedną i wysmarkałam nos.
-Dziękuję- powiedziałam wycierając oczy.
-Nie ma za co - powiedział po czym położył rękę na mojej lewej ręce, którą miałam na kolanie. -To zaręczynowy?
-Tak.
-Gratuluję.
-Dzięki. Pomoczyłam ci koszulkę -powiedziałam patrząc na czarną koszule chłopaka na której była duża plama od moich łez.
-Zaraz zniknie. Nie martw się -powiedział.
-Powinnam już iść. -powiedziałam podnosząc się. - Dziękuję za sok i przepraszam.
-Za co? Że zmoczyłaś mi bluzkę? Daj spokój -opowiedział Liam.

Pożegnałam się z sąsiadem. Kiedy byłam na schodach wyjęłam jedną gumę do żucia oraz upewniłam się,że wyniki są schowane dość głęboko.

#Niall
Kiedy wróciłem z pracy nikogo w domu nie było. Korzystając z chwili samotności wziąłem prysznic, gdyż pachniałem szpitalem. Po wykąpaniu się włożyłem na siebie tylko szare dresy. Zbiegłem do kuchni napić się wody. Otworzyłem lodówkę żeby wyjąć zimny napój. Usłyszałem dźwięk przekręcającego się w drzwiach klucza. Odstawiłem butelkę na blat i udałem się do przedpokoju sprawdzić,która z dziewczyn wróciła

-Cześć kochanie - przywitałem się
-Tęskniłam za tobą -powiedziała Hana po czym mocno mnie przytuliła.
-Musiałaś mocno tęsknić - zauważyłem.
-Kocham cię -powiedziała całując mój prawy policzek.
-Zaprosiłem Lou na wieczór. Jest mecz,więc pomyślałem ze obejrzymy go razem.
-Jasne -odparła.
-Zamówimy pizze? -zapytałem, gdyż byłem głodny.
-Ok. To ja poproszę z kurczakiem.
-Dobrze.
-Idę się przebrać, a ty zadzwoń.

#Hana
Schowałam na dno szuflady z bielizną moje wyniki. Nie chciałam, żeby Niall przez przypadek je znalazł. Wolałam oszczędzić mu tego. Powiem mu, ale nie teraz. Muszę się z tym oswoić. Przebrałam się w domowe ciuchy, po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
Wieczorem przyszedł Louis z piwem. Oboje z Niall'em są fanami sportu. Po pierwszej połowie meczu pożegnałam się z towarzystwem I poszłam do sypialni tłumacząc,że jestem zmęczona i boli mnie głowa. Oczywiście mi uwierzyli.
 Po szybkim prysznicu położyłam się do łóżka i mimo wczesnej godziny próbowałam zasnąć. Nie było to wcale takie proste, gdyż ciągle myślałam o tym że mam mało czasu. Zastanawiałam się co będzie dalej. Nie mam odwagi powiedzieć Niall'owi, że umieram, a tym bardziej rodzicom. Czuję się źle z perspektywą mojej śmierci. Nie pamiętam kiedy odpłynęłam, mimo wczesnej godziny.
Obudziłam się niedługo później. Byłam przerażona. Przyśnił mi się własny pogrzeb. Wszyscy płakali, a Niall był w szoku. Towarzyszył mi do samego końca. Harry siłą musiał odciągnąć go od trumny z moim ciałem.

-To okropne- powiedziałam sama do siebie ze łzami w oczach.

Wiercąc się na łóżku postanowiłam włączyć laptopa i poczytać o tym wirusie. Usiadłam wygodnie opierając się plecami o ramę łóżka. Z szafki stojącej obok łóżka wyjęłam komputer. Włączyłam go i zaczęłam szukać jakichkolwiek informacji nie zapalając nawet lampki. Odwiedziłam wiele stron. Przeczytałam historie osób, które są chore, ale prowadzą normalne życie niczym nie różniące się od mojego. Oczywiście zachowywały wszelkie środki ostrożności i były pod stałą opieką lekarską. Kiedy usłyszałam szum dobiegający z dołu wyłączyłam laptopa i ułożyłam się w łóżku. Niedługo później do pokoju wszedł Niall. Położył się obok mnie

-Słodkich snów -wyszeptał mi i złożył pocałunek na moim policzku.

****
Poszłam do pracy jakby nic się nie stało. W biurze nie mogłam się skupić. Napisałam na komputerze moją rezygnację ze stanowiska drukując dokument. Następnie udałam się do szefowej mojego działu. Zapukałam do gabinetu i weszłam.

-Mogę? -zapytałam
-Chodź. Masz jakiś problem? Wyjaśnić ci coś? -zapytała Kate .
-Nie. Przyniosłam rezygnację -powiedziałam
-Odchodzisz ? Dopiero co zaczęłaś tą pracę -rzekła
-Wiem, ale nie mogę zostać z powodów zdrowotnych. -oznajmiłam.
-Będzie nam trudno znaleźć kogoś na twoje miejsce. Dobrze sobie radziłaś. Jestem z ciebie zadowolona. Mogę wiedzieć co ci jest?
-Nie chce o tym mówić. Za wcześnie na to. Sama jeszcze nie mogę się z tym pogodzić. -powiedziałam
-Okej. Rozumiem. Będziesz chciała to powiesz. Obowiązuje cię 3 miesięczny okres wypowiedzenia.
-Pamiętam. Mam nadzieje, że to tego czasu znajdziesz kogoś na moje miejsce.
-Będzie ciężko, a szef nie będzie zadowolony. Ten dział potrzebuje kogoś takiego jak ty.
-Nie mam wyjścia -rzekłam
-Dobrze. Nie wiem o co chodzi, ale coś wymyśle -powiedziała Kate.
-Trochę mi niezręcznie cię o to prosić ale czy mogłabym wyjść na 2 godziny? Mam umówioną wizytę u lekarza.
***
Czekałam na swoją kolej w poczekalni. Kiedy pacjent przede mną opuścił gabinet weszłam do środka. Na początku pani doktor przeprowadziła ze mną wywiad . Pytała m.in o czy mam na coś alergie, czy chorowałam na jakikolwiek chorobę niezwiązaną z HIV. Zapytała również o choroby w rodzinie. Następnie kazała mi pójść za kotarę i się rozebrać. Kiedy ściągnęłam ciuchy wyszłam zza parawanu. Lekarka sprawdziła mój wzrost, wagę, temperaturę, ciśnienie oraz tętno. Potem położyłam się na kozetkę i pani doktor delikatnie obracała mój brzuch w celu sprawdzenia czy nie wyczuwa jakiś niepokojących zmian. Kiedy skończyła pozwoliła mi się ubrać. Gdy byłam gotowa usiadłam ponownie na krzesło ma lekarka w tym czasie uzupełniła moją historie.

-Pani Hano. Nie widzę niczego co mogłoby nas dodatkowo niepokoić. W prawdzie wynik testu jest pozytywny,ale radziłabym powrócić wynik za jakiś czas żeby być pewnym na 150%. I proszę się uspokoić.
-To trudne.
-Wiem, ale nie można myśleć negatywnie. Mnóstwo osób jest chorych tak jak pani, lecz prowadzą normalne życie. Pierwsze dni są straszne, ale z czasem będzie lepiej. Z HIV da się żyć , tylko trzeba o siebie dbać i być w kontakcie ze mną.
-Chcę żyć pani doktor.
-Dlatego proszę powtórzyć test za dwa tygodnie i wrócić do mnie. Wtedy pomyślimy co dalej. A do tego czasu proszę porozmawiać z bliskimi i uprzedzić o możliwym zarażeniu swojego partnera. A przede wszystkim unikać kontaktu z krwią innych osób i powstrzymać się od seksu. Da pani radę?
-Postaram się , lecz mój narzeczony pragnie mieć dziecko.
-Dlatego musi mu pani powiedzieć prawdę jak najszybciej.

Po krótkiej rozmowie z panią doktor, która trwała jeszcze jakieś 10 minut opuściłam szpital. Na dworzu znów sięgnęłam po papierosy i zaciągnęłam się. Teraz coś czego unikałam w przeszłości stało się moim przyjacielem i lekiem na zapomnienie.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Niall jeszcze nie zna prawdy. Czy ją pozna? Hana źle postępuje oddalając się od świata i rezygnując z nowej pracy?
Komentujcie, bo to dla mnie największa motywacja.

UWAGA
Coraz bardziej myślę nad zakończeniem publikacji tego fanfiction, ponieważ nie widzę zainteresowania tym co ja pisze. Mam wrażenie,że czytają tylko 3 osoby. Wiem, że nie uda mi się mieć tych 10 komentarzy, pod rozdziałem, tak jak to miało miejsce w pierwszej części. Przeniosłam opowieść na Wattpad 'a żeby było wam wygodnej bo wiem, że jest on teraz taki popularny i wgl. Co tam się dzieje to nie wspomnę. Założyłam osobne konto dla fanfiction, żeby Was zachęcić, żebyście mogli komentować jeśli wam się nie chce pod postem. To też nie dało skutku.
Zgłaszam moje fanfiction gdzie się da, żeby go rozpowszechniać, ale to nic nie daje. Zero zainteresowania. Dlatego też zaczęłam zastanawiać się nad EPILOGIEM (w wersji dla was , bo ja dokończę tą historię ). Nie wiem co wam się nie podoba w tym fanfiction,co jest zbędne, a czego jest za mało, bo po prostu nikt mi nie mówi.
Od was zależy co będzie dalej.
Buziaki @angelharry99