niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 21

"Jestem z tobą, będzie dobrze. "
#Hana
Wróciliśmy ze szpitala ok 04:30. Uznałam, że lepiej będzie jeśli tę noc Niall spędzi na dole, choć jak on twierdził dałby sobie radę i wszedłby na górę. Harry,który nie spał zaproponował,żeby Horan udał się do jego pokoju, znajdującego się po lewej stronie od wejścia do mieszkania. Niall musiał protestować jak zawsze, był uparty jak osioł. Ja natomiast potrafię wyolbrzymiać niektóre sytuacje,ale co mogę z tym zrobić, po prostu martwię sie o ukochanego.

-Idę do sypialni.-oznajmił Niall.-Nie jestem kaleką.
-To tylko jedna noc,a w zasadzie jej koniec.-powiedziałam.
-No już, chodź Niall.-chrząknął Harry,który ogarniał bałagan w pokoju.
- Chcę spać z tobą.-szepnął Niall ledwo słyszalnie.
-Łóżko Harry'ego jest za małe, żebyśmy mogli spać razem. Nie wyśpimy się-zauważyłam.
-A Styles? Gdzie on będzie spał? -zapytał Niall-Z tobą, w naszej sypialni?
-Ja mogę spać z Haną.-rzekła Doris schodząc po schodach.
-Dorothy, przepraszam, obudziliśmy cię-powiedziałam.
-Sama się przebudziłam,usłyszałam głosy i zeszłam na dół, żeby sprawdzić, czy to wy,a może jacyś włamywacze okradają nasz dom.-rzekła Patterson ziewając.-A tobie co się stało w nogę? -przyjaciółka zwróciła się do Niall'a wcześniej ilustrując go wzrokiem.
-Mały wypadek przy pracy.-wyznał chłopak.-Gips na trzy tygodnie.
-Oh... to niedobrze. Uważaj pod nogi.
-Pokój gotowy.-oznajmił Harry.-Dorothy? Nie śpisz?
-Tak samo jak wy.-odparła.
-Dobra. Co robimy? Bo się zgubiłem, a chciałbym jeszcze trochę skorzystać z tej nocy.-warknął Harry.
-Odstąpię ci mój pokój, a ja pójdę do Hany.-powiedziała Doris.-Może tak być, Niall?
-Okey.-westchnął Niall.-Tylko żadnych numerów.
-Jasne, panie doktorze.- powiedziała Doris uśmiechając się.

Zaprowadziłam Horana do pokoju. Pocałowałam go w policzek na dobranoc. Wychodząc zostawiłam uchylone drzwi. Sama udałam się na górę. Po drodze ściągnęłam z siebie bluzę. Dołączyłam do przyjaciółki, która zajęła stronę Niall'a.

-Pamiętasz kiedy ostatnio spałyśmy razem?-zapytała Dorothy
-Chyba rok temu,jak bałam się spać sama, a Niall miał dyżur.-odpowiedziałam.
-To były czasy... no teraz ty masz chłopaka, a ja zazdrosnego narzeczonego. Mam tylko taką nadzieję, że po ślubie to się zmieni.
-Hana...nie masz jakiś wątpliwości, co do małżeństwa?
-Wiesz,jeszcze nie.-powiedziałam.- I wątpię bym jakieś miała.
-To dobrze. Mam już pewien pomysł na wieczór panieński,ale ciii...nic ci więcej nie powiem.
-No wiesz co?-oburzyłam się. -Teraz ciekawi mnie co tam kombinujesz razem z Kate i Isabel.
-Chodźmy spać,bo zaraz będzie 05:00.
-Dobranoc.
-Dobranoc Han.
***
Pojechałam rano do pracy. Tam Kate zgodziła się żebym zabrała swoją robotę do domu. Ucieszyłam się z tego powodu,gdyż mogłam spędzić ten dzień razem z Niall'em, od czasu do czasu zajmując się nowym zleceniem. Przyjaciółka wręczyła mi też egzemplarz gazety z moją sesją, którą schowałam do torebki. Wracając do domu wstąpiłam do sklepu,żeby kupić zapas wody i pudełko lodów. Będąc w domu położyłam torebkę na komodzie w korytarzu. Niall siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Usiadłam obok chłopaka i pocałowałam go w czoło.

-Miałaś wrócić po południu.-zauważył.
-Kate była tak miła i powiedziała,że mogę popracować w domu. Nie potrzebują mnie w biurze. -powiedziałam przeczesując włosy chłopaka. -Mogę zająć się tobą.
-To cudownie, marzyłem o tym.
-Jesteś zły?
-A co? Mam być zadowolony? Miesiąc siedzenia w domu bezczynnie mnie nie satysfakcjonuje. Przez ten czas mógłbym wykonać masę ciekawych operacji,uratować komuś życie.
-Rozumiem cię skarbie,ale co się stało to się nie odstanie. -westchnęłam.
-Chyba musimy zrezygnować z lekcji tańca. -wyznał Niall.
-Masz rację. W tej sytuacji to jest niemożliwe.
-Przepraszam cię, że tak wyszło. Wiem jakie to jest dla ciebie ważne. -powiedział Niall i przejechał dłonią po moim udzie.
-Mówi się trudno.-westchnęłam.-Nie można mieć wszystkiego.
-Zawaliłem sprawę po całości. Zatańczyć walca na własnym weselu to było twoje marzenie, a ja chciałem pomóc ci je spełnić.
-Zgodziłeś się na lekcje mimo początkowej niechęci. To dla mnie dużo, naprawdę. Fajne było przez te kilka zająć,w których braliśmy udział.
-Oh tak. -zgodził się Niall.
-Dobrze, że podjąłeś ten temat, bo muszę odwołać dalsze lekcje. Zrobię to teraz, żeby potem nie zapomnieć. -mówiąc to wstałam kanapy.-W siatce w korytarzu są lody.

#Niall
Brooks poszła na górę,aby zadzwonić do szkoły,gdyż w sypialni leżał zeszyt ślubny, w którym był zapisany numer telefonu. Udałem się na przedpokój, po wspomniane przez Hane lody. Chwyciłem reklamówkę z zakupami i niechcący torebka ukochanej upadła na kafelki. Schyliłem się, żeby ją podnieść. Z torebki wypadło czasopismo,które również podniosłem. Normalnie odłożyłbym gazetę na miejsce, ale moją uwagę zwróciła okładka na której...widniała Hana. Zdziwiłem się tym widokiem i jednocześnie zdenerwowałem,bo narzeczona nic nie mówiła o tym,żeby brała udział w jakiejkolwiek sesji. Udałem się do kuchni,żeby schować lody do zamrażalki,zapobiegając ich rozmrożeniu. Opierając się o wyspę otworzyłem gazetę, ale usłyszałem schodzącą po schodach Hane.

-Powiesz mi co to jest? -mruknąłem.
-Skąd to masz?-odparła pytaniem na pytanie.
-Zapytałem pierwszy,więc oczekuje odpowiedzi.
-To moja sesja,trafiłam na nią zupełnie przypadkiem.
-Nic mi nie powiedziałaś. -fuknąłem.
-Nie było okazji, żeby ci powiedzieć. Wszystko wydarzyło się wczoraj. Próbowałam to odkręcić, ale nie chcieli mnie słuchać. Zanim Kate się pojawiła, byłam już w trakcie sesji.-wyznała Hana.-Nie bądź na mnie zły.
-Nie mam zamiaru. Jestem pod wrażeniem, podoba mi się i to bardzo. Nie widziałem, że mam tak piękną narzeczoną przy sobie.
-To miłe co mówisz. -odparła.-Szczerze to bałam się twojej reakcji.
-Kochanie...-Niall mnie przytulił.-Przepraszam. Zazdrośnik ze mnie.
-Ohh. Takiego cię kocham.
***
Jakiś czas później Hana poszła na górę, żeby trochę popracować. Zrobiła to z wielkim oporem, bo ciężko jest się rozstać z takim człowiekiem jak ja. Mimo,że narzeczona jest w pokoju na piętrze to czuję jakąś taką pustkę, jakbym siedział sam w pustym domu. Cały czas nie mogę przestać oglądać zdjęć z sesji. Są naprawdę pięknie. Nagle rozległ się dźwięk domofonu. Udałem się w stronę drzwi,żeby otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu gościem okazał się Louis.

-Hej.
-Hej.Sam jesteś? -zapytał przekraczając próg.
-Hana jest w sypialni, ale pracuje. Miło, że wpadłeś.-przyznałem.
-Dorothy mi powiedziała, co ci się stało. Bawi mnie ta sytuacja. -uśmiechnął się Lou i udał się do salonu,a ja tuż za nim.
-Moja nieuwaga,przyznaję. -westchnąłem.-Chcesz coś do picia?
-Oby było zimne.-odparł-Nie chcę piwa.-dodał.
-Odmawiasz alkoholu? Abstynent jesteś czy jak.-zdziwiłem się słowami przyjaciela, bo Tomlinson uwielbia piwo i inne trunki.
-Po południu mam randkę. -powiedział.
-Aaa rozumiem. -powiedziałem nalewając Louis'owi do szklanki wodę z cytryną.-Musisz zachować trzeźwość, choć w moim towarzystwie było by ciężko.
-To się napij.-powiedział Louis.
-Sam nie będę pił, w dodatku jest środek dnia.
-Będzie okazja,żeby się napić. Za trzy tygodnie jest spotkanie klasowe. Idziemy?
-Dlaczego nie! Chętnie spotkam się w dawnym gronie.-powiedziałem z wielkim entuzjazmem. Pomimo tego, że nie byłem dobrym uczniem najlepiej wspominam czasy licealne i ludzi z jednej klasy.-Można przyjść z osobą towarzyszącą?
-Jeśli ktoś ma no to czemu nie,nic nie stoi na przeszkodzie. Jak ty weźmiesz Han ,to ja zabiorę Dorothy. -powiedział Louis.
-A kiedy to jest?
-Za trzy tygodnie w sobotę.Tylko miejsce spotkania mają jeszcze ustalić,bo niewiadomo ile osób jest chętnych.
-No pora roku też ,urlopy, wyjazdy.
-Śluby. -dodał Louis.
-Będzie się działo.-powiedziałem i usiadłem na kanapie,gdyż na stołku przy wyspie nie było mi wygodnie.
-Mam nadzieję, że przez całą noc.
-W nocy to najwięcej. Zabawy po zmroku są najlepsze.
-Pokaż to.-warknął Louis zmieniając temat.-Ej, przecież to Hana.
-Wiem.
-Bracie...-Louis zaczął przeglądać strony z sesją Brooks. -Zajebista jest. Nie wiedziałem,że taki skarb trzymasz w domu. Nie pochwaliłeś się nic,cwaniaku.
-Han nie wiedziała do końca czy ta sesja w ogóle się ukaże.-skłamałem,ale to mało istotne.
-Jasne,jasne.-odparł sarkastycznie Tomlinson.

Rozmawialiśmy z Louis'em trochę o moim ślubie z Haną. Wspominaliśmy również stare czasy. Naprawdę nie mogłem się opanować, śmiejąc się z przywołanych,zabawnych sytuacji. Tak bardzo skupiliśmy się na rozmowie, że o mały włos, a Louis spóźniłby się do pracy. Na szczęście narzeczona pojawiła się w salonie i zrównała nas z panującymi realiami, jak i godziną widniejącą na zegarku.

#Hana
Skończyłam brać szybki prysznic. Umyłam zęby i poszłam do sypialni,gdzie przebywał Horan. Chłopak leżał na łóżku i trzymał w ręku moją sesję.

-Odłożysz to w końcu? Ile można oglądać te same zdjęcia.
-Jestem nimi zafascynowany, bo jesteś tam ty.
-Chcę pogadać. -powiedziałam stanowczo zajmując swoją część łóżka.
-Mam się bać?
-Chyba nie ma czego. Martwię się, żę ze mną jest nie tak jak powinno być.Myślałam nad pójściem do ginekologa. .
-Bardzo dobry pomysł. Dowiemy się dlaczego nie możemy mieć małego Horanka, a już trochę się o niego staramy.
-Pójdziesz ze mną? -zapytałam
-Z tobą zawsze i wszędzie,gdzie tylko chcesz. -odparł.-Mogę umówić nas z nową ginekolog,która pracuje w moim szpitalu.
-Znasz ją?
-No pewnie, operowałem z nią jej pacjentkę. Fajna jest, pomoże nam. Zadzwonię do niej jutro rano i zapytam czy mogłaby nas przyjąć.
-Kochany jesteś.-pocałowałam Niall'a w policzek.
***
Następnego dnia Horan z samego rana zadzwonił do doktor Cox. Kobieta zgodziła się nas przyjąć dlatego umówiliśmy się z nią na wizytę o godzinie 12:00. Pół godziny wcześniej wyszliśmy z domu. Prowadziłam auto,bo z nogą Niall'a to było niemożliwe. Gdy tylko przekroczyłam próg szpitala zaczęłam się trochę denerwować. Nie lubię przebywać w tym miejscu. Horan udał się do rejestracji po moją kartę, a ja czekałam na niego tuż przed gabinetem. Niall,gdy tylko pojawił się z dokumentacją wszystkiego się domyślił. Nie ukrywam, wyraz mojej twarzy mówił sam za siebie. Horan przytulił mnie.

-Będzie dobrze,jestem z tobą.

***
-Wszystko jest w porządku.-powiedziała doktor Cox po wykonaniu badania.
-Jakaś przyczyna musi być.-zauważyłam.
-Naomi,staramy się o dziecko na prawdę dłuższy czas.-dodał Horan.
-Nie wykluczam,że przyczyną może być utrata pierwszej ciąży, ale przyczyn jest cała masa. Myślę, że na początek dam wam skierowanie na badania, a potem zobaczymy.- powiedziała Naomi.
-Dobrze.-odparłam.
-Wierzę w ciebie Cox, jesteś najlepsza i ufam,że nam pomożesz.-powiedział Niall.
-Zrobię co w mojej mocy,wiem jak wam na tym zależy, a zwłaszcza tobie, Niall.
-Jeśli będzie trzeba to położę się w oddział.-powiedziałam zdecydowanie.
-Miło mi to słyszeć.-powiedziała Cox.
-Do września masz czas.-dodał Niall.
-To jest szantaż? -zapytała Naomi.
-Nie.-odpowiedział.
-Mój narzeczony po prostu chce być ojcem.-powiedziałam.-Obudził się w nim instynkt rodzicielski.
-Rozumiem. -powiedziała Cox ze śmiechem.-To bardzo rzadka sytuacja, gdzie mężczyzna odczuwa chęć bycia rodzicem. Zazwyczaj to kobiety pierwsze chcą zostać matkami.
-Powiem pani,że w naszym przypadku wszystko jest odwrotnie. Jesteśmy zakręceni -rzekłam

* * * Trzy tygodnie później * * *

Naomi zdiagnozowała u mnie hiperprolatkynemię. Biorę tabletki, które obniżają poziom prolaktyny,dlatego być może za miesiąc nam się w końcu uda. Niall nie może doczekać się, aż zdejmą mu gips.
Włożyłam różową sukienkę przed kolana i czarne szpilki. Włosy sobie lekko podkręciłam. Razem z Niall'em na jego spotkanie klasowe. Na początku nie chciałam iść, bo i tak nikogo nie znam,ale Doris też idzie, gdyż Louis ją zaprosił. Spotkanie odbywało się na statku. Na miejscu było jakieś 50 osób. Niall przywitał się z dawnymi kolegami i wdał się razem z Louis'em w żywą rozmowę. Wcześniej Horan mnie przedstawił. Usiadłam z Dorothy na ławce,rozmawiałyśmy sobie o weselu ,które odbędzie się już za 5 tygodni. Nagle podszedł do mnie Niall.

-Chodź, chcę cię z kimś poznać.-powiedział na co tylko przewróciłam oczami.
-Poznałam chyba już wszystkich.-westchnęłam.

Chłopak poprowadził mnie kawałek dalej.

-To jest Becky.-przedstawił ją.

Dziewczyna była ładna,wysoka. Miała piękne,falowane rude włosy.

-Becky,poznaj Hanę, moją narzeczoną. -podałam jej rękę.
-Witaj. A więc to ty jesteś tą szczęściarą, która zdobyła serce najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Horan mi o tobie mówił.-zaczęła-Ja jestem jego jedną z wielu byłych dziewczyn, jednak to ze mną związał się najdłużej, w tamtym okresie oczywiście.
-Znam przeszłości mojego narzeczonego jeśli o to ci chodzi. Nie mamy przed sobą tajemnic.-powiedziałam twardo i pewnie.
-Życzę szczęścia na nowej drodze życia. Nie nacieszysz się tym małżeństwem.-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Becky,wystarczy.-ostrzegł ją Horan.
-Nic się nie stało. Wrócę do Dorothy,pewnie się nudzi.-oznajmiłam i odeszłam zostawiając tą dwójkę.

-Przepraszam cię za nią. -powiedział Niall.-Nie potrzebnie was przedstawiłem.
-Rozumiem. Rude zawsze są wredne.
-Becky taka była od zawsze władcza.
-Baw się dobrze kochanie.

***
Spotkanie trwało już cztery godziny. Bardzo często słyszałam imię Becky,albo 'ruda'. Nie powiem jej osoba mnie zdenerwowała,straciłam cały humor. Nie miałam na nic ochoty. Nawet rozmowa z Doris nie poprawiała mi nastroju. Widząc Becky tańczącą z Niall'em byłam zła. Dziewczyna cieszyła się sympatią wśród chłopaków. Każdy z nich bawił sie doskonale w jej towarzystwie.Nie wiem,dlatego, ale jej osoba zaczęła mnie denerwować i gdy tylko widziałam ją stojącą blisko Niall'a czułam jak podnosi mi się ciśnienie. Zaczęłam żałować,że tu przyszłam a w dodatku nie czułam się najlepiej. Było mi niedobrze i chciało mi się wymiotować. W pewnym momencie nie wytrzymałam i poszłam do toalety. Wiedziałam, że Dorothy biegnie za mną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Rozdział niezbyt mi się podobna, bo wymyślając go chciałam lepiej wszystko opisać. Niestety wyszło jak wyszło. Jakie wrażenia po konfrontacji Hany i Becky? Zauważyłam, że teraz więcej opini mam na wattpadzie.
Komentujcie,piszcie co wam sie podoba a co nie.
Do następnego (być może za tydzień) @angelharry

PS:Zapraszam na skończone fanfiction o Harry'm, mojej przyjaciółki
https://t.co/kofmf2pqNy

niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 20

"Zrobię dla niej wszystko "
+18
#Hana
Gdy budzik zaczął dzwonić Niall'a nie było już w łóżku. Niechętnie wyciągnęłam dłoń i zaczęłam szukać budzika, mając zamknięte oczy. Kiedy dotknęłam ręką urządzenie, wyłączyłam je. Westchnęłam pod nosem. Nie byłam zadowolona z tego, że muszę iść do pracy.Przekręciłam się na prawy bok,układając się w wydodnej dla mnie pozycji. Leżałam tak jakiś czas próbując oderwać się od rzeczywistości. W pewnym momencie wstałam z łóżka i zaczęłam się przeciągać. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Złapałam się za skroń i usiadłam na łóżko. Zwroty głowy minęły po chwili. Ponownie wstałam i ruszyłam w kierunku szafy. W lustrze odbijała się moja sylwetka. Włosy potargane,jakbym była w jakimś buszu i bawiła się z małpami. Oczy lekko spuchnięte. Z prawego ramienia ssunął mi się rękaw za dużej koszulki. Poprawiłam włosy i otworzyłam szafę. Wybrałam odpowiedni strój i ruszyłam do łazienki. Będąc tam położyłam ciuchy na pralkę. Zabrałam się za mycie zębów. Szczotkując je przypomniałam sobie o sytuacji z przed dwóch tygodni. Otworzyłam szufladę, znajdującą się pod umywalką i z koszyczka wyjęłam kolejne opakowanie z testem ciążowym. Dokończyłam mycie zębów i oparłam się o wannę, siadając na jej brzegu. Zastanawiałam się czy jest sens otwierać nowe opakowanie. Po chwili namysłu zdecydowałam się na zrobienie testu. Nie musiałam czytać instrukcji, bo już na pamięć znałam tą całą formułkę. Zrobiłam siusiu i w trakcie czekania na wynik ubrałam się. W zasadzie to nie wiem co wtedy czułam.Wielokrotnie powtarzam tą czynność od miesięcy i nic się nie dzieje. Uczesałam się jeszcze zanim znów wzięłam do ręki test. Widok był taki jak zawsze. Nie jestem w ciąży. Włożyłam go do opakowania i wyrzuciłam do kosza. Ze smutnym wyrazem twarzy opuściłam łazienkę. Wróciłam do sypialni. Malowałam się myśląc o tym wszystkim. Zastanawiało mnie to dlaczego znów się nie udało. Moje obawy coraz bardziej wydawały mi się być prawdopodobne. Może nie zostanę nigdy więcej matką? Kto wie dlaczego tak się dzieje, że nie mogę zajść w tą ciążę skoro oboje z Niall'em chcemy mieć dziecko. Gdy skończyłam robić makijaż zbiegłam na dół. W kuchni spotkałam Harry'ego który wkładał papiery do teczki.

-Cześć. -przywitał się Harry.
-Hej.- fuknęłam
-Dobrze się czujesz? -zapytał z troską Harry.-Jesteś blada.
-Jest w porządku. -przytaknęłam wyjmując ze zmywarki szklankę. Wlałam do niej wodę niegazowaną.
-Podrzucisz mnie do kancelarii? Nie chce mi się iść na przystanek.
-Z przyjemnością, w końcu to niedaleko. -odparłam sięgając po opakowanie z lekiem,który przepisał mi lekarz, gdy trafiłam do szpitala. Wyjęłam jedną tabletkę, połknęłam ją popijając wodą.
-Powinnaś zjeść śniadanie.-zauważył Styles.
-Jabłko w zupełności mi wystarczy. -oznajmiłam i wzięłam do ręki czerwony owoc.-Chodź, bo oboje się spóźnimy.
-Chyba wstałaś dziś lewą nogą,co? Marudna jesteś i dziwna taka.
-Pogadamy  o tym później,teraz nie mam ochoty. Zrozum mnie. -powiedziałam.-I o nic więcej nie pytaj,proszę cię.

Harry przytaknął głową i ruszył w stronę drzwi. Wyszłam za przyjacielem,zamykając mieszkanie. Podczas podróży oboje milczeliśmy. Słychać było tylko muzykę graną przez staję muzyczną. Gdy dojechałam do celu pożegnałam się z Harry'm życząc mu powodzenia na rozprawie. Przeprosiłam też za swoje zachowanie. Zostawiając chłopaka pod budynkiem kancelarii pojechałam do swojej pracy. Droga zajęła mi 15 minut. Zaparkowałam auto na parkingu i ruszyłam w stronę wejścia. Nacisnęłam przycisk przywoływujący windę na parter. Kiedy się w niej znalazłam nacisnęłam guzik z wybranym przez siebie piętrem. Docierając do celu opuściłam windę wraz z kilkoma innymi osobami. Szłam korytarzem i zaczęło mi coś nie pasować. Mój dział jest piętro wyżej. Na obecnym piętrze robią sesje zdjęcie do różnych magazynów czytelniczych lub reklam,którymi się zajmuję. Zaczęłam się wracać w kierunku windy. W pewnym momencie podbiegła do mnie dziewczyna.

-Gabinet make-up jest tam.-powiedziała.-Zaprowadze cię.

Byłam zaskoczona tym co do mnie mówi. Zanim zdążyłam sobie wszystko poukładać w głowie, wpadłam w ręce stylistów. Zaczęłam im tłumaczyć,że pomyliłam piętra i pracuje w dziale wyżej, ale nie chcieli mnie słuchać. Dla jasnej sytuacji. Ludzie, którzy pracują na tym piętrze nie widzieli mnie na oczy, gdyż ja z nimi nie współpracuje i nie mam z nimi kontaktu. Od tego są inni. Ja tylko wymyślam projekt reklamy,rozrysowywuje to ,a realizacją tego co przygotuje zajmuje się odpowiedzialna za to osoba. Siedząc na fotelu napisałamwiadomość do Kate,żeby do mnie przyszła i wszystko wyjaśniła. Nim się obejrzałam mój wygląd i fryzura były gotowe. Teraz ta sama dziewczyna dzięki, której tu się znalazłam zaprowadziła mnie do garderoby wskazując co mam założyć. Szybko ubrałam się w co było przygotowane dla mnie, a właściwie dla modelki, którą zastępuje. Włożyłam na siebie również szlafrok, wyszłam z pomieszczenia. Trafiłam na sesje zdjęciową. Fotograf kazał mi zająć wyznaczone miejsce, ale zanim się to wszystko zaczęło stylistka zdążyła jeszcze poprawić mi makijaż. Minęło kilka chwil, a mnie zaczęło to się podobać. W pewnym momencie kątem oka zauważyłam Kate, która stoi za fotografem. Mężczyzna przerwał sesję, ogłaszając krótką przerwę. Wykorzystałam ten moment i podeszłam do przyjaciółki.

-No,no. Ładnie wyglądasz.-powiedziała Kate uśmiechając się.
-Zabierz mnie stąd.-poprosiłam, gdyż stałyśmy w miejscu,gdzie można na spokojnie pogadać.
-Jak powiedziałam im wszystkim to byli bardzo zdziwieni, że nie jesteś modelką.
-A co ja mam powiedzieć? Jestem w szoku. Oczywiście próbowałam im to wszystko tłumaczyć, ale nie dali mi dojść do słowa. Bardzo szybko znalazłam się w ich rękach.
-Okey, rozumiem. Widziałam kilka twoich zdjęć i są na prawdę dobre.-przyznała Kate.
-Pisałam do ciebie wiadomość. Myślałam, że przyjdziesz i w porę wszystko odkręcimy.
-Byłam zajęta. Pytałam dziewczyn,gdzie jesteś,ale żadna cię nie widziała. Gdy dotarłam do swojego gabinetu od razu sięgnąłam po komórkę a tu patrzę... sms od ciebie.
-Co teraz mam zrobić? -zapytałam.
-Dokończ sesję. Świetnie ci idzie, wszyscy są pod wielkim wrażeniem. A jak skończysz to wracaj do domu.
-Dobrze,dziękuję.
-Zadzwonie później to mi wszystko opowiesz.
-Po południu mam lekcje tańca...-powiedziałam.
-Rozumiem. To trudno. Pogadamy innym razem.
-Proponuje jutro. Pójdziemy na miasto zjeść razem lunch.
-Dobrze. Trzymaj się kochana.-oznajmiła Kate przytulając mnie.

Przyjaciółka wróciła do pracy. Ja udałam się na plan.

#Niall
Miałem dyżur razem z Luke'm. Siedzieliśmy w szpitalnym bufecie,gdyż jedliśmy obiad.

-Zechcesz asystować mi przy opercji tego pacjenta z 412?-zapytał Luke jedząc.
-Z wielką chęcią, ale nie dziś. Umówiłem się.-powiedziałem.
-Z którą? Rudą czy blondynką. Bo sam nie wiem, pogubiłem się.
-Z Haną, to chyba oczywiste, a Becky to tylko znajoma z liceum.
-Widziałem was wtedy na korytarzu i odniosłem zupełnie inne wrażenie. Ona na ciebie leci stary.-powiedział Luke.
-Byliśmy kiedyś razem. Dla mnie to zamknięty temat.
-Nie drąże tematu.-oznajmił Luke.-Pochwal się chociaż, gdzie tym razem zabierasz swoją przyszłą żonę.
-Zapisaliśmy się na kurs tańca i po południu mamy zajęcia.-powiedziałem.
-Ooo. A co tańczycie,jeśli mogę zapytać.
-Marzeniem Hany jest zatańczyć walca. Jak dla mnie to za wolny taniec,ale niech jej będzie.
-Walc sam w sobie nie jest zły. Jak na wasz pierwszy taniec to chyba może być.
-Wiesz... najchętniej to bym nic nie tańczył. To nie dla mnie. Te kroki,oh wszystko mi się myli.-powiedziałem kumplowi prawdę.
-To powiedz jej to i zrezygnujcie.
-Nie chcę tego robić,bo wiem, że Hana tego pragnie, a ja zrobię dla niej wszystko.
-Musisz ją bardzo mocno kochać, że się tak poświęcasz.
- Hana jest dla mnie wszystkim czego potrzebuje, aby być szczęśliwym.
***
Kilka godzin później skończyłem dyżur. Bardzo szybko przebrałem się w zwykłe ciuchy. Biegiem leciałem do samochodu. Do rozpoczęcia lekcji brakowało 20 minut. Jechałem dość szybko,żeby zdążyć na czas,ale ruch na drodze o tej godzinie był utrudniony, gdyż tworzyły się korki przez dużą ilość aut. Do szkoły tańca dotarłem spóźniony o 15 minut. Wbiegłem na salę i od razu odnalazłem Hanę.

-Przepraszam za spóźnienie.-powiedziałem do instruktora.
-Myślałam, że już nie przyjdziesz.-szepnęła Brooks.
-Jak mógłbym nie przyjść? Obiecałem to jestem.-odparłem.
 -Koniec rozgrzewki! -ogłosił nauczyciel.

Zaczęła się lekcja,która trwała 90 minut. Po zajęciach wróciliśmy do domu,każdy swoim samochodem.

#Hana
-Podobało ci się ?-zapytał Niall,gdy byliśmy w domu.
-Tak,bardzo. Coraz lepiej nam to wychodzi.-powiedziałam.
-Kocham cię.-odparł Niall i podniósł mnie do góry. Chłopak posadził mnie na wyspę kuchenną.
-Co robisz?-zapytałam gdy Niall całował moją szyję.
-Nie zadawaj głupich pytań. -odparł i złączył nasze usta w pocałunku.

Pocałunek z początku był bardzo delikatny, ale z upływem czasu stał się bardziej zachłanny i głębszy. Nasze języki zaczęły walkę o dominację. Nie chciałam dać Niall'owi tej satysfakcji,żewygra zaraz na samym początku. Droczyłam się, ale w ostateczności wygrał. Chłopak jedną ręką trzymał moje prawe udo. W pewnym momencie posunął się dalej.

-Choć na górę,bo coś czuję, że na pocałunkach się nie skończy.-szepnęłam gdy Niall całował moją szyję.
-Ścigamy się,kto pierwszy ten rządzi w sypialni.-krzyknął i ruszył w stronę schodów.

Nim ruszyłam do biegu usłyszałam huk,jakby ktoś sie przewrócił. Podbiegłam i zobaczyłam Horana siedzącego na schodach masującego sobie nogę.

-Nic ci nie jest? -zapytałam
-Tylko trochę boli,zaraz minie. -powiedział.-No chodź,chodź księżniczko.

Weszłam na schody,pomogłam Niall'owi wstać podając mu dłoń. Ruszyliśmy do sypialni.
Stanęłam obok łóżka. Zaczęłam rozpinać swoją sukienkę, chłopak mi w tym troszkę pomogł,bo nie dałam sobie rady z zamkiem,który się zaciął. Gdy moja sukienka swobodnie opadła na podłogę wskoczyłam na środek.

-Na co czekasz. Dawaj! Pokaż co dla mnie masz!
-Hormnony chyba za bardzo ci buzują.
-To ty tak na mnie działasz.

Niall zdjął swoje spodnie oraz koszulkę. Podszedł do łóżka a ja pochyliłam się nad nim dając całując go w usta.
Chłopak objął mnie swoimi rękoma wokół mojej talii. Serce zaczęło mi bić mocniej,że miałam wrażenie jakby miało wyskoczyć. Niall pociągnął mnie za nogi,że opadłam na łóżko. Chłopak zaczął kreślić wzory na moim brzuchu stopniowo przesuwając się ku majtkom. Dwoma palcami chwycił ich materiał i przyciągnął lekko do siebie,by za chwilę je puścić.

-Ty i te twoje gry wstępne.-skomentowałam poczynania chłopaka.
-Wolisz bez? Będzie tak jak chcesz.-mówiąc to chwycił za krawędź majtek i je ze mnie zdjął.

 Nill przygryzł zębami dolną wargę, przejechał palcem po moim wzgórku i łechtaczce powodując przyjemnie uczucie wewnątrz mojego ciała. Kilka chwil później zdjął swoje i rzucił gdzieś za siebie. Pozwoliłam sobie chwycić długość swojego narzeczonego. Ominęłam nabrzmiałego już kolegę na swój palec. Na twarzy Niall'a pojawił się szeroki uśmiech,który dodał mu jeszcze więcej odwagi. Podparlam się i włożyłam do ust czubek penisa. Chłopak na to głośno jęknął.

-Niegrzeczna dziewczynka-warknął.-Czuję, że za chwilę do ciebie dojdę.

W tym momencie poczułam w ustach smak płynu,który wypłynął.

-Smaczny jesteś. -powiedziałam po czym się oblizałam.-Wskakuj do mnie.

Niall wskoczył na łóżko cicho jęcząc. Miał niewyraźny wyraz twarzy, lecz kiwnął głową, że jest dobrze. Horan usiadł na mnie i zajął poruszać się na boki unieruchamiając mnie. Nasze krocza ocierały się o siebie.

-Co ty jeszcze masz na sobie? -zmarszczył przy tym czoło-Oddawaj!

Po tych słowach Niall odpiął mi stanik i a ja go zdjęłam.

-Tak zdecydowanie lepiej.

Chłopak zwiększył prędkość poruszania biodrami. Niall pochylił się nade mną. Pocałował obie piersi i wszedł we mnie tak mocno, że przegryzłam dolną wargę, a z moich oczu poleciały pojedyncze kropelki łez.

-Kurwa Niall!- krzyknęłam.
-Przepraszam, nie chciałem sprawić ci bulu.-powiedział i wytarł moje łzy. -Zacznę od początku. Tym razem będę delikatny.

Horan wyszedł ze mnie. Odczekał chwilę. Całował każdy zakątek mojego ciała zanim ponownie dotarł do mojego wnętrza. Zrobił to bezboleśnie. Czułam jak ciepły płyn pownie wydostał się z penisa.

-Trafiony zatopiony?
-Poczekamy i zobaczymy.-stwierdziłam.

 To czego doświadczyłam przed chwilą wywołało u mnie nagły przypływ ciepła,czułam, że się rumienie.Chłopak wszedł we mnie jeszcze kilka razy zanim oboje opadliśmy na łóżko.

-Co to było? Byłaś taka...ostra. Dziękuję ci za to.
-Ty za to doprowadziłeś mnie do łez.
-Pierwszy raz zdążyło mi się,żeby dziewczyna podczas stosunku ze mną płakała.
-No widzisz,wszystko jest jednak możliwe.

Leżeliśmy jakiś czas w łóżku. Niall coraz bardziej zaczął skarżyć się na ból kostki,ale stawiał opór przed pójściem do szpitala. Dałam mu spokój, ale w nocy złapał go tak silny ból, że zgodził się bez wahania. Z pomocą Harry'ego zawiozłam go do szpitala. Tam lekarze zrobili prześwietlenie kończyny i włożyli nogę Niall'a w gips.

-Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się kochać ze złamaną nogą. -podsumował gdy wyszedł z gabinetu lekarskiego.
-Jesteś nienormalny wiesz? -Nigdy więcej się nie ścigam.
-Gdybyś nie chciała iść do sypialni nie doszłoby do tego.
-Dobrze. Następnym razem zostaniemy w kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Co sądzie o tym wszystkim? Co wam się najbardziej podobało? Komentujcie. Następny rozdział postaram się dodać za mniej więcej tydzień.
@angelharry99

środa, 18 listopada 2015

Rozdział 19

"To tylko sen"
#Hana
Tydzień urlopu minął naprawdę szybko. Nie miałam czasu,żeby poświęcić choć jeden dzień na odpoczynek od pracy,relaksując się na fotelu w ogrodzie. Razem z Niall'em załatwiałam wszystkie rzeczy związane ze ślubem. Jedyne co nam jeszcze zostało do przygotowania to wieczór kawalerski i panieński. Myślę, że tym to się zajmą nasze drużby czyli Louis i Dorothy.

-Wiesz co?-zapytałam Patterson,gdy wychodziłyśmy z salonu ślubnego.-Cieszę się, że wybór sukni mam już za sobą.
-Wybrałaś najpiękniejszą ze wszystkich. Jest naprawdę śliczna.-odparła Doris.
-Dziękuję,że mi pomogłaś,bo bez ciebie nie dałbym sobie rady. Jestem ci winna butelkę dobrego wina.-powiedziałam.
-Gdybym to ja wychodziła za mąż postąpiłabym podobnie. Na rynku jest ogrom modeli i wzorów,że byłoby mi ciężko wybrać tą jedyną.-odparła.-Od tego masz przecież mnie, możesz zawsze na mnie liczyć, jestem twoją przyjaciółką.
-Robisz dla mnie naprawdę wiele, we wszystkim mi pomagasz. A ja? Jak ci się odpłace?
-Popracujesz za mnie w miffiniarni.-powiedziała Doris śmiejąc się. -Oczywiście żartuje.
-W takim razie mów,gdybyś potrzebowała mojej pomocy.
-Jest chyba coś co możesz dla mnie zrobić. Wstąpmy po drodze do muffiniarni. Zapomniałam o jednej rzeczy.-powiedziała Dorothy.
-Jasne.-odparłam.-Przy okazji kupię sobie muffinkę.

Chwilę później dotarłyśmy na ulicę, gdzie zostawiłam swoje auto. Włączyłam naszą ulubioną playlistę i gdy tylko w głośnikach zaczęła rozbrzmiewać muzyka zaczęłyśmy śpiewać.
***
Po 20 minutowej jeździe samochodem dotarłyśmy na miejsce. Zaparkowałam auto przed płotem. Razem z Dorothy weszłam do środka. Skierowałam się w stronę lady,natomiast przyjaciółka poszła w kierunku zaplecza wcześniej witając się z koleżanką, która niedługo później mnie obsłużyła,podając mi moje zamówienie. W kawiarni było sporo ludzi. Do muffiniarni przychodziło wiele ludzi,gdyż było to naprawdę fajne miejsce o dobrej lokalizacji. Maffiny,z których tak naprawdę słynęli cieszyły się popularnością wśród dzieci jak i dorosłych czego dowodem może być moja osoba. Uwielbiam je, są smaczne i przypominają mi o rodzinnym domu. Zajęłam wolny stolik na świeżym powietrzu i zaczęłam jeść maffinkę.

-Cześć Hana-powiedziała Kate.
-Hej.-powiedziałam i przytuliłam dziewczynę.

Od czasu wyjazdu do Dublina poznałyśmy się lepiej i teraz trzymamy się razem. Mogę powiedzieć,że Kate to moja druga przyjaciółka.

-Co tu robisz?-zapytałam.
-Przyszłam zobaczyć czy Doris jest w pracy. Chciałam zapytać jak przygotowania do ślubu.
-Świetnie. Wszystko już jest gotowe,a co chyba najważniejsze w końcu mam sukienkę. -powiedziałam podekscytowana.
-To już z górki. Masz przy sobie sukienkę?
-Nie,została w salonie bo muszą ją trochę przerobić,alw mogę pokazać ci zdjęcie.
-No pewnie. Pokaż to cudo.-powiedziała Kate.
-Proszę. -powiedziałam podając dziewczynie telefon.
-Wow. Jest piękna.
-Zwyczajna, a przede wszystkim skromna.
-Co ty gadasz? Jest fantastyczna. Pasuje ci.
-Czekają mnie jeszcze ze dwie może trzy przymiarki.
-A buty masz?
-Tak. Kupiłam na tygodniu. Nareszcie mogę spać spokojnie,bo wszystko już jest gotowe.
-To dobrze. Nie mogę się doczekać wesela. Dawno nigdzie nie byłam i z chęcią potańczę.-powiedziała Kate.-Mamy nowe zlecenie za bardzo dużą kasę. Chcesz się tym zająć? Bo muszę kogoś wyznaczyć do poniedziałku.
-Jasne,tylko musiałabym znać więcej szczegółów.-odparłam.

W tym momencie przyszła dziewczyna która stała za ladą.

-Podać coś jeszcze?
-Jeszcze raz to samo.-powiedziała koleżanka.
-I dwie kawy latte.-dodałam.
-Zaraz przyniosę zamówienie.-odparła dziewczyna
-Dobrze. Poproszę też o rachunek.
-Nie za późno na kawę? Nie będziesz mogła w nocy spać. -zapytała Kate, gdy zostałyśmy same.
-Nie przesądzaj,jest jeszcze wcześnie.
-Jak uważasz.-powiedziała przyjaciółka-A wracając do rozmowy...jakiś developer chce wybudować nowe osiedle i potrzebna jest reklama.
-Mogę się tym zająć. -powiedziałam.
-Wszystko wyślę ci na e-mail'a. Nie pamiętam dokładnych informacji.

Jakiś czas później pracownica muffiniarni przyniosła zamówienie. Rozmawiałam z Kate popijając kawę i delektując się muffinką.

#Niall
Dziewczyny wyszły na miasto przed południem. Robiło się chłodno i słońce zaczęło zachodzić. Martwiłem się o nie,ale postanowiłem nie dzwonić. Chciałem dać Hanie więcej swobody. Nie jest przecież małą dziewczynką,która o wyznaczonej godzinie ma wrócić do domu. Po południu przyszedł do mnie Louis, dlatego nie spędziłem całego dnia leżąc na kanapie, skacząc po kanałach telewizyjnych.Zabrałem kumpla do hurtowni z alkoholem. Kto jak kto,ale Louis się na tym zna. Tomlinson pomógł mi wybrać dobrą, jego zdaniem wódkę. Ja z reguły nie piję wódki, tylko piwo,więc za bardzo się nie znam. Po wybraniu odpowiedniego alkoholu poszliśmy na dział ,gdzie stały różnego rodzaju butelki szampana. Tam spędziliśmy nieco mniej czasu. Trzymając w ręku dwie butelki poszliśmy do kasy,gdzie złożyłem zamówienie na wyznaczoną ilość butelek, a na dodatek poprosiłem o specjalną etykietkę.( mam nadzieję, że będąc na weselu widzieliście wódkę i więcie jak to wygląda. Z reguły jest to wspólne zdjęcie małżonków, z jakimś napisem). Kierowniczka sklepu przyjęła zamówienie, które miało być gotowe w przyszłym tygodniu. Dałem kobiecie określoną kwotę zaliczki.

-Pijemy coś? -zapytał Harry,gdy byliśmy na tarasie.
-Myślę, że jakieś piwo jest w lodówce.-powiedziałem wstając z leżaka.

Udałem się do kuchni,żeby to sprawdzić. W lodówce były tylko cztery puszki z piwem. Wyjąłem telefon i napisałem do narzeczonej.

Niall: Zajdź do monopolowego i kup piwo :)

Zabrałem 3 puszki i wyszedłem na taras,podając każdemu jedną. Uprzedziłem,żeby pili wolno,bo zapas się skończył.

Hana:Masz niezłe wyczucie czasu, właśnie wracamy do domu. Ile zgrzewek mam kupić?

Niall: Dwie powinny wystarczyć. Pośpieszcie się, bo zaraz nam się skończy zawartość butelek.

Hana: Zawsze możesz sam iść do sklepu.

To prawda,sklep jest za rogiem. Upłynęło piętnaście minut, zanim dziewczyny pojawiły się w domu.

-Gdzie tak  długo byłyście?-zapytał Harry-Piwo się już dawno skończyło.
-Nie tylko my byłyśmy w sklepie. -odparła Doris.
-Masz tu to piwo. -powiedziała Hana i podała Styles'owi dwie zgrzewki alkoholu.
-Jak tam zakupy?-zapytałem narzeczoną i pocałowałem ją w czoło i przytulając.
-Całkiem udane. Kupiłam sukienkę, ale więcej ci nie zdradzę-powiedziała.
-Dobrze,cieszę się. Jestem przekonany, że to najpiękniejsza sukienka.-powiedziałem.-Mam dla ciebie dobrą wiadomość.
-Jaką?
-Gdy ty byłaś na zakupach ja zamiast siedzieć bezczynnie na kanapie pojechałem do hurtowni.
-Kochanie, zaskoczyłeś mnie.
-Wiem, a co więcej zamówiłem procenty na wesele. -dodałem.
-Nie wiem co powiedzieć. Po prostu jesteś wspaniały. -powiedziała Hana i pocałowała mnie w policzek.
*** SEN***
Louis,Harry i Jai zabrali mnie do klubu ,żebym mógł jak najdłużej zapamiętać moje ostatnie godziny wolności. Już jutro Hana zostanie moją żoną. Tomlinson jak na świadka przestało podjął się organizacji tego dnia. Po moim przyjacielu nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Weszliśmy do jednego z najlepszych klubów w Londynie. W środku było mnóstwo ludzi, nawet za dużo. Wszędzie pachniało alkoholem, a w powietrzu unosiły się kłęby dymu. Harry tylko machnął ręką dając znak żebym szedł za nimi. Trzymając się metalowej poręczy podążałem za przyjaciółmi. Po drodze mijałem młode dziewczyny,które było skąpo ubrane. Jedna z nich puściła mi oczko. Będąc na piętrze chłopaki zajęli miejsca na skurzanej sofie. Na środku stalika stało wiaderko z chłodzącą się wódką.
Zabawa rozkręciła się. Nie wiem ile wypiłem,ale na pewno była to już spora ilość. Harry ciągle opowiadał żarty,z których każdy z nas wybuchał głębokim śmiechem. Jakiś czas później przyszedł czas na niespodziankę wieczoru jak to określił Jai. Jak się okazało był to tort. Chciałem go zjeść, lecz on nie był prawdziwy. Chwilę później wieko zaczęło się podnosić do góry. Moje towarzystwo jak zwykle darło się na cały lokal. W pewnym momencie góra tortu została zdjęta i ukazała się postać dziewczyny. Stała ona plecami do mnie. Ubrana była w czarną, obcisłą sukienkę, która ledwo zakrywała pupe. Na ramionach miała futro z kapturem. Na nogach zaś czarne podkolanówki. Postać ruszyła się w rytm muzyki. Bładziłem za nią wzrokiem. Nikt nigdy nie tańczył tylko dla mnie. Dziewczyna zaczęła się pozwoli obracać. Z pomocą moich kolegów wyszła z "tortu" podążając w moją stronę. Szybko przechyliłem kieliszek z wódką, poruszając przy tym głową.Była już przy mbie. Raptem ściągnęła swoje futro i rzuciła w stronę baru. Ukazały mi się jej rude,lokowane włosy. Wyciągnęła swoją dłoń. Dotknąłem jej przyciągając dziewczynę jeszcze bliżej. Gdy dzieliły nas centymetry checiłem ją lekko za podbrudek,żeby wreszcie poznać jej twarz. Zdziwiłem się tym co zobaczyłem.Becky stała przy mnie. W pewnym momencie zaczęła coś mówić żebym się nie ożenił i uciekł z nią gdzieś daleko. Ruda pragnęła zacząć wszystko od początku, żeby było tak jak kiedyś. Miałem mętlik w głowie. Sam nie wiedziałem czego tak naprawdę chcę. Czy naprawdę moim pragnieniem było mieć poukładane życie? Czy chciałem życia polegającego na poświęceniu się rodzinie, spędzaniu kilka godzin w szpitalu? Mój umysł zaprzątało zbyt wiele myśli. Chyba nie chciałem być wzorowym mężem dlatego pocałowałem Becky w usta. Rudowłosa nie protestowała.
***SEN***
#Hana
Po kolejnej upojnej nocy obudziłam się zamknięta w ramionach Niall'a. Chłopak jedną ręką mnie obejmował natomiast druga leżała na moim brzuchu. Starałam się leżeć nieruchomo chcąc nie przerywać snu narzeczonego. Horan ciężko i bardzo często długo pracuje, dlatego chciałam,żeby choć raz porządnie się wyspał będąc na krótkim urlopie. Planowałam spędzić dzisiejszy dzień na nic nierobieniu. Nie było mi dane długo leżeć i cieszyć się nowo rozpoczętym dniem, gdyż w brzuchu zaczęły się rewolucje. Mój organizm zaczął domagać się jedzenia. Denerwowały mnie te dźwięki,ale cóż mogłam poradzić?
Zaczęłam zaczepiać ukochanego, bawiąc się jego polikami. Nagle Niall obudził się, chciał się podnieść,ale mu na to nie pozwoliłam,gdyż byłam do niego przytulona.

-Wszystko w porządku? -zapytałam zatroskana.
 -To tylko głupi sen.-odpadł i pocałował mnie w czubek głowy.-Wyspana?
-Tak,tylko jestem trochę głodna.-powiedziałam bawiąc się jego dłonią.
-Nie musiałaś czekać, aż się obudzę.
-Nie dałeś mi innego wyjścia.-zauważyłam.
-No tak,przepraszam-powiedział Niall uśmiechając się.-Już cię uwalniam.
***
Dzień był pochmurny i deszczowy. Siedziałam nakanapie obok Niall'a. Oglądaliśmy film na laptopie. Horan trzymał na kolanach prawie już pustą miskę z pop-cornem. W pewnym momencie na ekranie pojawiła się ikonka informująca,że Jai próbuje nawiązać ze mną połączenie. Bez zastanowienia nacisnęłam myszką na zieloną słuchawkę.

-O cześć. -powiedział Jai.
-Hej hej-przywitałam się z bratem a Niall mu pomachał jedząc przy tym porażoną kukurydzę.
-Chyba dzwonię w nieodpowiednim momencie. -zauważył Jai.
-Oglądamy film wylegując się na kanapie.-powiedziałam-Wiesz obchodzimy dzień lenia.
-Spokojnie i tak ten film jest nudny. Super,że dzwonisz.-dodał Niall.
-Wy to macie dobrze. Nie to co ja.-powiedział Brooks.
-Co tam u Was? Jak mój kurczaczek?
-Nick zaczyna powoli mówić.-powiedział Jai,z ekscytacją.-Kilka dni temu powiedział pierwsze słowo!
-To cudownie! -odparłam.
-A co było jego pierwszym słowem?-zapytał Niall.
-Mama.-powiedział Jai.-To zapewne dlatego,że więcej czasu przebywa z Isabel.
-Jeszcze trochę i do ciebie powie 'tata'.-dodałam.
-Mam taką nadzieję.-odparł Jai.
-Tęsknię za tobą.-powiedziałam.
-Ja za tobą też mała.
-Za dwa miesiące się widzimy. Dacie radę. -powiedział Niall.
-Ej tylko nie mała.-odezwałam się i pokazałam bratu język.
-Niebawem to się zmieni. I to chyba bedzie dla każdego z nas dobre wyjście.
-Co chcesz przez to powiedzieć? -zapytałam
-Co masz na myśli? -zapytał Niall niemal w tym samym momencie.
-Po nowym roku przeprowadzamy się do was na stałe.-oznajmił Jai.
-Co? Tutaj? -byłam kompletnie zaskoczona tym co przed chwilą usłyszałam.
-Zajebiście,będę miał z kim pić. -podsumował Niall.
-Czekaj czekaj. Nie mówisz tego poważnie.
-Jestem bardzo poważny.-odezwał się Jai.-Nie cieszysz się?
-Cieszę! Wreszcie będę mieć cię przy sobie.
-Znudziło się życie w Mullingar co?-zapytał Niall z uśmieszkiem na twarzy.
-Może trochę. -stwierdził Jai.-Dostałem ofertę lepiej płatnej pracy i przyjąłem ją. Isabel póki co zajmuje się wychowaniem syna.
-A co z potem? Co z jej dotychczasową pracą? -zapytałam
-Zwolni się to proste. I tak przez najbliższe 1,5 roku bedzie z Nick'iem,dopóki nie pójdzie on do przedszkola.
-U nas znajdzie coś lepszego.-powiedział Niall.

Rozmawialiśmy z Jai'em bardzo długo. W trakcie dyskusji dołączyła do nas moja bratowa,która wcześniej zajęta była kąpielą i ułożeniem do snu swojego dziecka. Strasznie się cieszę, że Jai zamieszka w Manchesterze. Bywają takie dni, że brakuje mi jego obecności, a teraz bedzie on obok mnie. Trochę mi smutno, że rodzice na stare lata zostaną sami,gdyż ich własne dzieci wprowadziły się i prowadzą inne życie w zupełnie innej części świata.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Wybaczcie mi fakt, że nie dodałam rozdziału w weekend, tak jak obiecywałam, ale szkoła robi swoje. Naprawdę stram się dodawać rozdziały w miarę regularnie,tak,żeby był jeden w ciągu tygodnia.( tylko jedna osoba wie,w jakich okolicznościach powstają rozdziały)Dziękuję Kasi, której przyśniło się,że dodaję rozdział. Dzięki niej jest ten sen choć nie do końca jak jej się śniło,gdyż co nieco zmieniłam.
Nikt nie odgadł daty ślubu :(
Jak zawsze zachęcam do komentowania.
Do następnego @angelharry99

środa, 11 listopada 2015

Rozdział 18

"Chcę byś była szczęśliwa ."
#Hana
Kończyłam jeść śniadanie siedząc na taborecie w kuchni. Doris razem z Harry'm wyszła jakieś 15 minut temu do pracy, dlatego w mieszkaniu byłam tylko ja i Horan. Biorąc ostatni gryz lekko ciepłego tosta, wstałam z krzesła biorąc brudny talerz oraz kubek po kawie. Naczynia włożyłam do zmywarki. Sprzątnęłam okuruchy i poszłam na górę. Położyłam się do z powrotem do łóżka. Z nocnej szafki, która stała po mojej stronie łóżka wyjęłam katalog z sukniami ślubnymi. Ślub za dwa miesiące, a ja wciąż nie mogłam zdecydować jak chciałabym wyglądać i w jakiej sukni miałabym się zaprezentować. Patterson powiedziała, że pomoże mi w wyborze sukni, lecz wolałam się trochę sama rozeznać i zorientować co ewentualnie mi się podoba. Przyglądając katalog zaznaczałam te,które mi się podobały. Wybór był trudny,gdyż każda sukienka, bez wyjątku ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Gdy szukałam tej jedynej kreacji do sypialni wszedł Niall. Chłopak miał mokre włosy, zapewne spowodowane były one tym,że chwilę wcześniej je umył. Narzeczony przyniósł ze sobą deskę do prasowania oraz żelazko.

-Co robisz? -zapytał Niall.
-Szukam sukni, bo już najwyższy czas.-odparłam
-Pokaż,pomogę ci wybrać. Będzie szybciej, bo jak cię znam to będziesz wybierać do wieczora.-powiedział Niall zbliżając się do mnie.
-O nie! Uciekaj stąd. Nie będziesz pomagał mi w tej kwestii. Umowa to umowa. Ja się nie wtrącam w zakup twojego garnituru, a ty do mojej sukienki.-powiedziałam zamykając gruby katalog.
-Wierzysz w te zabobony? Han weź przestań. Mamy 21 wiek.
-Nie,ale nie chcę zapeszyć. Zobaczysz mnie w białej sukni dopiero przy ołtarzu.-powiedziałam.-Zakończmy ten temat.
-Dobrze-powiedział Niall,który zabrał się za prasowanie koszulki.
-Pamiętasz o tym,że dziś jesteśmy umówieni z panią, która pokaże nam salę weselną? Musimy ustalić wystrój wnętrza.
-I wybrać menu. Tak,jakbym mógł o tym zapomnieć.
-Jak zawsze myślisz tylko o jednym. Ja nie wiem jak ty to robisz. Możesz jeść na okrągło i nic po tobie nie widać. -westchnęłam-Wiesz co mi przyszło do głowy?
-Co?
-Zapiszmy się na kurs tańca.-powiedziałam.
-Proszę, tylko nie to. Zgodzę się na wszystko, byle by nie taniec. -powiedział Niall z niezbyt zadowolona  miną.
-Na balu całkiem dobrze ci szło.-zauważyłam
-No tak,ale nie lubię tańczyć. Zdecydowanie wole grać na gitarze.
-Gdy byłam małą dziewczynką mówiłam rodzicom,że jak będę wychodzić za mąż to na pierwszy taniec zatańczę walca. Kochanie, to jest moje marzenie.-powiedziałam
-A nie możemy zatańczyć tak zwyczajnie, jak wtedy? -zapytał Niall.

Skrzyżowałam ręce na piersi i patrzyłam się na chłopaka. Nie odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie dlatego Horan, gdy tylko skończył prasować swoją koszulę przysiadł na brzegu łóżka,tuż obok mnie.

-No dobrze. Zgadzam się-powiedział.
-Na prawdę?
-Tak. Jakoś przez to przejdę, to tylko kilka lekcji. Dam radę. Chcę byś była szczęśliwa.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję.-powiedziałam uradowana i pocałowałam chłopaka w czoło.
-Zbieraj się, bo niedługo musimy wychodzić, chyba, że chcesz się spóźnić.
-Nie,już wstaję.-powiedziałam wstając z łóżka.

#Niall
Czekałem na tarasie, aż Hana się wyszykuje. Siedziałem na krześle a na kolanach miałem moją gitarę. Nie pamiętam,kiedy ostatni raz miałem ją w ręku. Przez MasterChef'a nie było czasu,a teraz na dobre ruszyły przygotowania do ślubu,więc tym bardziej nie mam kiedy usiąść i pograć sobie dla przyjemności. Dotykając palcami odpowiednich strun zacząłem grać. Dźwięk gitary działał na moje samopoczucie.

Gdy byłem nastoletnim chłopcem,może miałem tyle lat co Greg teraz to siedząc w swoim pokoju grałem. W ten sposób mogłem odreagować szkołę, wszystkie problemy znikały. Liczyła się dla mnie moja gitara i muzyka, która się z niej wydobywała.

Straciłem poczucie czasu grając sobie i siedząc na tarasie. Nim się obejrzałem Hana stanęła w progu.

-Jestem gotowa.-oznajmiła.

Spojrzałem na dziewczynę. Hana miała na sobie szarą sukienkę z rękawkiem,która sięgała jej przed kolana. Włosy miała rozpuszczone.

-Ślicznie wyglądasz kochanie-powiedziałem wstając.
-Dziękuję. -odparła-Jedziemy moim czy twoim samochodem?
-Moim i ja prowadzę. -powiedziałem.
-Okey.

Zabrałem dokumenty oraz kluczyki z półki,która stała na przedpokoju. Wyszliśmy z domu. Pomogłem Hanie wsiąść do auta,trzymając jej drzwi. Jadąc na naszą sale weselną czułem jakiś taki dziwny poryw szczęścia.

-Z czego się cieszysz? -zapytała Hana,gdy jechaliśmy.
-Nie potrafię tego wytłumaczyć. Ze wszystkiego.
-Od rana jesteś cały w skowronkach.
-To dobrze, czy źle?
-Oczywiście, że dobrze. Chyba kolejny raz widzę cię w takim humorze. Pierwszy raz gdy byłeś taki radosny widziałam cię zanim mi się oświadczyłeś.-powiedziała Hana.
-Nie mogłem się wygadać,że kupiłem ci pierścionek.
-Znowu coś kombinujesz? Od razu mówię, że z nauki walca się nie wycofasz.
-Przyjąłem to do wiadomości. Nauczymy się go tańczyć perfekcyjnie. Po prostu cieszę się z tego,że za niespełna 2 miesiące będziesz moją żoną,panią Horan.
-Jak myślisz, co będzie z nami za 5 lat?
-Będziemy tworzyć szczęśliwą rodzinę, być może z dwójką dzieci,choć chciałbym czwórkę. A co najważniejsze będziemy wciąż darzyć się wzajemną miłością.
-Niall,nie wiem czy będę w stanie spełnić twoje oczekiwania. Czwórka dzieci to dużo, a tym bardziej, że teraz coś nam nie wychodzi. Staramy się o dziecko od 3 miesięcy i nic.
-Trzeba być cierpliwym, poczekajmy jeszcze trochę.
-A co jeśli ze mną jest coś nie tak? Co jeśli nie będziesz mógł mieć ze mną dzieci?
-Medycyna cały czas idzie do przodu. Jest in-vitro,adopcja... Nie martw się na zapas.-powiedziałem,choć trochę się zmartwiłem tym co powiedziała mi Hana. Od dawna chcę mieć z nią dziecko, minęło tyle czasu,a wciąż nic. Może coś w tym jest?

***
#Hana
Niall zaparkował na placu przed salą weselną. Wysiadłam z samochodu stawiając nogę na ziemi,która była wyłożona czerwoną kostką. Budynek był naprawdę spory,mieścił się na uboczu,co było akurat dobrym rozwiązaniem,bo byliśmy z dała od zgiełku. Weszliśmy do środka.Po prawej stronie był długi korytarz, gdzie mieściły się toalety,pomieszczenie dla obsługi jak i również dla orkiestry,żeby miała gdzie odpocząć w czasie przerwy. Po lewej stronie zaś było wejście na salę. Niall chwycił mnie za rękę i udaliśmy się w tamtą stronę.
Sala była naprawdę ogromna. Stoliki były ustawione wzdłuż okien tworząc kształt litery 'L' odwróconej do góry nogami i tak z obu stron. Na środku pomiędzy resztą stał czteroosobowy stół. Po prawej stronie od wejścia,gdzie w tej chwili się znajdowaliśmy znajdował się niewielki barek z alkoholami. Przy blacie stało pięć wysokich krzeseł. Natomiast po lewej stronie było miejsce dla orkiestry.

-Dzień dobry.-odezwała się kobieta. Miała może czterdzieści parę lat. -Państwo Horan?
-Jeszcze nie, ale już niedługo. -powiedział Niall.
-Oczywiście-odparła z uśmiechem.-Tak więc to jest wasza sala. To co teraz tu widzicie to jedna z wielu możliwości ustawień stołu jaką możemy wam zaproponować. Akurat jesteśmy w trakcie przygotowań na najbliższą sobotę.
-Ładnie to wszystko wygląda.-skomentowałam.
-Dopiero zaczynamy tak naprawdę.-powiedziała kobieta. Stoły były okryte obrusami,a zastawy obiadowe rozstawione dla każdego gościa.
-To wszystko chyba jest ponad jak na moje wyobrażenia.-odezwał się Niall.
-Ciesze się. Przeproszę państwa na chwilę. Pójdę po pracownicę,która będzie wam towarzyszyć w dniu wesela.
-Jasne.-powiedziałam
-Fajne tu, jest tak dużo miejsca.-powiedział Niall,gdy zostaliśmy sami.
-O to chyba chodzi. Musimy gdzieś usadzić wszystkich gości. A tu zatańczymy naszego jak ty to określiłeś perfekcyjnego walca.-powiedziałam stając na środku sali.
-A wokół nas nasza rodzina i przyjaciele. -powiedział Niall- Nie wiem, jak ty,ale dla mnie ten dzień mógłby być już dziś.
-Cierpliwości. Zobacz już 5 miesięcy minęło.
-W ekspresowym tempie. Jai miał rację. -zauważył Niall

W tym momencie na sali pojawia się właścicielka w towarzystwie szatynki. Dziewczyna była mniej więcej w naszym wieku.

-Tak więc to jest Lily. Będzie pełniła dyżur na sali w dniu wesela. Wszystkie problemy,pytania kierujcie do niej.-powiedziała właścicielka.
-Cześć.-powitałam ją
-Jestem Lily-powiedziała z uśmiechem.-Będę wam towarzyszyć razem z dwoma moimi kolegami. Miło mi was poznać.
-Nam też jest jest miło. -powiedział Niall.
-Ja pana kojarzę,tylko nie wiem skąd.
-Jakiego pana? Jestem Niall,mów mi po imieniu.
-Okey. Więc nie wiem skąd cię znam.-powiedziała Lily.
-Może z telewizji? -zaproponowałam.
-Tak! Z MasterChef'a. Wow,ale jaja.
-Lily zdaje mi się,że masz jeszcze sporo pracy. -zauważyła właścicielka.
-Masz rację, już idę.-powiedziała.

Dziewczyna pożegnała się z nami i zajęła się swoją pracą. My natomiast razem z właścicielką lokalu zajęliśmy się szczegółami dotyczącymi uroczystości. Wybrałam wspólnie z Niall'em kolor dekoracji,kwiaty oraz inne pierdoły. Dla Horana ważniejsze było jednak menu. Bez tego Niall nie byłby sobą. Po ponad godzinnej rozmowie wszystko było ustalone. Zadowolona mogłam opuścić lokal. Postanowiłam wstąpić do muffiniarni gdzie pracuje Doris, żeby zdać jej relację z przebiegu spotkania. Niall wysadził mnie przed kawiarnią a sam pojechał na stacje benzynową,żeby zatankować auto, gdyż w czasie powrotnej drogi zapaliła mi się kontrolka. Chłopak powiedział,że przy okazji umyje też auto.

***
-...i to chyba wszystko.
-Świetnie,czyli salę możemy wykreślić z listy. Kolejnym punktem jaki mam zapisany na kartce to twoja suknia ślubna. Kiedy idziemy na zakupy?
-Najlepiej byłby w tym tygodniu,bo mam urlop. W sumie po to go wzięłam żeby załatwić większość spraw,ale znowu ty pracujesz. -powiedziałam
-Możesz iść z Lou, ostatnio przecież wybrał ci sukienkę.-odparła Doris próbując powstrzymać się od śmiechu.-Oczywiście to ja pójdę z tobą.
-No ja myślę. W końcu jesteś moją druhną. Swoją drogą tobie też trzeba wybrać sukienkę.
-Wybrałaś jakiś model z tego katalogu?
-Zaznaczyłam kilka, ale nie potrafię się zdecydować
-Zawsze możesz mieć dwie a nawet trzy suknie.
-Na to potrzeba mnóstwo kasy,zostanę przy jednej.
-To ma być twój dzień, w końcu tylko raz się składa przysięgę.
-A jeśli za kilka lat się rozwiodę z Niall'em? Bo na przykład mu się znudzę.
-Han,w waszym przypadku to mało prawdopodobne.-powiedziała Dorothy.-Za bardzo się kochacie.
-To prawda. -przyznałam
-Kwestię sukienki proponuje rozwiązać w piątek. Pogadam z szefową,może da mi wolne.
-Dobrze.-spojrzałam na zegarek-Gdzie ten Niall. Powiedział,że wróci w ciągu 30 minut.
-Może skusisz się na deser lodowy?-zaproponowała Dorothy.
-Z chęcią.
-Jakieś plany na potem?
-No właśnie chciałam wstąpić do jubilera i wybrać obrączki. Wiesz, tam gdzie Jai kupował.
***
Patterson spędzała dzisiejszy wieczór w domu Louisa.

-Idę się kąpać, a wy jak chcecie to oglądajcie sobie ten mecz.-powiedziałam do Niall'a i Harry'ego wstając z kanapy.
-Okej.

Poszłam na górę. Wstąpiłam najpierw do łazienki,żeby puścić powoli strumień wody. Następnie poszłam do sypialni,żeby zabrać moją piżamę. Będąc ponownie w łazience sięgnęłam po mój ulubiony żel pod prysznic. Wlałam trochę płynu, żeby zrobiła się piana. Myłam zęby, gdy, ktoś zapukał do drzwi.

-Mogę?-zapytał Niall- Muszę siku.
-No jak już tak bardzo musisz to chodź.
.
Dokończyłam mycie zębów, a w tym czasie Niall zdążył się wysikać. Chciałam się rozebrać, ale Horan stał i się na mnie patrzył.

-Chyba możesz już iść. -powiedziałam
-Niekoniecznie.-odparł.-Mogę kąpać się z tobą?
-Masz basen w ogrodzie.
-To nie to samo.-powiedział.
-Dobrze. Zostań tylko się odwróć i nie podglądaj. Powiem ci kiedy będziesz mógł.
-Okey. -powiedział Niall.

Zdjęłam swoje ubrania,a bieliznę wrzuciłam do kosza na pranie.Następnie weszłam do wanny,gdzie była ciepła woda. Zerknęłam na Niall'a,patrzył się na mnie. No tak,zapomniałam,że on też tu jest.

-Nie tak się umawiałam.
-W czym problem? Wielokrotnie widziałem cię nago.
-Miałeś nie podglądać.-powiedziałam
-Wybacz, nie mogłem się powstrzymać, jesteś taka piękna.

Niall niedługo później dołączył chwilę później. Usiadł za moimi plecami.

-Przyjemnie jest brać z tobą prysznic, musimy powtarzać to zdecydowanie częściej.-powiedział blondyn.
-Dopiero co wszedłeś i już ci sie podoba.
-Pięknie pachniesz.
-To nie ja tak pachnę tylko żel.-zauważyłam.
-Wcale nie, to twoje ciało tak pachnie.-powiedział Niall.
-Umyj mi plecy.-poprosiłam.

Niall wziął gąbkę, namydlił ją i zaczął poruszać ją po moim ciele. Wcześniej związał mi włosy w kucyka. Nie zrobił tego tak jak ja, ale ważne,że się trzymał. Gdy Horan skończył oparłam się o jego tors. Wtedy chłopak już rękoma umył mi dekolt.

-Kocham cię.-powiedział całując mnie w szyję.
-Ja ciebie bardziej.
-Zakochałem się w tobie już od chwili gdy pierwszy raz cię zobaczyłem.-powiedział.-I powiedziałem sobie,że zrobię wszystko,żebyś była moja i jesteś.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy. Dodałam rozdział mimo małej liczby komentarzy. Co o nim sądzicie? Komentujcie misie, bo to dużo dla mnie znaczy. Byłabym wdzięczna gdybyście polecili innym moje opowiadanie. Następny rozdział planuję dodać w weekend.
@angelharry99 

                                                        KONKURS  
Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie. Co trzeba zrobić? Wystarczy odpowiedzieć na pytanie.

Kiedy Hana i Niall wezmą ślub? 

Myślę,że nie jest to trudne,bo to wszystko zostało już powiedziane. Konkurs trwa dopóki nie pojawi się nowy rozdział.Odpowiedzi piszcie tak gdzie wam wygodniej.
 

niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 17

"Niespodziewany pocałunek"
3 miesiące później,Lipiec

#Hana
Wybrałam się do galerii,żeby zrobić zakupy spożywcze. Chcąc skorzystać z okazji,że pojechałam do galerii handlowej zamierzałam również na spokojnie przejść się po wszystkich sklepach, żeby odświeżyć moją garderobę. Kilka dni temu robiłam porządki w szafie i pozbyłam się dużej ilości niepotrzebnych,letnich ciuchów, dlatego teraz nie miałam zbyt wiele rzeczy, w których mogłabym pokazać się na ulicy. Generalnie nie lubię łazić po sklepach i oglądać tych wszystkich ładnych ciuchów, które wiszą na manekinach. Weszłam do jednego z jednego z nich,ponieważ na szybie przed manekinem znajdował się wielki napis,który mówił o promocji i okazyjnych cenach. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, przechodząc pośród regałów i oglądając poszczególne ciuchy. Gdy miałam w ręku kilka rzeczy, które mi wpadły w oko poszłam do przymierzalni. Wychodząc z niej zostawiłam pracownicy 3 rzeczy, które zdecydowałam się odłożyć, bo po prostu uznałam,że może raptem jeden raz będę miała ten ciuch na sobie, bądź rozmiar był na mnie za duży. Z pozostałym towarem poszłam do kasy. Płacąc określoną kwotę wyszłam zadowolona ze sklepu. Tym razem poszłam prosto do marketu, po niewielkie zakupy. Wzięłam wózek i włożyłam do niego wszystkie siatki wchodząc na teren sklepu. Idąc brałam wszystkie potrzebne produkty,których brakowało w domu, lub te znajdujące się na liście. Zawsze gdy wychodziłam z domu zrobić większe zakupy musiałam mieć przygotowaną taką listę,bo zdarzało mi się zapomnieć o zakupie nawet tych najbardziej oczywistych rzeczy. Mijając regał z artykułami do pływania przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Poprosiłam będącego niedaleko pracownika o pomoc w zakupie basenu. Mężczyzna wybrał dla mnie odpowiedni z nich, ponieważ na półkach było wiele rodzajów basenów. Do tego dołączył również inne akcesoria. Kończąc zakupy udałam się do kasy. Wyłożyłam wszystkie produkty na czarną taśmę,pozostawiając basen w wózku. Wyjęłam kartę i ponownie zapłaciłam za zakupy. Poszłam w kierunku ruchomych schodów,które prowadziły na parking podziemny. Odnajdując swoje auto pośród innych otworzyłam bagażnik żeby przenieść tam swoje towary.
***
#Niall
Skończyłem dyżur wcześniej niż zazwyczaj, gdyż właśnie dziś rozpoczął się mój krótki urlop,który miał potrwać zaledwie tydzień. W tym roku jest on taki krótki, dlatego,że nigdzie nie wyjeżdżamy na wakacje, a poza tym potrzebuje mieć wolne kilka dni przed ślubem. Idąc korytarzem w kierunku głównego wyjścia spostrzegłem Becky. Dziewczyna również mnie zauważyła więc podeszła bliżej.

-Cześć. Co tam?-zapytała rudowłosa.
-Hej. Właśnie skończyłem ostatni dyżur przed urlopem. A u ciebie wszystko w porządku?-odparłem.
-Tak. Na nic nie narzekam. Przyszłam na kontrolną wizytę.
-Będzie dobrze.-odparłem.
-Spotkajmy się.-powiedziała Becky zmieniając temat-Wypijemy razem kawę, porozmawiamy,powspominamy dawne czasy.
-Teraz nie mam zbytnio czasu, jestem trochę zajęty.-odpowiedziałem.
-Urlop,praca...
-No można tak powiedzieć.Dużo się dzieje w moim życiu.-powiedziałem. Dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć, ale się odezwałem.-Muszę już iść.
-Szkoda. Miło było cię znów zobaczyć. Niall?
-Tak?
-Dasz mi swój numer?-zapytała-Bo wiesz nie sądzę żeby poprzedni był jeszcze aktualny.
-Okey.-powiedziałem. Dziewczyna podała mi swój telefon. Wystukałem cyfry mojego numeru i oddałem jej urządzenie.
-Dzięki. Zadzwonię kiedyś tam.
-Jasne. To cześć. -powiedziałem
-Do zobaczenia-powiedziała Becky. Wspięła się na palcach i pocałowała mnie w policzek.
-Becky! -spojrzałem na nią krzywo-Przestań.
-Jej przepraszam-powiedziała z kpiną-Myślałam,że ci się spodoba. Lubiłeś nasze pożegnania.
-Becky,wiesz teraz moje jak i twoje życie jest inne. Od tamtej pory minęło sporo czasu i dużo się zmieniło. Chyba nawet nie masz pojęcia jak bardzo.-powiedziałem i skierowałem się do wyjścia nie czekając co ma mi odpowie White,zostawiłem ją na środku korytarza.

Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem do domu. W czasie drogi myślałem o sytuacji,która miała miejsce w szpitalu. Lubie Becky,ale z tym pocałunkiem trochę przesadziła. Byliśmy parą, mogę powiedzieć, że najdłużej,bo w tamtym okresie to zmieniłem dziewczyny jak rękawiczki. Wykorzystywałem to,że one na mnie lecą i marzą o tym by być ze mną i chcą pochwalić się mną swoim przyjaciółką. Kochały mnie, niestety ja nie do końca brałem ich uczuć na poważnie. Dziewczyny szalały za mną co mi się podobało,ale te "związki" trwały średnio dwa tygodnie, może trzy. Kończyło się na tym,że przespałem się z dziewczyną a potem ją zostawiłem. W końcu dostała to o czym marzyła, mogła mnie nazwać chłopakiem i powiedzieć,że bzyknąłem ją. Z Beky było zupełnie inaczej. Ona należała do kręgu dziewczyn,które nie były lubiane wśród szkolnej społeczności. Byliśmy do siebie podobni,gdyż ja też należałem do grupy, której bali się inni. Los sprawił, że poznaliśmy się lepiej i wyszło jak wyszło.
Wyjechałem na osiedle parkując auto na parkingu niedaleko bloku,w którym mieściło się mieszkanie. Wysiadłem z samochodu, zamykając pilotem drzwi. Na dworze było tak gorąco, że moje ciało odczuło różnice temperatur,gdyż podczas jazdy miałem włączoną klimatyzację. Bardzo szybko znalazłem się w domu. Na kuchennej wyspie znalazłem karteczkę,z informacją, że Han pojechała na zakupy.

-No tak,pusta lodówka. -powiedziałem sam do siebie widząc tylko palące się światło.

#Hana
Wyjmowałam zakupy z bagażnika, gdy ktoś podszedł do mnie od tyłu.

-Letnie wyprzedaże?-zapytał Liam
-Oh to ty...-odparłam zdejmując okulary.
-Tak to ja. Cześć tak w ogóle.
-No hej.-powiedziałam uśmiechając się. -A ty nie powinieneś być w pracy?
-Tak jakby jestem na wagarach. A ty to co? Nie ma jeszcze południa.
-Mam wolne, takie prawdziwe i zasłużone.
-Pogadam z Kate bo zdecydowanie za mocno cię rozpieszcza.
-Też znasz Kate?! Weź nie żartuj. Czy jest tu ktoś kogo nie znam?
-Aż tak dobrze jej nie poznałem. Rozmawialiśmy wtedy w Dublinie i tak jakoś.-powiedział Liam.-Fajna jest.
-To prawda,też ją lubię.
-Mogę cię o coś prosić? -zapytał Liam zmieniając temat.
-Jasne. W czym mogę ci pomóc ?
-Jest taka nietypowa sprawa...

#Niall
Wziąłem chłodny prysznic. Po wyjściu z kabiny ubrałem spodenki i luźną,czarną koszulkę. Wróciłem do kuchni. Wyjąłem z szafki szklankę i wlałem do niej wodę, która stała na blacie kuchennym. Żeby uzyskać chłodniejszy napój włożyłem do szklanki kostkę lodu. Chwyciłem przezroczyste naczynie w rękę i napiłem się patrząc przez okno. Nagle zobaczyłem Hanę i... Liama, który przed nią klęczał! Nie wierzyłem w to co widzę, moja narzeczona stała i mówiła coś do niego, mając przy tym uśmiech na twarzy. Wkurzyłem się, dlatego odruchowo walnąłem pięścią w stół. Szybko wybiegłem z domu trzaskając drzwiami. Czułem straszną złość i jednocześnie wściekłość,że jakiś obcy chłopak podrywa mi dziewczynę. Gdy mijałem się z nim na klatce schodowej, miałem go za sympatycznego chłopaka. Wybiegłem na ulicę i chwilę później byłem przy samochodzie Brooks.

-Kurwa co się tutaj dzieje!-krzyknąłem i podszedłem do Liama. Chwyciłem jego koszulkę podnosząc go do góry.
-Niall!-odezwała się Hana.

Nie zareagowałem na jej słowa. Byłem zbyt wściekły,żeby przestać i puścić Liama.

-Co to ma być?! Kurwa! -potrząsnąłem Payne'm. Chłopak nic nie odpowiedział, bo nie zdążył gdyż walnąłem go z całej siły w twarz wcześniej odsuwając się od niego kilka kroków, żeby mój zamach był silniejszy. Uderzyłem go w twarz,powodując rozcięcie jego wargi.

-Zostaw go! -błagała Hana
-Myślałeś,że o niczym się nie dowiem? Widziałem wszystko z okna!
-Ciekawe co takiego widziałeś! -warknął Liam wycierając krew.
-Wystarczająco dużo, żeby oklepać ci mordę!-krzyknąłem i ponownie uderzyłem Liam'a. Tym razem on mi oddał i zaczęliśmy się przepychać. Hana próbowała nas rozdzielić i mówiła, żebyśmy przestali,ale ja nie miałem zamiaru tak łatwo odpuścić. Dostałem kilka ciosów w twarz podobnie jak Liam. Oboje oberwaliśmy,więc nasze ręce były otarte a o twarzy to już nie wspomnę.

-Natychmiast przestańcie! -krzyknęła Hana próbując nas rozdzielić -Niall opanuj się!
-Sugerujesz,że mam się opanować po tym jak on chcę mi cię odebrać?!-powiedziałem przestając bić Payne'a.
-Co? O czym ty mówisz? -zapytała Hana.
-Tak jak mówiłem wcześniej,wszystko widziałem z okna.
-Nie wiem co widziałeś, ale nic złego nie zrobiliśmy.
-On przed tobą klęczał! - krzyknąłem. Gdy to powiedziałem Hana i Liam zaczęli się śmiać. -Z czego się śmiejecie?
-To co zobaczyłeś, a to co sobie pomyślałeś to dwie różne rzeczy. -powiedział Liam masując sobie obolałą dłoń.
-Klęczałeś przed nią! Jak chcesz to wytłumaczyć?-powiedziałem do Liama.
-Poprosiłem Hanę o pomoc, ale teraz widzę, że to nie był dobry pomysł.-powiedział Liam

***
Siedziałem na jednym z taboretów stojących przy kuchennej wyspie. Hana sięgnęła po apteczkę i polegając gazik wodą utlenioną przemywała moje draśnięcia.

-Dlaczego nie zapytałeś tylko od razu przystąpiłeś do ataku? Zachowałeś się jak dupek. Wstyd mi za ciebie. -powiedziała Hana nie przerywając czynności.
-To wyglądało...ałć...Możesz trochę delikatniej?
-Niech cię piecze jak najdłużej,może wypali ci to z głowy takie głupie pomysły.
-To nie moja wina,że jestem o ciebie zazdrosny.-powiedziałem.
-I co teraz będziesz przez dwa miesiące bił każdego chłopaka, z którym się spotkam, bo uznasz,że cię zdradzam?
-Han,to nie tak jak myślisz. -powiedziałem i złapałem dziewczynę za rękę.
-Zostaw mnie.-powiedziała i poszła na górę.

Odpuściłem sobie. Dobra,przyznaję. Głupio się zachowałem,ale jestem pewien, że każdy facet zrobiłby dokładnie to samo. Wstałem i rozpakowałem zakupy,które stały w korytarzu. Potem niepewnym krokiem ruszyłem w stronę schodów. Gdy znalazłem się na piętrze podszedłem do drzwi naszej sypialni,które były zamknięte. Otworzyłem je, wchodząc do środka. Narzeczona stała przy oknie. Będąc przy niej złapałem ją w talii.

-Przepraszam.-powiedziałem.- Kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza. Zależy mi na tobie dlatego jestem taki, a nie inny.
-Obiecaj,że już więcej nie pobijesz niesłusznie żadnego faceta,który się koło mnie pojawi.
-Przysięgam -powiedziałem,a Han się obróciła. Przytuliłem ją, przyciskając do siebie.
-Do twarzy ci z tym plasterkiem.

#Hana
Następnego dnia zaprosiłam do nas Louis'a,żeby mógł razem z nimi kąpać się w basenie.Niall i Harry już z samego rana przygotowali basen, stawiając go w słonecznej części trasu. Napełnili go wodą,żeby się zagrzała.
Siedziałam na huśtawce, która stała niedaleko drzewa,tak ,że nie padały na nią promienie słoneczne.

-Trzymaj.-oznajmiła Doris podając mi śmietankowego loda. Przyjaciółka usiadła obok mnie.
-Dzięki-powiedziałam otwierając opakowanie.
-Świetny pomysł z tym basenem.-przyznała Dorothy- Zawsze coś wymyślisz. Wystarczy na chwilę zostawić cię samą w domu.
-Robiąc zakupy przechodziłam koło regału z basenami i tak jakoś wyszło.-stwierdziłam.
-Zjemy lody i na leżaki?-zapytała Patterson lekko oddychając stopą bujawke. Przytaknęłam głową. Obie miałyśmy na sobie stroje kąpielowe.

#Niall
Siedziałem z Louisem i Harry'm w basenie chłodząc się w wodzie,która miała około 20 stopni ciepła.

-Ten plaster to wodoodporny?-zapytał Louis
-Nie wiem, bo Hana mi go zakładała.
-Cóż to się takiego stało, że jest ci on potrzebny?-tym razem zapytał Harry.
-Na sali sądowej nie jesteśmy to siebie daruj te swoje pytania. Magluj nimi swoich klientów.
-Wiem! Uderzyłeś się skacząc po łóżku. Tak to jest jak się figluje po ciemku i masz babo piękny placek! -powiedział Louis posyłając Harry'emu uśmieszek.
-Wychodzi coś z tych twoich starań? Bo na razie skończyło się na jednym plasterku,a potem może być gorzej.-odezwał się Styles.
-No właśnie nic.-odparłem.
-Uuu to kiepskiej jakości masz tą piłkę, że nie możesz do bramki trafić-odparł Lou i zaczął się śmiać.

Chlapnąłem go kilka razy, w końcu przestał.

-Może potrzebujesz wsparcia? -zapytał Harry.
-Proponujesz trójkącik? Nie dzięki, poradzę sobie sam. -odparłem.-To nie jest śmieszne chłopaki.
-Dlatego chcemy ci pomóc.-powiedział Lou.-Zobaczysz,że na urodziny dostaniesz wymarzony prezent.
-Masz rację. To będzie najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostane w swoim życiu.
-Co dostaniesz? -zapytała Hana
-Tak sobie tylko rozmawiamy-podsumował Harry.
-Zapraszamy do nas -powiedział Lou,który popłynął do brzegu przy,którym stała Dorothy i wrzucił ją do basenu.
-Ciebie też mam tak wrzucić?-zapytałem Han puszczając oczko.
-Wejdę sama tylko wyrzucę papierki po lodach.-powiedziała i zniknęła w głębi domu.
-No dobra panowie. O czym spiskowaliście?-zapytała Doris
-Czy wy zawsze musicie wszystko wiedzieć? -zapytał Harry
-Tak.
-Przepraszam bardzo,ale zdaje mi się, że ktoś tu przed chwilą był taki ciekawski.-zauważyłem.
-Słońce nie zrozumiesz pewnych rzeczy. -powiedział Louis do Dorothy.-My mężczyźni też mamy swoje sprawy.

Chwilę później dołączyła do nas Hana. Zaczęliśmy się wygłupiać,chlapiąc się i pływając. Lou jak i Harry nie przepuścili żadnej okazji, żeby się ze mnie nie ponabijać mówiąc, żebym nie zrobił siebie większej krzywdy. Nie znali powodu,dla którego go mam. A ja przecież biłem się z jednym palantem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Rozdział w większości z perspektywy Niall'a :) Komentujecie pod spodem,piszcie pod twettem,albo w wiadomości prywatnej, bo sądząc po liczbie komentarzy to czytają tylko 3 osoby,a wasze opinie są dla mnie naprawdę ważne. Zresztą kto pisze własne fanfiction ten wie jak ważne są opinie innych.
Komentujcie!

*Jak dobrze pójdzie to kolejny rozdział w środę, ale muszę widzieć waszą chęć.

Do następnego @angelharry99