środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 24, część 2

"Ślub",część 2
+18
#Hana
Gdy ceremonia ślubu dobiegła końca wyszliśmy z kościoła. Trzymaliśmy się za ręce, idąc ślubnym kobiercem pomiędzy stojącymi po obu stronach gośćmi, którzy nie opuścili jeszcze budynku. Na zewnątrz zostaliśmy obsypani ryżem i monetami,które miały przynieść nam szczęście. Zarówno Niall jak i ja byliśmy bardzo szczęśliwi,a na naszych twarzach widniał uśmiech. Wszyscy obecni ponownie zaczęli klaskać a my pocałowaliśmy się. Po chwili kucnęłam by zebrać rzucone monety. Niall zrobił to samo. Gdy znalazł się przy mnie spojrzał w moje oczy i powiedział:

-I jak?
-Kocham cię. -odparłam i położyłam prawą dłoń na jego kolano,dotykając znajdującej się tam jego dłoni.

Przyjemnie było poczuć obrączkę,którą chwilę wcześniej włożyłam na jego palec. Kiedy zebraliśmy wszystkie pieniądze wstaliśmy, a wszyscy zaproszeni goście stanęli w kolejce, po to aby złożyć nam życzenia i wręczyć prezenty. Jako pierwsi zrobili to moi rodzice.

-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia kochani.-rzekła moja mama z uśmiechem i ucałowała mnie, a potem mojego męża.
-Gratuluję córeczko.-powiedział mój ojciec. -Jesteś już w pełni dorosła.-dokończył i bardzo mocno mnie przytulił.

Domyśliłam się co chciał powiedzieć mówiąc te słowa. Do mojego taty dotarło w końcu, że jestem już nie tyle co pełnoletnia,ale mam teraz własną rodzinę i nie będę do niego przebiegać jak dawniej i zwierzać się z problemów, bo od tego mam Niall'a.

-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Niall.-zwrócił się do Horan'a.-Cieszę się,że dołączyłeś do naszej rodziny.
-Dziękuję.-odparł po czym uścisnął sobie rękę z moim ojcem.

Kolejną osobą,która stała w kolejce, była Maura i rodzeństwo Niall'a.

-Jestem taka dumna synu.-zaczęła-Kilka lat temu przez myśl mi nie przeszło,że dziś będę bawić się na twoim weselu.
-Mamo daj spokój. Było minęło. Jestem innym człowiekiem, a to wszystko zasługa mojej żony.-powiedział Niall i pocałował mnie w policzek.

W chwili, gdy Niall nazwał mnie swoją żoną, poczułam coś,czego nie jestem w stanie opisać. Wyprowadziłam na ludzi człowieka, który w przeszłości sprawiał niemałe problemy wychowawcze.

-Szczęścia moi drodzy.-dodała po czym wręczyła nam prezent,który Niall podał Tomlinson'owi.

Świadkowie stali za nami. Dorothy układała wszystkie bukiety, które otrzymaliśmy, a Louis brał większe pakunki. Było ich tyle, że miałam drobne obawy,czy zmieszczą się w jednym bagażniku.

 -Powodzenia stary.-rzekł Ja do Niall'a.
-Spełnienia marzeń.-dodała Iabel

 Po wysłuchaniu życzeń od zgromadzonych ludzi zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. My jako Państwo Horan staliśmy w środku, po mojej lewej stronie stali moi rodzice, Maura oraz Caroline i Greg,a po stronie Niall'a nasi przyjaciele:Dorothy, Louis, Harry, Gemma, Kate i wielu innych. Na tyłach ustawili się pozostali goście.

Potem wsiadłam do naszego ślubnego auta,które było własnością Tomlinson'a. Samochód został ładnie przyozdobiony, do klamek od drzwi przyczepione były białe balony, na masce zaś leżał bukiet kwiatów,taki sam,jak ten, który trzymałam idąc ślubnym kobiercem. Na tablicach rejestracyjnych widniał napis "Młoda Para".

Niall zajął miejsce obok mnie na tylnym siedzeniu, Dorothy siedziała na miejscu pasażera, a Louis kierował. W drodze na salę weselną, która mieściła się na obrzeżach Manchester'u rozmawialiśmy o ślubie. Tomlinson co jakiś czas naciskał klakson, który wydawał z siebie dźwięk podobnie jak pozostałe samochody,którym jechała rodzina mojego brata.

Kiedy dotarliśmy na miejsce Horan pomógł mi wyjść z pojazdu, a Dorothy poprawiła mój welon. Niall złączył nasze dłonie i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Wewnątrz po obu stronach stali kelnerzy, którzy rozdawali gościom szampana. Lily-dziewczyna, którą poznaliśmy pierwszego dnia-podała nam dwa lampki szampana, które złączone były ze sobą wstążką. Gdy każdy z obecnych otrzymał napój wznieśliśmy toast,a my jako młoda para, po wypiciu wina rzuciliśmy je za siebie, a lampki się pobiły. Niall podszedł do orkiestry, a mężczyzna podał mi mikrofon. Chłopak przybliżył go do ust.

-Dziękuję wszystkim za przybycie. Jest nam bardzo miło, że zechcieliście przybyć na nasz ślub!-powiedział Niall. Horan podał mi mikrofon.
-Życzymy udanej zabawy, bawimy się do rana.

Głos przejął szef zespołu.

-A teraz czas na pierwszy taniec państwa Horan. Przywitajmy ich wielkimi brawami.

Stanęliśmy na środku sali, a wokół nas zgromadzili się wszyscy goście. Mieliśmy zatańczyć do piosenki "Love Me Like You Do".

-Kochanie...-szepnął Niall,gdy zaczęto grać melodie. -...pamiętasz kroki,których się uczyliśmy?
-Tak.
-Świetnie.-odparł.
-Niall chcesz tego?-wolałam się upewnić.-Nie ćwiczyliśmy tego dosyć dawano.
-Chciałaś zatańczyć walca na swoim ślubie, to zatańczysz.

I tak spełniło się moje marzenie z dzieciństwa.

#Niall
Po zatańczeniu walca udaliśmy się do stolika. Odsunąłem krzesło, by moja żona mogła usiąść. Chwilę później zająłem miejsce obok Hany. Byłem strasznie głodny,nie mogłem doczekać się aż Lily poda mi mój obiad, a gdy otrzymałem danie oblizałem się za co Brooks mnie dźgnęła.
***
Orkiestra zaczęła grać wolniejszą melodię, więc postanowiłem poprosić moją siostrę do tańca, gdyż Han tańczyła z moim teściem. Dziewczyna bez wahania zgodziła się.

-Jesteś szczęśliwy?-zapytała nagle Caro.
-A nie widać? Jeszcze nigdy w życiu nie byłem bardziej szczęśliwy, dostałem najpiękniejszy prezent jaki mogłybym dostać w życiu.
-Dobrze wybrałeś, tylko Nialler proszę ,nie spieprz tego.
-Wiem o tym.
-A ja wiem co czuła mama, jak ojciec od nas odszedł. Nie chcę żebyś był taki jak on.
-Nigdy nie byłem i nie będę taki jak on.-powiedziałem-Musimy o nim w ogóle rozmawiać,właśnie dzisiaj?
-Przepraszam. Zapomnijmy o tym, nie było tematu, ok?
-Mówiłaś coś? -zapytałem, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać

#Hana
Wyszłam do ogrodu, żeby się przewietrzyć. Na sali wydawało mi się, że było duszo. Wstałam z ławki, gdyż poszedł do mnie Zayn. W ręku trzymał szampana.

-Moja najlepsza przyjaciółka.-westchnął Malik.
-Ja też cie będę zawsze kochać.-odparłam-Oczywiście po przyjacielsku.
-Wszystkiego najlepszego na nowe jdrodze życia. -rzekł Malik.
-Proszę proszę, a co się tutaj dzieje. -przerwał Niall, który pojawił się obok mnie -Zostawiam żonę samą na sekundę, a ona flirtuje z jakimś obcym facetem.
-Nie takim obcym. Znamy się z poprzedniego wcielenia. -wtrąciłam.-Teraz powinieneś powiedzieć, że jeśli Niall mnie skrzywdzi, to go pobijesz.-zwróciłam się do Malika.
-Potwierdzam.-uśmiechnął się Zayn i odszedł.
-Twój kochany brat zdążył mnie ostrzec.
-Doprawdy? -udałam zaskoczoną, choć mogłam się domyślać, że Jai zrobi coś takiego.
-Tak. Zatańczysz ze mną?
-A mam inne wyjście?
-W końcu to nasze wesele. Chcę mieć co opowiadać dzieciom. -powiedział Horan.
-Zawsze możesz powiedzieć jak przerwałeś mi rozmowę z eks chłopakiem,bo straszny z ciebie zazdrośnik.
-Odezwała się. A kto był zazdrosny o Becky?
-Nie jestem o nią zazdrosna.-powiedziałam pewnie krzyżując ręce.

-Czyżby pierwsza małżeńska kłótnia? -przerwał nam Harry.
-My się nie kłócimy, to mała wymiana zdań.-powiedział Niall.
-Dokładnie. -potwierdziłam.-Jak się bawisz?
-Doskonale, wyszedłem zapalić.
-Grają fajny kawałek,chodź.-powiedział Niall i pociągnął mnie w stronę sali.

#Dorothy.
Siedziałam przy stole i jadłam, gdy miejsce Hany zajął Louis.

-Jak tam?-zapytał.
-W porządku, a ty gdzie byłeś tyle czasu?
-Paliłem z Harry'm na zewnątrz. Mamy naprawdę ciepły wieczór jak na wrzesień.
-Czuję.-odparłam.-Wiesz, że tego nie lubię, a mimo to wciąż to robisz.
-Nie mogę ot tak przestać.-powiedział Louis.-Chodźmy zatańczyć.
-Zawsze umiesz wybrnąć z niewygodnej sytuacji.-podsumowałam wstając od stołu.
***
Kiedy piosenka dobiegła końca Tomlinson chwycił moją dłoń i wyprowadził mnie przed budynek sali weselnej.

-Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś?-zapytałam gdy Tomlinson wyjął kolejnego papierosa.-Wszystko w porządku?
-Oczywiście. -westchnął i zaciągnął się dymem.
-Na pewno?-Tomlinson zrobił się nerwowy.
-Tak.-przytaknął.-Niall jest szczęściarzem.
-Zakochał się,Hana też,więc się pobrali.-powiedziałam.
-A co zrobisz jeśli ja powiem, że się w tobie zakochałem?
-Louis...

#Hana
-Hana możemy porozmawiać? -podeszła do nas Dorothy.-Proszę.
-Jasne. Będziemy w ogrodzie.-poinformowałam Niall'a.
-Wróć szybko,chciałbym jeszcze zatańczyć z moją żoną.-odparł Horan.

***
-Zupełnie nie wiem co powinnam zrobić. -westchnęła przyjaciółka.
-Znam was oboje i pasujecie do sobie idealnie.
-My nawet ze sobą nie mieszkamy, wychodzimy razem na randki...
-Kochasz go?-przerwałam jej.
-Tak.
-No to zgódź się. Zobaczysz nie pożałujesz.
***
Godziny mijały w bardzo szybkim tempie, aż nastał moment na niespodziankę urodzinową ode mnie dla męża. DJ zapowiedział ją, prosząc uwagę a szczególnie Niall'a. Na sali zapanowała ciemność, paliły się tylko świece stojące na stole. W pewnym momencie padło światło oświetlające moją sylwetkę.

-Kochanie przygotowałam dla ciebie niespodziankę, potraktuj to jako prezent urodzinowy. -powiedziałam przez mikrofon.

Chłopak zaczął grać melodię a ja zaczęłam śpiewać.

Znalazłam Ciebie gdzieś na końcu świata
I wszystko już wiem
Szukałam całe dnie, miesiące, lata
I odnalazłam Cię

Podeszłam do ukochanego i chwyciłam jego dłoń.

Już wiem, że od dziś
Chcę dzielić z tobą wszystkie moje sny
Zasypiać i budzić się przy Tobie
Do końca swoich dni

A teraz kiedy jesteś przy mnie blisko
Nie muszę martwić się
Bo dzięki Tobie wiem, że mam już wszystko
W dwóch słowach kocham Cię

Już wiem, że od dziś
Chcę dzielić z tobą wszystkie moje sny
Zasypiać i budzić się przy Tobie
Do końca swoich dni.

Skończyłam śpiewać i pocałowałam w usta po raz kolejny dzisiejszego dnia mojego męża, a on odwzajemnił pocałunek. Później wszyscy zaśpiewaliśmy Niall'owi słynne "Sto lat".

#Niall
Hana zaskoczyła mnie, gdy zobaczyłem ją z mikrofonem. Nie sądziłem, że mam obok siebie tak wspaniałą osobę jak ona. Kocham ją za to.

Chwilę później na salę weselną wjechał tort z trzema piętrami. Wspólnie z żoną ukroiłem po kawałku tortu dla naszych rodzin i przyjaciół. Potem Lily wręczyła nam po kawałku,zgodnie z tradycją mieliśmy go skosztować karmiąc się wzajemnie. Było to nawet trochę zabawne, gdyż Han niechcący wzięła za duży kawałek na łyżeczkę przez co miałem twarz w bitej śmietanie.

-Jak ty będziesz karmić nasze dzieci?-zapytałem
-Ubiorę im śliniaczki,albo ty to będziesz robił za mnie.
-Jak pies je to nie szczeka....-powiedział Louis i zaczął się śmiać. -Można prosić fotografa?
-Louis nie zrobisz tego. -powiedziałem z pełną buzią.
-Wybacz,ale nie rozumiem co do mnie mówisz.

Fotograf natychmiast pojawił się przy naszym stoliku i zrobił pamiątkowe zdjęcie.

-Kolejna rzecz jaką będziesz mógł mówić naszym dzieciom.-zauważyła Hana.
-Będą się ze mnie śmiać więc nie.
-W takim razie ja to opowiem.

***
Nadeszła północ a wraz z nią oczepiny. Wedle tradycji Hana rzuciła welonem,który złapała Dorothy, a mój krawat wpadł w ręce Louis'a.

-A więc wszystko jasne.-zauważyłem.-Teraz kolej na was!

Dorothy z Louisem stanęli obok nas.

-Korzystając z zaistniałej sytuacji chciałbym zabrać głos. -krzyknął Lou.

Chłopak uklęknął przed Doris na kolana, a wśród zgromadzonych zapanowała cisza.

-Słońce wyjdziesz za mnie?
-Tak, z chęcią zostanę twoją żoną.-powiedziała Patterson a Tommo włożył jej pierścionek zaręczynowy.

#Hana
-Już wiem u kogo będziemy się bawić na weselu w przyszłym roku.-szepnął Niall.
-Mamy swoich następców.
-Kto by pomyślał, że Lou się na to zdecyduje.
-Wiesz, to się nazywa miłość.-odpowiedziałam.
***
Było już po 02:00 gdy Niall poprosił mnie żebym poszła za nim. Wstałam od stołu i przeciskając się przez sznur gości wyszłam na parkiet. Horan kazał żebym została tu a on poszedł w stronę orkiestry.Niall wziął od DJ mikrofon.

-Nie byłbym sobą bym czegoś dla ciebie nie napisał.

Na sali rozbrzmiała muzyka,ukochany siedział i trzymał w ręku swoją gitarę.

-Czy pamiętasz jak trzymałaś mnie za ręce?
Czy pamiętasz jak...?
Czy pamiętasz jak karmiłem twoje serce?
Czy pamiętasz jak...?
Czy pamiętasz nasze wszystkie obietnice?
Zapisane marzeniami?

Teraz gdy patrzę na Ciebie,
bardzo dobrze wiem, nie szukam niczego więcej.
I słucham jak wiatr,
gra melodię naszych wspólnie spędzonych dni.

Teraz gdy patrzę na Ciebie
Widzę nas razem,zawsze na dobre i złe.
Rozkwitam jak kwiat,
najpiękniejszy jaki znasz.

Czy pamiętasz jak trzymałaś mnie za ręce?
Czy pamiętasz jak...?
Czy pamiętasz jak karmiłem twoje serce?
Czy pamiętasz jak...?
Czy pamiętasz nasze wszystkie obietnice?
Zapisane marzeniami?

Rodzina i przyjaciele zaczęli klaskać, a Maura się wyruszyła, gdyż Caroline podawała jej chusteczkę. Mam zdecydowanie najlepszego męża na świecie.

-Wciąż mnie zaskakujesz.-powiedziałam, gdy znalazł się obok mnie. -Jesteś cudowny.
-"Kocham Cię bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro".-odparł a ja pocałowałam go w usta.
***
#Niall
Zatrzymałem auto przed hotelem, gdzie mieliśmy zarezerwowane pokoje dla gości. Nie opłacało nam się wracać do domu,gdyż zajęłoby nam to niecałą godzinę. Pomogłem Hanie wyjść z samochodu, a następnie zamknąłem je. Weszliśmy na recepcje trzymając się za ręce. Za biurkiem siedziała dziewczyna, mniej więcej w naszym wieku. Podałem jej nasze nazwisko, a ona wręczyła nam klucze do pokoju dla nowożeńców. Wspomniane pomieszczenie mieściło się na 3 piętrze na samym końcu korytarza, pokoje dla gości znajdowały się po drugiej stronie piętra. Poprosiłem o taki układ w dniu rezerwacji, bo nie chciałem abyśmy przeszkadzali pozostałym.

-Stój.-zatrzymałem ukochaną, która otworzyła drzwi kartą.
-Co?
-Wedle tradycji powinienem przenieść cię przez próg. -odparłem biorąc żonę na ręce a ona zaczęła się śmiać.
-Do lekkich nie należysz.-zauważyłem. -Uwaga na głowę.
-Przepraszam. Niall...tu jest pięknie.-oznajmiła,gdy postawiłem ją na podłogę.
-Wiem,sam wybrałem pokój.-powiedziałem.-A ty dokąd?
-Do łazienki, zaraz wracam. Poczekaj chwilę.-rzekła i zamknęła się.

Zdjąłem marynarkę, a szampana włożyłem do wiaderka z lodem żeby się schodził.

#Hana
Wyszłam z łazienki mając na sobie bieliznę, którą wybrały dla mnie dziewczyny. Na wierzchu miałam jednak założony czerwony szlafroczek, który lekko związałam, na nogach miałam szpilki.

-Wow!-powiedział Niall, gdy stanęłam przed nim.-Przygotowałaś się.
-Liczę na bardzo długą noc.-puściłam mężowi oczko.
 -Ah tak?- odpowiedział i dał swój najbardziej czarujący uśmiech, na sam jego widok uginają mi się kolana.

Zaczęłam do niego powoli podchodzić a on zaczął ściągać swoją koszule,w której wygląda niesamowicie seksownie.

-Nie zdejmuj jej kochanie.- odpowiedziałam .

Sama chciałam to zrobić. Zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie dlatego od razu wytłumaczyłam.
-Ja to zrobię kotku.

Na jego twarz wdarł się bezczelny a zarazem niesamowicie podniecający uśmieszek. Zmniejszył odległość między nami i wpił się w moje usta.Po pewnym czasie przerwaliśmy pocałunek aby zaczerpnąć powietrza. Spojrzałam w oczy mojego ukochanego i zobaczyłam w nich miłość a zarazem pożądanie. Opuszkami palców przejechałam po ramieniu Nialla by po chwili zacząć rozpinać mu koszule. Kiedy skończyłam zabrałam się za rozporek, miałam z nim jednak mały problem.

-Pomóc ci kochanie? - usłyszałam i poczułam jak na moje policzki wlewa się rumieniec zażenowana, pokiwałam lekko głową.

Kiedy w końcu spodnie były już rozpięte zdjęłam je z mojego męża po czym ujrzałam przez materiał bokserek że był już twardy, uśmiechnęłam się pod nosem po czym pozbyłam się niepotrzebnego materiału.

-Może... Kurwa - zaczął ale nie dałam mu kiedy złapałam jego erekcję w ręce i zaczęłam poruszać dłonią wzdłuż długości penisa mojego męża.

Niski jęk wydobył się z jego ust kiedy wzięłam go wreszcie do ust zassałam policzki.

-Spójrz na mnie.- nakazał wiec natychmiast przeniosłam wzrok na jego twarz.

Wyglądał pięknie, jego blond grzywka opadała mu na czoło a twarz była pogrążona w przyjemności przez co uśmiechnęłam się. Zassałam się mocniej.

-Tak kurwa ... Tak dobrze - wydukał z siebie .

Wyjęłam męskość mojego męża z ust i polizałam całą jego długość. Widziałam że jest na granicy dlatego przestałam.
-Chcesz dojść w moich ustach? -spytałam Niall tylko zagryzł wargę i pokiwał lekko głową.

Ucieszyłam się wiedząc że to ja doprowadzam go do takiego stanu. Wzięłam go z powrotem do ust i zaczęłam szybciej poruszać jego męskością kiedy spojrzałam mu w oczy nie wytrzymał i doszedł w moich ustach z jękiem , wypchnął swoje biodra w moja stronę przez co łzy napłynęły do moich oczu. Połknęłam wszystko i wstałam , obdarowałam go całusem.Kiedy się uspokoił spojrzał mi w oczy.

-Chyba muszę ci się odwdzięczyć. - uśmiechnął się zadziornie po czym złapał mnie za biodra i przysunął bliżej siebie.

Jednym ruchem zdjął że mnie stanik . Zagryzł wargę gdy ujrzał moje piersi , po chwili kiedy wpatrywałam się w jego jasno niebieskie oczy zorientowałam się że nie mam już na sobie majtek
-O wiele lepiej. - wyszczerzył się po czym wpił się zachłannie w moje usta.

Przejechał językiem po mojej wadze po czym wsunął go do moich ust po chwili oddałam pocałunek. I zaczęliśmy się kierować w stronę łóżka. Kiedy w końcu dotarliśmy usiadłam na brzeg nie odrywając się od jego ust, zaczął dotykać palcami moją kobiecość po czym jęknęłam mu w usta . Poczułam jak się uśmiecha. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza . Ułożył ręce na mojej talii i powoli mnie ułożył na materacu. Nawet nie zauważyłam gdy włożył we mnie swój palec na co zaskoczona krzyknęłam.

-Kochanie wyglądasz tak pięknie. -szepnął mi w ucho po czym dodał drugi palec na co zadowolona jęknęłam.
-Jesteś moja ... Taka gotowa żebym cie wziął na tym łóżku - szeptał dalej na co jeszcze bardziej się podnieciłam
-Niall... Kurwa ... Wejdź już we mnie ... Potrzebuje cie - wydusiłam z siebie.

Pocałował mnie w usta po czym wyjął że mnie palce .Niezadowolona jęknęłam na pustkę , która nie trwała jednak długo ponieważ poczułam jak we mnie powoli wchodzi.Wypchnęłam biodra w stronę męża.

-Taka chętna co? -uśmiechnął się
-Zamknij się... Proszę ..porusz się-wydukałam.

Niall pocałował mnie w czoło po czym zaczął się we mnie powoli poruszać nabierając tępa.

-Kurwa taka ciasna .-powiedział po czym zaczął poruszać się coraz szybciej.

Przynosiłam rękę z materaca na plecy męża, kiedy wbił się we mnie mocniej paznokciami przejechałam po jego plecach.

-Spójrz na mnie - powiedział i otworzyłam oczy . Zobaczyłam jak jego czoło pokrywa pot . W oczach ujrzałam pożądanie i miłość którą mnie dąży.
-Ja ... Ja zaraz dojdę .. Kurwa - wydusił po czym wypchnęłam biodra w jego stronę i oboje doszliśmy w tym samym momencie.

Opadł na moje ciało po czym zassał skórę na mojej szyi. Kiedy już się uspokoiliśmy pocałował mnie w usta i szepnął na ucho -Kocham cię.
-Kocham cię.-odpowiedziałam położyliśmy się na łóżku.

On owinął rękę wokół mojej taki i przysunął bliżej siebie a ja schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Kiedy zasypiałam ostatnią życzą jaką usłyszałam do wypowiedziane przez Nialla.

-Kocham cie skarbie, dobranoc. - po czym pocałował mnie w czoło. Chwilę później  zasnęłam, gdyż niedługo wstanie nowy dział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Oto druga część ślubu:) Co myślicie? Nie byłabym sobą gdybym nie napisała nocy poślubnej. Będę wdzięczna,za każdą opinię, którą od was otrzymam.
Jutro minie rok, gdy zaczekaj pisać fanfiction i opublikowałam pierwszy rozdział.  Jestem dumna i bardzo wam za to dziękuje,bo bez nie było by mnie.
Do zobaczenia w nowym roku 💟
@angelharry99



wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 24, część 1

"Ślub" część 1
#Hana
Obudziłam się czując szturchanie mnie za ramiona. Otworzyłam zaspane oczy i przeciągnęłam się.

-No w końcu udało mi się ciebie obudzić.-powiedziała Doris,która o dziwo była już na nogach.
-Hej.-odparłam sennym jeszcze głosem i przetarłam zaspane oczy.
-Myślałam, że ktoś dosypał ci jakiś środek nasenny do drinka. Spałaś jak zabita.
-Przepraszam, to po wczorajszym. Choć z drugiej strony to chyba dobrze,bo dzięki temu przespałam całą noc.-powiedziałam siadając na łóżku.-Która jest godzina?
-07:30.-powiedziała moja przyjaciółka z uśmiechem na ustach. -Mamy dużo czasu.
-Całe osiem godzin.
-A za 8 godzin i 30 minut zostaniesz panią Horan. Jak się z tym czujesz?
-Normalnie. Moje szare komórki jeszcze śpią.
-O 09:00 przyjdzie wizażystka.-powiedziała Dorothy.
-Sądziłam, że jesteśmy umówione na później.-pokręciłam głową.-Będę musiała uważać w takim razie na makijaż i fryzurę dłużej niż myślałam.
-Dasz radę. -powiedziała przyjaciółka i poklepała moje kolano wychodząc z pokoju.

Gdy zostałam sama opadłam głową na poduszkę. Zaczęłam myśleć o tym co mnie dziś czeka. Miałam cichą nadzieję na to,że wszystko się uda. Chciałam, żeby ślub odbył się bez żadnych niespodzianek. Nagle, zupełnie niespodziewanie zrobiło mi się niedobrze. Zerwałam się z łóżka przykładając dłoń do twarzy, chcąc powstrzymać wymioty. Opuściłam sypialnie i udałam się w stronę łazienki. Gdy do niej wbiegłam natychmiast kucnęłam przy toalecie.

#Dorothy
Robiłam porządek w moim pokoju, który tymczasowo należy do Greg'a. Usłyszałam trzask drzwi. Zaniepokojona wyszłam na korytarz. Jedyny dźwięk, który dotarł do moich uszu to wymiotująca Hana. Gdy zbliżyłam się do drzwi,zrobiło się cicho,więc otworzyłam je. Przyjaciółka spuściła wodę.

-Wszystko w porządku?-zapytałam.
-Tak.-westchnęła.-Zaraz mi przejdzie.
-Chodź do kuchni, napijesz się wody.
-Jasne, tylko ogarnę moją twarz.

#Hana
Wyszłam z łazienki trzymając w ręku zużyty test ciążowy. Nie wiem do końca dlaczego go zrobiłam, ale mam w sobie ten odruch, że jak tylko weźmie mnie na wymioty to mam na myśli jedno-ciążę. Wynik był niezmiennie taki sam,od kilku miesięcy. W kuchni wyrzuciłam opakowanie do kosza na śmieci i zajęłam się robieniem kanapek na śniadanie dla mnie i Dorothy.

-Kto to będzie jadł?-zapytała Patterson 15 minut później pojawiając się w kuchni. Przygotowałam jakieś 30 kolorowych kanapek.
-Ty i dziewczyny. -odparłam.
-A co z tobą?
-Ja chyba nie dam rady nic przełknąć.
-Jeszcze kilka minut temu twierdziłaś, że jest okey.-zauważyła Doris.
-Wiem, dlatego zrobiłam kanapki, żeby o tym nie myśleć.-powiedziałam opierając się o blat, ciężko wzdychając.
-Hana wszystko będzie dobrze. Nie masz się czym martwić.


Moim wielkim minusem jest to, że dużo myślę co by było gdyby. Patterson jest moim przeciwieństwem, zupełną optymistką.

-Wiesz co? Chyba mam pomysł.-powiedziała Dorothy.
-Jaki?
-Weźmiesz długą kąpiel.
-Żartujesz? Przecież za niecałe 30 minut przyjdzie wizażystka.-powiedziałam
-Zajmę się nią, a ty rób co mówię. Uwierz mi, dobrze ci to zrobi.
-No dobrze, dzięki.-mówiąc to przytuliłam przyjaciółkę.

***
Nalałam do wanny dużą ilość wody,dodając do niej mój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu cytryny. Relaksowałam się jakąś godzinę. Pomysł przyjaciółki sprawdził się. Kąpiel sprawiła, że poczułam się lżej, przestając myśleć o ślubie chociaż na chwilę. Oczywiście myślałam o tym co będzie, ale zupełnie mniej niż wcześniej. To normalne, że panna młoda denerwuje się przed ślubem. Gdy pojawiłam się w salonie kobieta, która miała zadbać o mój makijaż i fryzurę, siedziała w salonie razem z Doris, obie piły kawę. Przeprosiłam dziewczynę, że musiała na mnie czekać. Chwilę później siedziałam na krześle, a kobieta zajęła się moimi włosami.

#Niall
Wstałem z kacem i lekkim bólem głowy. Przeszukiwałem kuchenne szafki w celu znalezienia jakiegoś środka przeciwbólowego.

-Szukasz czegoś? -zapytał Louis, który zjawił się w kuchni.
-Masz coś na ból głowy? -zapytałem wzdychając.
-Normalnie to nie,ale jakiś czas temu byłem w aptece i kupiłem jakieś proszki.-odrzekł Louis.-Wiedziałem, że mogą się przydać.
-Niech zgadnę, Doris ci podpowiedziała,bo sam raczej byś na to nie wpadł.-powiedziałem biorąc szklankę z jabłkowym sokiem i usiadłem na kanapie w salonie. Przesunąłem nieco Lucy z której zeszło trochę powietrza.
-Podrywasz moją dziewczynę? Jak śmiesz? -odezwał się Harry, który sobie ze mnie żartował.
-Inne dziewczyny mnie nie interesują od dwóch lat.-powiedziałem i napiłem się soku.

Byłem zupełnie wyluzowany, zero stresu. Jedyne o czym myślę o chwili, gdy ksiądz ogłosi mnie i Hanę mężem i żoną.

-Nasz Niall zakłada rodzinę.-powiedział Louis.-Moja rada na dobry początek małżeństwa. Nie pozwalaj Han na wszystko, bo będziesz miał później problemy.
-Nie martw się o nas.-powiedziałem.
-Gdyby coś to wiedz, że zawsze możesz na nas liczyć.-rzekł Harry i usiadł koło mnie na kanapie.
-Dzięki.
-Skoro mamy jeszcze dużo czasu, to może obejrzymy mecz?-rzucił propozycje Louis.
-Jestem za.-powiedziałem z zadowoloną miną.

Co jak co,ale dobry mecz nigdy nie jest zły, a już na pewno szybciej minie mi czas, który się płynie tak powoli.
***
#Hana

Zrobienie fryzury i odpowiedniego makijażu zajęło ponad dwie godziny. Gdy wizażystka opuściła dom pomogłam Dorothy spryskać jej włosy lakierem. Niedługo później ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Pomyślałam, że to kobieta czegoś zapomniała. Kiedy otworzyłam drzwi zastałam Liam'a.

-Hej.-powiedziałam. Nie spodziewałam się go, a tym bardziej dzisiaj.
-Ja tylko na chwilę, mogę?
-Jasne, wchodź.-zaprosiłam chłopaka do środka.-Przepraszam cię za bałagan.
-Rozumiem. Chciałam ci tylko życzyć szczęścia na nowej drodze życia.
-Dziękuję. Napijesz się czegoś?
-Nie będę wam przeszkadzał w przygotowaniach.-rzekł Liam zauważając Dorothy.
-Jak chłopaki? -zapytała Patterson.
-Pewnie leczą kaca, bo wczoraj chyba dość sporo wypili.

Nie bardzo wiedziałam o co chodzi,ale postanowiłam się nie wtrącać. Wygląda na to,że Liam też był na wieczorze kawalerskim Niall'a.

-Łatwo ich sobie wyobrazić.-powiedziała Doris z westchnieniem.
-Zdecydowanie.-potwierdziłam.
-A zwłaszcza mojego pijaka.-dodała Patterson.
-Louis całkiem dobrze się trzymał.-powiedział Liam.
-A Niall?-dopytałam z ciekawości.
-Jak na moje oko to chyba wypił najmniej.

Słowa Payne'a mnie trochę uspokoiły. Teraz mam jeszcze większą pewność, że Horan dotrze na ślub.

-Będę leciał.-rzekł Liam. -Bawcie się dobrze.
***
Czas mijał bardzo szybko. Nim się spostrzegłam do ślubu zostały 3 godziny,więc musiałam włożyć sukienkę. Poszłam do sypialni, żeby ją wziąć. Kreacja wisiała na wieszaku na drzwiach od szafy. Rozerwałam ochronną folie i sięgnęłam suknię by ją ubrać.

 Dorothy musiała mi pomóc z zapięciem i odpowiednio ją ułożyła. Gdy byłam gotowa przejrzałam się w lustrze, aby zobaczyć efekt końcowy.

-Jest pięknie.-oceniłam.
-Jeszcze welon.-dodała przyjaciółka.

Dorothy wpięła mi welon we włosy. Efekt był ładniejszy niż przypuszczałam. Byłam szczęśliwa, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech.

-Obiecałam mamie Niall'a, że nie będę płakać, ale chyba nie dam rady.
-Pozwalam ci płakać, tylko jeszcze nie teraz.-powiedziała Doris.-A ja jak wyglądam?
-Jesteś najpiękniejszą druhną jaką mogę mieć. -powiedziałam.

Spojrzałam ostatni raz w lustro i głęboko westchnęłam. Zaczęło do mnie docierać, że już niebawem wyjdę za mąż.

Ostrożne zeszłam po schodach, uważając na sukienkę. Na dole czekał już Jai.

-Wow siostra. Wyglądasz cudownie.
-Dziękuję. Dorothy o wszystko  zadbała.
-Przestań, nic takiego nie zrobiłam.
-Pomogłaś mi i teraz są rezultaty.
-Dobra dziewczyny. Zbieramy się, chyba,że chcesz się spóźnić na własny ślub.
-Nigdy w życiu.-prawie krzyknęłam.

Jai otworzył mi tylne drzwi swojego auta. Wsiadłam do środka cały czas uważając na suknię, co wcale nie było łatwe. Patterson usiadła z drugiej strony. W ręku trzymała bukiet kwiatów.

-Do domu wrócisz już jako Pani Horan.-powiedziała.
-Nadal w to nie wierzę. -przyznałam.-Dopiero co Niall mi się oświadczył.
-No, a co ja mam powiedzieć? Zaraz rok minie jak sam się żeniłem.-wtrącił Jai prowadząc auto.-Też przeżywam ten dzień razem z tobą Hanuś.
-Niby dlaczego? -zapytała Doris.
-Bo od dziś Han nie będzie już tylko moja.
***
#Niall
Godzinę przed ślubem wziąłem prysznic. Ubrałem koszulę oraz garnitur oraz popsikałem się perfumami. Wyglądałem poważnie co nie było do mnie podobne. Cholera...

-Wyglądasz jak biznesmen.-powiedział Harry, który również miał na sobie garnitur.
-Żenie się to chyba nie pójdę w dresach na własny ślub.
-Wiesz co jeszcze oprócz ślubu jest dzisiaj?
-Nie.
-Twoje urodziny!
-Faktycznie.-przytaknąłem po chwili. -Zapomniałem o tym zupełnie.
-Wszystkiego najlepszego, szczęścia.
-Żebyś doczekał się upragnionego dziecka -dodał Louis,który wyszedł z łazienki. Zapinał własną koszulę.
-Dziękuję chłopaki.
-Nie robiliśmy ci prezentu, bo chyba to o czym najbardziej marzysz dostaniesz.
-Macie rację, pamięć się liczy.-powiedziałem.
-Chyba jesteśmy gotowi.-uznał Lou.
-Kurde... co teraz będzie z naszymi wyjściami do klubu?-zapytał Styles.
-Nadal będę z wami chodził tylko nie będę rozglądał się za dziewczynami.
-Hana ci pozwoli?
-A dlaczego nie? Małżeństwo to nie więzienie, tylko przypieczętowanie naszej miłości.
-Chociaż tyle dobrego. Kurde Lou tracimy przyjaciela do picia.
-Chyba niedługo z naszej paczki nic nie będzie.-powiedział Tomlinson.
-Chcesz oświadczyć się Dorothy?-zapytałem.
-Coś mi chodzi po głowie.
-W takim razie powodzenia.
-Po prostu nie wierzę. -oznajmił Harry.-Nie rób mi tego.
-Znajdź sobie kogoś, wtedy pogadamy.-powiedział Louis.
-Jestem za młody na związek.
-Nikt nie powiedział, że masz się zaraz żenić. Po prostu miej dziewczynę.
-Chyba to nie będzie takie proste, dużo pracuje. Obawiam się, że nie będę miał czasu na randki.
-Spójrz na Hane. -rzekł. -Chyba nie jest tak źle skoro teraz wychodzi za naszego Niall'a.
-Dobra. Moim celem jest wejść głębiej w świat prawniczy. Po nowym roku zacznę szukać miłości.
-Wow. Trzymam kciuki.-odparł Tomlinson.
-Harry... masz obrączki?- zapytałem zmieniając temat,gdyż nadszedł czas, żeby się zbierać.
-Tak,mam je...-Harry zaczął się macać kieszenie.
-Nie żartuj.-powiedziałem nieco poważniejszym głosem.
-Tylko żartowałem, chciałem sprawdzić twoją reakcje.-powiedział i pokazał czerwone pudełeczko jako dowód.
-Lepiej daj mi je.-rzekł Louis.-Będą bezpieczniejsze.

***
#Hana
Dojechaliśmy pod kościół 20 minut przed mszą. Przed budynkiem czekali już moi rodzice, Maura, Caroline, Greg oraz część naszych znajomych.

-Pięknie wyglądasz córeczko.-powiedziała moja mama.
-Do twarzy ci w bieli.-dodała moja przyszła teściowa.
-A gdzie Niall?- zapytał Jai
-Podpisuje papiery.-odrzekł Greg.
-Chodźmy tam. -powiedziała Dorothy.- W końcu musimy zrobić to samo.
***
Udałyśmy się do kancelarii, żeby podpisać stosowne dokumenty. W środku spotkałyśmy Niall'a i Louis'a. Przyznam, że mój przyszły mąż zrobił się jeszcze bardziej przystojny,albo ze mną jest coś nie tak. Po dokonaniu wszystkich formalności, udaliśmy się całą czwórką do naszych bliskich i znajomych. Chwilę później stałam już w drzwiach kościoła a tuż przy moim boku tata. Gdy zabrzmiały dźwięki marszu Mendelsona ruszyłam w asyście ojca w stronę ołtarza,gdzie czekała na mnie miłość mojego serca.
***
-Ja Niall biorę sobie Ciebie Hane za żonę i ślubuje Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszczę Cię aż do śmierci.-rzekł Niall uśmiechając się w moją stronę.

Byłam szczęśliwa, gdy wypowiadał każde słowo. Nadeszła moja kolej. Spojrzałam prosto w niebieskie oczy chłopaka, po czym wzięłam głęboki oddech. Poczułam jak moje serce przyspiesza jeszcze bardziej swój rytm.

-Ja Hana biorę Ciebie Niall'a za męża i ślubuje Ci miłości,wierność i uczciwość małżeńską...-z moich oczu popłynęła łza a głos zaczął lekko drgać-...oraz to,że nie opuszczę Cię aż do śmierci.
-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Na znak zawartego przez was małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.
-Hana przyjmij  tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności.-rzekł Niall po czym włożył na serdeczny palec obrączkę
-Niall przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności.-po czym zrobiłam to samo co Horan.
-Ogłaszam was mężem i żoną-rzekł kapłan.- A teraz możesz pocałować pannę młodą.

Niall złączył nasze usta w głębokim pocałunku, wcześniej wycierając palcem moje łzy szczęścia. Słyszałam oklaski i pogwizdania naszych bliskich i znajomych, którzy zechcieli towarzyszyć nam w tak ważnym dla nas obojga dniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. No i stało się, Hana poślubiła Niall'a. To jest pierwsza część ślubu, a druga już wkrótce. Podzielcie się swoją opinią tą dobrą ( i złą) w komentarzu poniżej.
Kocham Was. @angelharry99
Ps:przypominam o koncie poświęconym temu fanfiction na tt oraz o hasztagu  #BigLoveNiallFF


niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 23

"Wieczór bez zobowiązań"
#Hana
Był czwartkowy ranek. Siedziałam w salonie razem z przyszłą teściową i Caroline, siostrą Niall'a. Obie razem z bratem Horan'a zamieszkały w moim mieszkaniu,od chwili, gdy przylecieli na ślub. Dorothy na ten czas przeniosła się do Louis'a, udostępniając pokój dla Greg'a. Chłopak wyszedł na miasto, lecz powinien wrócić za chwilę,gdyż nastolatek chciał pożegnać się z bratem zanim starszy z nich opuści dom.

-Sprawdzę,czy Niall jest gotowy. Louis niebawem przyjedzie.-oznajmiłam wstając z kanapy.
-Ciężko mi uwierzyć w to,że mój Niall zakłada rodzinę.-rzekła Maura.
-Mamo, Nialler ma prawie 23 lata.-odezwała się Caro.
-Będę ryczeć jak głupia. -przyznała pani Horan.
-A co Han ma powiedzieć?
-Będę starała się powstrzymać łzy.-zapewniłam ją.
-Łzy u panny młodej w dniu ślubu to naturalna rzecz. Sama pamiętam, jak płakałam składając przysięgę małżeńską tacie Niall'a.
-Mamuś, dlaczego do niego wracasz? Jest draniem i tyle co mam do powiedzenia na jego temat.-powiedziała wkurzona Caroline.-Niech żałuje,że nie będzie go na ślubie najstarszego syna.
-Caro nie wolno ci tak mówić, to również twój tata.
-Nie mam ojca! On dla mnie nie istnieje. -krzyknęła siostra Niall'a i zamknęła się w dawnym pokoju Hazzy.
-Przepraszam za nią.-powiedziała mama Horana.-Moja córka nie potrafi się pogodzić z tą sytuacją. Wizyty u psychologa jej pomogły,ale wstręt do osoby mojego byłego męża pozostał.
-Nie masz za co przepraszać. Rozumiem to,ona po prostu się na nim zawiodła.-powiedziałam.

Współczuję mamie Niall'a.Jest mi przykro,z tego powodu,że zarówno mój narzeczony,rodzeństwo oraz jego matka nie mieli łatwo w życiu. Podziwiam panią Horan, bo naprawdę dobrze wychowała swoje pociechy.

Niedługo później przyjechał Louis z Dorothy. Zostawiając ich z mamą Horan'a udałam się do sypialni,gdzie był Niall. Drzwi były przymknięte,więc je uchyliłam. Mój narzeczony siedział na łóżku,na kolanach trzymał swoją kochaną gitarę. Wydobywał z nich dobrze znane mi dźwięki. Stanęłam w drzwiach i przysłuchiwałam się muzyce.

-Długo tak mi się przyglądasz?-zapytał Niall,gdy zauważył moją obecność.
-Tylko chwilę. Nie chciałam ci przerywać. -odparłam ruszając w kierunku narzeczonego.
-Zamyśliłem się. -przyznał. -Już schodzę.
-Właśnie Lou z Doris przyszli. Jesteś gotowy na zabawę?
-Jasne. -odparł Niall i pocałował mnie w usta.

Całowaliśmy się chyba krótko, gdy jestem blisko Niall'a czas stoi dla mnie w miejscu. Chwilę później zeszliśmy razem na dół, trzymając się za rękę.

-Zbieramy się? -odezwał się Tomlinson.
-Tak,szkoda marnować czasu. Trzeba się zabawić,prawda? -rzekł Niall puszczając oczko.
-Weź mnie ze sobą. -powiedział Greg.
-Obawiam się, że nie tym razem. -powiedział Louis.-Nie wpuszczą cię do klubu dla dorosłych.
-Niall powinieneś dostać w ciry,żeby żenić się w tym wieku. Zaczekaj dwa lata.
-Za dwa lata to ja będę miał dwójkę dzieci.
-Ktoś ma tu zacne plany. -zauważyła Doris.
-Chcę mieć dużą rodzinę,ale to po ślubie. Dziś należy się dobrze zabawić.
-Będziesz się świetnie bawił. -powiedział Tomlinson.
-My też się nieźle spędzimy ten wieczór.-rzekła Dorothy przybijając mi piątkę.
-Sądzę, że powinniśmy iść w swoją stronę. -powiedziałam. -Czas ucieka.
-Masz rację.-zgodził się Niall.

Przytuliłam się ostatni raz z ukochanym. Chłopak pożegnał się z mamą oraz rodzeństwem i opuścił nasze mieszkanie z Tomlinson'em. Maura nieco później zebrała się ze swoimi dziećmi i udała się z nimi do mieszkania Jai'a, gdzie byli tam moi rodzice.

Gdy zostałam w końcu sama z Dorothy rozpoczęłyśmy przygotowywania do wieczornej zabawy.
***
Spędziłyśmy prawie dwie godziny na zrobieniu fryzury i odpowiedniego makijażu. Gdy byłyśmy gotowe do wyjścia pojechałyśmy zamówioną taksówką do centrum handlowego. Na miejscu czekały na nas Kate i Isabel. Przywitałyśmy się z nimi.

-Jakie mamy plany na najbliższą noc?-zapytałam gdy szłyśmy korytarzem pomiędzy sklepami.
-Przede wszystkim masz jak najlepiej zapamiętać ten wieczór. -powiedziała uradowana Kate.
-To ostatni twój taki wypad jako singielka.-dodała Isabel.-Wykorzystaj to jak najlepiej się da!
-Z waszą pomocą na pewno.
-Twoja wolność w naszych rękach. -rzekła uradowana Doris.
-To co? Ruszamy na zakupy!-rzuciła propozycję Kate.

Razem z dziewczynami weszłyśmy do jednego z sklepów. Zaczęłyśmy przeglądać znajdujące się tam ciuchy.

-Co myślicie o tej sukience?-zapytała Isabel wychodząc z przejścia pomiędzy regałami. Nasza trójka zrobiła to samo,żeby móc ocenić ciuch.
-Jest świetna.-powiedziałam.-Będzie dla ciebie idealna.
-Przepraszam bardzo.-wtrąciła się Kate.-Jesteś kobietą czy kurą domową?
-No obie rzeczy pasują, jestem jeszcze matką.-odparła moja bratowa nieco zawstydzona.
-Masz też męża. Pomyśl kochana, jeśli kupisz tą sukienkę to jak on zareaguje? Jesteś młoda, piękna. Chcesz zniechęcić do siebie Jai'a?
-Urodziłam dziecko.
-To, że urodziłaś dziecko o niczym nie świadczy. Twój mąż wszystko widzi. Pokaż mu, że wciąż jesteś atrakcyjna, a to, że urodziłaś syna niczego nie zmienia.
-Wiecie co? Mam pomysł. -odezwała się Dorothy.-Może każda z nas wylosuje imię i wybierze dla tej osoby jakiś ciuch.
-Doskonały pomysł, tylko czym będziemy losować?-zapytała Kate.
-Może niech każda z nas zdejmie kolczyk albo coś podobnego.-zaproponowałam.
-Okey.

Zdjęłam z manekina kapelusz, do którego złożyliśmy nasze drobiazgi, żeby móc wylosować. Po wylosowaniu ruszyłyśmy na szybkie zakupy. Nie chciałyśmy całego dnia spędzić w centrum handlowym.

#Niall
Jechaliśmy z Lou samochodem. Od kilku minut byliśmy poza Manchester'em. Nie miałem zielonego pojęcia dokąd zmierzamy, bo w najbliższej okolicy nic się tu nie znajduje.

-Daleko jeszcze?-zapytałem
-Cierpliwości, za chwilę będziemy na miejscu.
-Róbcie co chcecie,tylko żebym jutro mógł stanąć przed ołtarzem.-powiedziałem.
-Oczywiście.-Lou mówiąc to przyspieszył prędkość pojazdu.
***
Po jakiś 10 minutach zatrzymaliśmy się w zaroślach pośród drzew, gdyż Louis zjechał z głównej drogi,a ta leśna właśnie się skończyła.

-Jesteśmy.-zakomunikował Tomlinson i wysiadł z samochodu. Zrobiłem to samo.
-Tutaj nikogo nie ma.-zauważyłem.
-Myślisz się.-westchnął Lou- Chłopaki! -krzyknął.

W tym momencie nie wiadomo skąd pojawił się najpierw Harry,którego prawie nie poznałem, a potem Jai. Obaj mieli na sobie stroje moro a na nogach wielkie czarne kalosze. Ich twarze umalowane były coś na wzór ninja. Brat Hany trzymał w ręku dmuchaną lale.

-Proszę to dla ciebie.-rzekł i podał mi ją.
-Wzrostem i wyglądem podobna do Hany. -zauważył Lou.
-E tam, wcale nie przypomina mi mojej przyszłej żony,ale jest całkiem seksi.-powiedziałem i zacząłem się śmiać.
-Dobra,łap te ciuszki i ruszamy w drogę.-Harry rzucił mi stój identyczny do jego. Złapałem go,lecz prawie dmuchana zabawka,będąca mniej więcej mojego wzrostu mi wypadła.
-Potrzymaj ją. -zwróciłem się do Styles'a.
-Zanim urządzisz nam leśny striptiz wznieśmy toast!-krzyknął Jai. Tak mój przyszły szwagier mimo swojego dojrzałego wieku niczym się od nas nie różnił.
-Masz rację. -przyznał Louis i wyjął butelkę wódki. -Za wolność!-po czym napił się i podał mi.

#Hana
Zakupy okazały się być strzałem w 10. Każda z nas była zadowolona z wyboru przyjaciółki. Kolejnym naszym celem była wizyta w sklepie z bielizną. Dziewczyny pomogły mi wybrać strój na noc poślubną. Wybór nie był wcale taki prosty,ale z pomocą moich wspaniałych przyjaciółek bardzo szybko zaopatrzyłam się w piękny komplet. Ostatnim naszym przystankiem w galerii handlowej była wizyta u kosmetyczki. Wszystkie opuściłyśmy sklep z pięknie zrobionymi paznokciami. Przed centrum czekała na nas specjalna limuzyna

-To teraz zaczniemy prawdziwą zabawę. -oznajmiła Doris.
-Jejku dziewczyny, nie spodziewałam się czegoś takiego. -powiedziałam podekscytowana i przytuliam dziewczyny.

Szofer pomógł każdej z nas wsiąść do limuzyny. Wewnątrz znajdowała się czarna długa, kanapa,a obok niej stał stolik, na nim szampan w wiaderku,który się chłodził. Gdy tylko zajęłyśmy miejsca, Isabel za pomocą korkociągu otworzyła szampana i wolała każdej do lampki.

-Nie boisz się składać przysięgi na całe życie? -zapytała Kate,gdy jechałyśmy
-Nie. Gdybym ciągle miała się ciągle martwić to bym się nie decydowała na ślub. A tak to przysięga poniekąd do czegoś zobowiązuje i musimy się postarać,żebyśmy byli szczęśliwi.-odparłam.
-Moim zdaniem przysięga małżeńska do niczego nie zobowiązuje.
-To jest właśnie motywacja,która prowadzi do szczęścia.-rzekła Isabel.-Jestem szczęśliwa w swoim małżeństwie.
-Może na dziś wystarczy o tym wszystkim? To wszystko jak na razie jest bardzo dalekie naszej Hanie. -odezwała się Doris.
-Dzisiejszej nocy stawiam na niezłą zabawę.-powiedziałam po czym wstałam z kanapy zdejmując szpilki i stanęłam na niej. Otworzyłam dach i wychyliłam się. Dorothy po chwili zrobiła to samo biorąc swoją lampkę z szampanem.
***
#Niall
Chłopaki wymyślili zabawę w pochody,która doskonale się udała. Kierując się w stronę pozostawionego auta Tomlinson'a Harry w nieoczekiwanym momencie wbiegł do wody,a my razem za nim. Każdy z nas trzymał w ręku swoją butelkę wódki. Szliśmy wodą co kawałek popijając alkohol. Było nam bardzo wesoło.

-Niech żyje wolność,wolność i swoboda,niech żyje zabawa!
-Bawię się doskonale, nie wyobrażałem sobie lepszego wieczoru!-powiedziałem i przechyliłem butelkę.
-Staraliśmy się, w końcu raz w życiu ma się taką imprezę.-oznajmił Harry.
-Powiem wam coś w tajemnicy. Kiedyś śnił mi się mój wieczór kawalerski i był beznadziejny. Nie ma porównania co do tego z dziś.-powiedziałem-Po prostu dziękuję chłopaki.
-Cała przyjemność po naszej stronie.-powiedział Lou.
-Niall mamy do wyjaśnienia jeszcze jedną, ważną kwestię...-zaczął Jai-Jeśli kiedykolwiek dowiem się, że Hana przez ciebie płacze,albo źle ją potraktowałeś to pamiętaj,będziesz miał do czynienia ze mną.
-Przy mnie nic jej się nie stanie. Han będzie ze mną szczęśliwa. -zapewniłem Jai'a.
-Moja młodsza siostra jest dla mnie bardzo ważna i zależy mi na jej szczęściu. Już raz jej się nie ułożyło i nie chcę by to się powtórzyło, więc jeśli kiedyś dotrą do mnie złe rzeczy to giniesz. Nie będę patrzył na to, czy jesteś moim kumplem. Po prostu oklepię ci twarz, że się nie pozbierasz.
-Postraszyłeś trochę to teraz możemy się napić! -krzyknął Harry.
-Zdrowie pana młodego!-rzucił Louis.
-Gorzka ta wódka.-zauważył Harry.-Trzeba ją posłodzić.
-Co ty pierdzielisz Styles? Dobra jest.-powiedziałem.
-To jakaś lewizna.-Harry zrobił niezadowoloną minę.
-Pij nie marudź.

Doszliśmy do samochodu. Harry całą drogę niósł ze sobą lalkę. Chłopcy rozpalili ognisko więc usiedliśmy w kręgu. Styles chyba przesadził z alkoholem, ale do ceremonii mu przejdzie.

-Która godzina?-zapytał Jai
-Człowieku taka fajna impreza a ty chcesz już wracać?
-Nie, tylko ostatni autobus zaraz będzie. Chcę na niego zdążyć.(oczywiście tam nie było żadnego autobusu,bo to las)
-Nasze taksi zaraz będzie. -powiedział Lou-Zabierze nas wszystkich do domu.
-Jakie taksi?-zainteresowałem się.
-Poprosiłem waszego sąsiada Liam'a,żeby nas odebrał.
-Ciekawe jak on trafi do tej dżungli.-powiedział Harry i zaczął się śmiać, a my razem z nim.
-Wątpię by GPS nas znalazł pośród tych zarośli.-rzekł Jai.-Jesteśmy udupieni na całego, a ślub za jakieś 18 godzin.
-Damy radę, bo jak nie my to kto.-powiedział Lou.
-Napijmy się! -zaproponowałem.
-Słusznie Niall.-poparł mnie Harry. -No panowie dzióbki w górę, raz raz.

Niecałe 40 minut później zauważyłem Payne'a idącego w naszą stronę.

-Jak tu trafiłeś?-zapytał Jai.
-To nieistotne.
-Chłopak ma dobry radar! Lepszy niż GPS!-zażartował Harry.
-Na was chyba już czas. Zbierajcie się.-powiedział Liam.-Louis,daj kluczyki i dokumenty.
-Są w stacyjce.-odparł Tomlinson.
-Chłopaki gdzie jest Lucy?!-zapytał Harry.-Nie możemy jej tak zostawić.
-Tam leży pacanie.-powiedział Lou i wskazał krzaki.

#Hana
Trafiłyśmy do klubu. Dziewczyny zarezerwowały pół piętra na górze by nikt nam się nie plątał. W drugiej część również odbywał się wieczór panieński lecz wszystko było tak zorganizowane, że ani ja nie widziałam bawiących się tam ludzi i odwrotnie. Każda z nas miała na głowie czapkę urodzinową,a Dorothy dodatkowo gwizdek.

-Nie wiem jak wcisnę się jutro w suknię ślubną.-powiedziałam.-Za dużo tego wina.
-Masz jeszcze kilkanaście godzin.-powiedziała Kate.
-I chyba powoli stres zaczyna dawać się we znaki.-powiedziałam.
-Będzie dobrze, ja przez to przeszłam to i ty sobie poradzisz.-powiedziała Isabel.-Głowa do góry.
-To już jutro dziewczyny!-rzekła Doris.-Nie mogę się doczekać.
-Gdy zobaczyłam cię z Niall'em po raz pierwszy to już widziałam,że on musi być twoim mężem.-przyznała bratowa.-Jesteście dla siebie stworzeni.
-Zgodzicie się ze mną, że idealnie do siebie pasują? -zapytała Doris.
-Jasne,choć nie znam Niall'a tak długo jak wy.-przyznała Kate.
-Dużo razem przeszli.-powiedziała Doris.
-A ty razem z nami.-zauważyłam.
-Tak, to prawda. Nawet nie wiecie jak ja się cieszę z waszego ślubu. -rzekła Patterson.
-Wypijmy za ich miłość.-zaproponowała Isabel.
-To chyba najważniejszy toast dzisiejszego wieczoru.

Dokończyłyśmy butelkę wina i postanowiłyśmy opuścić klub. Taksówka czekała na nas przed lokalem. Wróciłam do domu razem z Dorothy. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać, gdyż jutro czeka mnie bardzo ważny dzień.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Jak wasze wrażenia po obu imprezach? Piszcie co wam się podobało. Liczę na wasze szczere opinie,pozostawione w komentarzach.

Doszłam do wniosku, że powinnam zrobić sobie przerwę od pisania ff. Mam wrażenie, że coraz gorzej mi ostatnio idzie tworzenie rozdziałów. Nie potrafię powiedzieć,kiedy wrócę, bo święta tuż tuż i wgl.
Będzie ktoś tęsknił? Kocham was ♥
#BigLoveNiallFF @angelharry99

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 22

"Wymarzony dzień coraz bliżej"
#Niall
W niedzielę przez większość dnia leczyłem kaca. Upiłem się, mam jakieś przebłyski co do przebiegu wydarzeń z sobotniego spotkania klasowego. Z początku pamiętam co się działo, ale niekoniecznie to jak skończyła się impreza. Jestem pewien tylko tego,że wróciłem razem z Haną. Dziewczyna nie była zadowolona z tego jak się zachowałem,gdyż wypominała mi to przez cały kolejny dzień. Przyznam jej rację,bo zamiast pokazać moim kolegom,że się zmieniłem,dorosłem i stałem się odpowiedzialny, udowodniłem im, że jestem wciąż takim samym Niall'em Horan'em jakiego znają, a przecież jest zupełnie inaczej. Jestem innym człowiekiem, a to wszystko dzięki Hanie. Brooks zmieniła mnie nie mając o tym zielonego pojęcia. Cieszę się z tej przemiany,bo kto wie gdzie byłbym właśnie teraz? Być może znajdowałbym się w areszcie śledczym,oczekując na rozprawę o spowodowanie wypadku, lub przemyt narkotyków. Dlaczego,aż tak? Otóż to bardzo prawdopodobne,taką mniej więcej mam przeszłość. Nie siedziałem, ani nic,lecz gdybym był nadal takim Niall'em to,nie oszukujmy się, daleko bym nie zaszedł. Dobrze,że zerwałem z przeszłością,choć nie do końca,gdyż na mojej drodze pojawiła się Becky. Nie podobało mi się to w jaki sposób odezwała się do Hany. Chciałem je sobie przedstawić,tylko dlatego, że nie mam zamiaru ukrywać przed Han, kim była dla mnie Becky. To przeszłość. Uważam ten temat za zakończony. Brooks wie o mnie wszystko,tak samo jak ja o niej.

Dzisiaj ściągają mi gips. Po trzech tygodniach będę mógł normalnie funkcjonować, a co najważniejsze wrócić do pracy i robić to, co kocham. Razem z Harry'm pojechałem do szpitala. Tam zdjęli mi gips. Wychodząc z gabinetu wpadłem na ordynatora chirurgii. Mężczyzna dał mi zwolnienie do końca tygodnia,stawiając pewien warunek.

-Podrzucisz mnie do klinki Louis'a?-zapytałem siadając za Harry'm.
-Uhm. Rozprawę mam za pół godziny,więc spokojnie zdążę.-odpadł Styles zakładając kask.
-Dzięki.-powiedziałem zapinając swój.

Jechaliśmy jakieś 10 minut. Ulice o tej porze były w miarę przejezdne. Szybkie przemieszczenie się z jednego punktu do drugiego ułatwiła nam jazda motorem Harry'ego. Ponownie podziękowałem kumplowi za podwiezienie. Chłopak zostawił mnie tuż przed budynkiem a sam pojechał do sądu. Wchodząc do klinki,zapytałem o Tomlinson'a. Recepcjonistka powiedziała,że znajdę go w swoim gabinecie,gdyż ma przerwę.

-No siema.-rzuciłem wchodząc.
-Cześć. Co tam?
-Mam sprawę. Nie uśmiecha mi się ten pomysł, ale cóż.
-Mów co cię gryzie.
-Byłem w szpitalu i mój przełożony kazał mi zrobić coś ze swoją nogą, a konkretnie kostką.
-Pewnie chodzi o masaż. Nie ma sprawy, wcisnę cię.-powiedział Louis.
-Uważam to za głupotę,bo to tylko skręcenie,lecz ordynator nie chce za jakiś czas wysyłać mnie na ponowne zwolnienie.
-Dobrze. Sprawię,że nie będziesz musiał siedzieć w domu zwłaszcza, że niebawem czeka cię kolejna przerwa w pracy-miesiąc miodowy.
-Kiedyś przez tą ilość wolnego mnie wyleją.-zauważyłem.
-To patrz pod nogi.-powiedział Louis.

* * * 10dni później* * *

#Hana
Zbiegłam po schodach zakładając szlafrok. Poprawiłam włosy zanim przekręciłam zamek w drzwiach, żeby wpuścić niezapowiedzianego gościa.

-Już myślałam, że cię nie zostanę.-powiedziała lekko zdenerwowana siostra Harry'ego.
-Spokojnie Gemma. Opowiesz ,co się stało tylko zaparzę kawy.
-Nie ma czasu na picie kawy tylko trzeba działać. Musisz mi pomóc zanim Harry się dowie.
-O co chodzi?
-Układałam ciuchy w jego pokoju.-zaczęła-Chciałam pozbyć się tych kartonów,bo walają się po całym mieszkaniu. Sprzątałam jego biurko oraz notatki ze studiów i niechcący wylałam kawę niszcząc pracę zaliczeniową.Harry tak się stara, nocami nie śpi tylko to pisze...-w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. -Błagam, pomóż mi.
-Najpierw musisz się uspokoić.-powiedziałam-Chodź do mnie.

Po tych słowach przytuliłam Gemmę. Zdecydowałam się pomóc jej i Harry'emu. Wiem jak ciężko jest połączyć studia z pracą w kancelarii, a zbliżający się wielkimi krokami egzamin tego nie ułatwia. Chłopak nie mieszka razem ze mną, Dorothy i Niall'em, wrócił do swojego rodzinnego domu. Mama Harry'ego, Anne bardzo ucieszyła się na wieść, że jej syn ponownie będzie z nią mieszkał. Brakuje mi obecności Hazzy w moim domu,choć zaledwie kilka dni temu się wyprowadził. Boje się pomyśleć, co będzie gdy zostanę tylko Niall'em. Przyzwyczaiłam się do tego,że mój dom tętni życiem i przebywa w nim naprawdę spora ilość osób. Patterson zadeklarowała mi kilka dni temu,że zaraz po ślubie przeniesie się do Louis'a gdyż wkrótce założę rodzinę i potrzebuję mieć więcej prywatności,co nie jest prawdą.

 Gdy uwolniłam się z uścisku dziewczyny, zrobiłam nam herbatę. Potem udałam się do sypialni,żeby szybko się ubrać. Chwyciłam w rękę pierwszą koszulkę z półki i szare dresy. Przeczesałam szczotką włosy i wróciłam do salonu,gdzie siedziała Gemma, trzymając w ręku kubek, z ciepłym, parującym płynem. Zanim dołączyłam do dziewczyny,przygotowałam kanapki, w ramach śniadania. Postawiłam na stoliku talerz z kanapkami.

-Poczęstuj się. -powiedziałam.
-Nie jestem w stanie, żeby zjeść cokolwiek. Wiem, że Harry będzie na mnie zły i nie zechce mi pomóc w rozwiązywaniu zadań z matematyki.-odparła spuszczając wzrok na podłogę.
-Pokaż mi to,zobaczę co i jak, postaram ci pomóc.
-Wiedziałam,że mogę na ciebie liczyć.-oznajmiła.
-Gemma, a ty przypadkiem nie powinnaś być teraz w pracy?-zapytałam
-Tak. -przyznała.
-To się zbieraj,żeby zdążyć.
-Mogę cię z tym zostawić? Głupio mi będzie.
-Siedząc tu niewiele byś mi pomogła.-powiedziałam.-Postaram się skończyć zanim wrócisz.
-Okey.-westchnęła.

Dziewczyna udała się do łazienki, żeby poprawić makijaż. Chwilę później siostra Styles'a opuściła mój dom. Posprzątałam najpierw dom, potem dokończyłam własny projekt,który wysłałam Kate na e-mail'a. Na samym końcu zabrałam się za pracę Harry'ego. Musiałam przeczytać początek, żeby zapoznać się z tematem pracy. Potem wzięłam się za stworzenie od nowa zniszczonego przez kawę tekstu.***
Napisanie brakującej części zajęło mi o wiele mniej czasu niż przepuszczałam, dlatego postanowiłam napisać dalszą część pracy. Zrobiłam to z łatwością, gdyż Harry rozpisał sobie plan,dzięki czemu wiedziałam co ma zamiar zawrzeć w następnym rozdziale.

Gemma przyszła zaraz po pracy. W podzięce wręczyła mi czekoladki. Plan młodej Styles się powiódł.

-Przyjemnie robi się z tobą interesy. - podsumowała.
-A jak inaczej.-odparłam szeroko się uśmiechając.-Chcesz spaghetti?
-Mama czeka na mnie z obiadem, innym razem Han.
-Jasne.
-Jeszcze raz dziękuję. Jesteś kochana.
-Nie ma za co. Cieszę się,że mogłam ci pomóc.
-Uratowałaś mnie przed Harry'm.-powiedziała.
-Boisz się go?
-Coś ty,to mój brat-odparła.-Lubimy sobie wzajemnie dokuczać, tylko tym razem, nie chciałam go dodatkowo stresować. Wiesz,egzamin zbliża się wielkimi krokami.
-Macie tak samo,jak ja z Jai'em. Jesteśmy identyczni,tylko między nami jest większa różnica wieku.
-Harry powiedział, że zamieszka tu na stałe. To prawda?
-Tak, nie mogę się doczekać tego dnia. -powiedziałam. Bardzo tęsknię za Jai'em.
-Z własnego doświadczenia wiem, że mieć przy sobie własne rodzeństwo to coś wspaniałego. Gdyby nie Harry to nie wiem co bym zrobiła.-powiedziała Gemma.
-Łatwo przyciągasz kłopoty, co?
-Szczerze to tak. Jestem trudnym dzieckiem. Moja rodzina nie ma ze mną lekko.
-Zawsze można to zmienić.-powiedziałam
-Próbowałam kilka razy i za każdym razem jest tak samo. Mam zbyt trudny charakter,który odziedziczyłam po tacie.-westchnęła.-Będę się zbierać. Powinnam być już w domu.
-Uważaj na siebie. Dzwoń gdybyś potrzebowała mojej pomocy.
-Zapamiętam to.

* * * tydzień później* * *
#Jai
Dzisiaj nad ranem wylądowaliśmy w Liverpool'u. Taksówką u udaliśmy się do Manchester'u,żeby wynająć pokój w hotelu, gdzie zawsze się zatrzymujemy. Mam nadzieję, że następnym razem zamieszkam z synkiem i żoną w naszym nowym domu. Zatrzymując się pod hotelem, zapłaciłem kierowcy odpowiednią sumę pieniędzy. Wysiadając z auta z bagażnika wyjąłem wózek i szybkim ruchem rozłożyłem go. Ukochana włożyła śpiącego Nick'a i przykryła go kocem, a ja zająłem się walizkami. Ciągnąłem walizki,gdy Isabel pchała wózek. Weszliśmy do hotelu kierując się w stronę recepcji. Zadzwoniłem dzwonkiem,po chwili pojawił się znany recepcjonista.

-Dobry wieczór.-przywitał się.
-Rezerwowaliśmy pokój na nazwisko Brooks. -powiedziałem i oparłem się o blat.
-Już sprawdzam. -zaczął.-Tak, jesteście w systemie. Pokój 113.
-Dziękuję.-odparłem biorąc do ręki klucz.
-A które piętro? -zapytała małżonka
-Drugie. Dobrej nocy.
-Wzajemne.

Winda była na parterze więc wsiedliśmy do niej by za chwilę znaleźć się na właściwym piętrze,w wyznaczonym pokoju.

-Rozłożę łóżko dla Nick'a.-zacząłem.
-Może dzisiaj będzie spał razem z nami? Nie chcę żeby się obudził.
-Dobrze, ale tylko ten jeden raz. Potem się przyzwyczai i będziemy mieli problem.
-Ohh...
-Staram się być wzorowym ojcem.
-Już nim jesteś.-westchnęła.
-Zostaw to i chodźmy spać,jestem zmęczona po podróży. Jutro się rozpakujemy.
-W takim razie idź się wykąpać a ja się wszystkim zajmę.

Isabel poszła do łazienki, gdy ja zostałem sam na sam z synem. Ostrożne wziąłem go na ręce, żeby go nie obudzić i podłożem na poduszce na środku łóżka. Sam rozebrałem się i ułożyłem się obok dziecka. Chwyciłem jego malutką rączkę w swoją. Moja dłoń była silna i umięśniona a Nick'a grubiutka. Pamiętam tą noc gdy dokładnie w taki sam sposób leżałem obok niego. To była pierwsza noc mojego dziecka, którą spędził w domu, po wyjściu ze szpitala. Wtedy był taki malutki i musiałem uważać żeby go dnie udusić, czy nie zrobić mu krzywdy. Nie wiem kiedy ten czas tak szybko minął. Dopiero co dowiedziałem się,że zostałem ojcem, a za chwilę Nick będzie miał kolejne urodziny. Wcześniej jednak będę obchodził rocznicę ślubu z Isabel. Boże to już rok, nie wierzę w to. Nim się obejrzę stuknie mi 30. Nie pamiętam,gdy ukochana wróciła do nas. Po prostu zasnąłem.
***
Obudził mnie czyjś dotyk. Jak się domyśliłem,był to mój kochany szkrab.

-Oh ty bąblu.-powiedziałem i potargałem jego włoski.-Cześć kochanie.
-Zamówiłam śniadanie do łóżka. -odezwała się Isabel.
-Wspaniale.-oblizałem się.-Spanie w jednym łóżku to nie taki zły pomysł.
-No widzisz. Mógłbyś czasem mnie posłuchać.
-Zawsze to robię.-odparłem.-Wyspałaś się? Czy nasz urwis nie dał ci się wyspać.
-Tak.
-Wiecie co? Zabieram was na wycieczkę. -powiedziałem.
-Dopiero kilka godzin jesteśmy w Anglii. Sądziłam, że spotkamy się z Haną i Niall'em. -odpowiedziała Isabel.
-Odwiedzimy ich po południu.
-A dotąd pójdziemy po śniadaniu?
-Rozejrzeć się za naszym nowym domem.-warknąłem.Nick rzucił zabawką i zaczął klaskać.-Widzisz naszemu dziecku podoba się ten pomysł.
-Nie mówisz tego poważnie.-powiedziała i spojrzała na mnie.
-Jestem jak najbardziej poważny.
-Zaskoczyłeś mnie. Nie wiem,co powiedzieć.
-Powiedz,że mnie kochasz.

Zamiast tego, Isabel pocałowała mnie.

* * * 4 dni później* * *
#Hana
Za  tydzień zostanę żoną Niall'a i będę panią Horan. Dziś spotykamy się z naszą paczką w pełnym gronie. Chcemy zrobić to zanim będziemy małżeństwem. Taka ostatnia wspólna impreza,gdzie jesteśmy jeszcze narzeczeństwem. Przygotowałam z tej okazji kilka przekąsek.

-Wznieśmy toast za nowe mieszkanie Brook'sòw.-zaproponował Harry.

Niall napełnił wszystkim kieliszki a mnie i reszcie dziewcząt zrobił drinka. Gdy każdy miał napełnione naczynie, napiliśmy się.

-To teraz za Harry'ego i celująco zdany egzamin. -powiedziałam.
-Gratuluję.-powiedziała Isabel.
-Jak mam się teraz do ciebie zwracać?-zapytał Jai- Mecenasie Styles?
-Wystarczy Harry.-odpowiedział.
-No dobra,brać kielichy i walimy kolejkę.-rzekł Louis.

Po wypiciu kolejnego z rzędu toastu,przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

-Może zagramy w grę pt 'Nigdy w życiu'?-zaproponowałam.
-Co to za gra? Nigdy o niej nie słyszałam.-powiedziała Doris.
-Ja też nie.-rzekła Isabel.
-Co tym razem wymyśliłaś kochanie? -odezwał się Niall.
-Nie słyszeliście o takiej grze? Grałam w nią w liceum na wycieczce.
-Dobra,koniec z pytaniami. Dajcie jej dokończyć. -powiedział Harry.-Mów Han.
-No więc. -zaczęłam-Chodzi o to,że każdy po kolei rzuca jakąś propozycję np. Nigdy w życiu nie brałam narkotyków. Ten kto się z tym nie zgadza podnosi swój drink i pije.
-Jestem za!-krzyknął Lou.
-To może zaczniemy od gospodarza imprezy.-powiedział Jai.
-Okej.-warknął Niall.-Nigdy w życiu nie chciałem mieć tatuażu.

Kieliszki podnieśli wszyscy oprócz Isabel.

-Hana ty też? -Niall był zdziwiony.
-Tak. A co ? Marzy mi się tatuaż na kostce.
-Wow,nie wiedziałem.
-Teraz ja.-powiedziała Dorothy.-Nigdy w życiu nie byłam tak pijana, żebym nie potrafiła wrócić sama do domu.

Kieliszek podniósł Lou,Niall i mój brat oraz...ja.

-Ale z was pijaki.-skomentowała Isabel.
-Każdy ma do tego prawo.-powiedział Niall.-Czas na ciebie mistrzu.
-No to ja powiem tak. Nidy w życiu nie spałem z dwoma kobietami na raz.

Tutaj kieliszek podniósł Niall.

-No co? Tak było.-powiedział i napił się.

-Ja natomiast nigdy w życiu nie dostałam 5 z matematyki.-rzekła Isabel.

Z tym stwierdzeniem nie zgodzili się tylko Harry, Jai i Niall.

-Nigdy w życiu nie kocham się na tym stole.-wyznałam.Byłam ciekawa,odpowiedzi moich przyjaciół.
-Pojechałaś po bandzie mała. -powiedział Jai.
-Nie mogłam się powstrzymać,wybaczcie.

Kieliszki podnieśli Dorothy,Louis,Harry oraz Isabel z Jai'em.

-No proszę.-skomentował Niall. -Więc takie rzeczy się dzieją jak nas nie ma w domu.

Zaskoczył mnie ten stan rzeczy. Myślałam, że może jedna osoba, ale żeby wszyscy nasi przyjaciele. Moje pytanie miło rozbawić,ale jak widać dzięki niemu dowiedziałam się co wyprawiają inni pod moim dachem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Muszę przyznać, że dużo czasu włożyłam w ten rozdział. Bardzo proszę o wasze opinie,które są dla mnie wielką motywacją. Ślub zbliża się wielkimi krokami dlatego przede mną dość trudne do napisania 3 rozdziały (planuje ślub opisać w 2 roz). Kolejna część fanfiction za jakieś dwa tygodnie.
Do następnego @angelharry99.