sobota, 31 października 2015

Rozdział 16

"Becky? (..)To ty"
#Louis
Wróciliśmy do mieszkania,które było własnością Brooks. Podczas jazdy Dorothy próbowała dodzwonić się do przyjaciółki, lecz po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Patterson wyjęła klucze z torebki i otworzyła drzwi,które były zamknięte. Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania zaczęła szukać Niall'a. Dziewczyna pobiegła na górę. Ja zdjąłem kurtkę,którą powiesiłem na wieszaku i udałem się w stronę schodów, podążając za dziewczyną. Z pokoju,gdzie mieściła się sypialnia dochodziły głosy Dorothy, która relacjonowała to co usłyszała w radiu.

-Może w internecie jest coś więcej na ten temat. -powiedział Niall, który wyglądał na zdenerwowanego.-Spróbuj do niej zadzwonić jeszcze raz.

Stanąłem w progu pokoju. Niall siedział na łóżku z laptopem na kolanach i pisał coś na klawiaturze. Patterson chodziła nerwowo po pokoju i trzymała telefon przy uchu.

-Znowu to samo.-powiedziała zmartwionym głosem.
-W sieci jest mnóstwo portali, które piszą o tym wypadku...Czekajcie, ktoś zamieścił aktualizację artykułu. -powiedział Niall.

Dorothy natychmiast przysiadła się i zaczęła czytać treść wiadomości. Zrobiłem to co Patterson i usiadłem na lewym brzegu łóżka.

-W wypadku uczestniczyły osoby w różnym wieku. Jednym autem podróżowała pięcioosobowa rodzina z trójką dzieci. Najmłodsze z nich walczy o życie w szpitalu. Kierowca,który najprawdopodobniej jest sprawcą tego groźnego wypadku zmarł na miejscu tak jak pisaliśmy wcześniej. Podróżowały z nim osoby ok 20-25 lat.-przeczytałem.
-Nie czytaj dalej.-powiedziała Doris.

-Kurwa po co ja puściłem ją samą do tego Dublina.-rzekł Niall.
-A miałeś inne wyjście? To jest jej praca,a ty masz dyżury w szpitalu.-powiedziałem
-Wziąłbym wolne. A teraz nie wiem co z nią się dzieje,czy żyje.
-Ona jest dorosła, wie co robi. Nie wiesz nawet czy brała udział w tym wypadku,to może być tylko zbieg okoliczności.
-Powinniśmy obdzwonić szpitale i popytać,czy są tam osoby z tego wypadku zaproponowała Doris.

#Niall
Strasznie martwię się o Hane. Denerwuje się, że stało jej się coś złego. Już raz przez to przechodziłem.

-A jeśli to sprawka Jennifer?
-O czym ty mówisz?! Hill siedzi,w zakładzie zamkniętym i zostanie tam w najbliższym czasie. -powiedział Louis.
-Mogła z niego uciec!-wstałem z łóżka kładąc laptopa na komodę.

Wyjąłem telefon z kieszeni chcąc jak najszybciej zapytać Harry'ego czy Owen wie coś na temat ucieczki Jenny. Nie zdążyłem wpisać hasła odblokowującego wyświetlacz. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Hany a telefon zaczął wydawać z siebie dźwięk. Poinformowałem przyjaciół o tym kto dzwoni.

-Hana?-zapytałem niepewnie.
-Hej.-odezwała się dziewczyna. Odetchnąłem z wielką ulgą.
-Dlaczego nie odbierasz? Próbuje się do ciebie dodzwonić od kilku godzin. Wiesz,jak się o ciebie martwimy? Doris odchodzi od zmysłów.
-Przepraszam, prom się spóźnił a tam nie mogłam złapać zasięgu.-powiedziała ukochana.
-Gdzie teraz jesteś?
-W hotelu. Odpocznę trochę, zjem coś i pójdę spać, bo jutro czeka mnie ciężki dzień.A co u was?
-Nic nowego. Myśleliśmy, że jesteś ranna. Wystraszyłaś nas. Proszę nie rób tego więcej.-powiedziałem.
-Naprawdę was przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło.Jestem cała i nic mi nie jest.
-Kocham cie.-powiedziałem.-Wracaj jak najszybciej.
-Ja ciebie też, bardzo mocno kocham.
-Dobranoc.
-Zadzwonię jutro.

***DUBLIN
#Hana
Umówiłam się z Kate w hotelowej restauracji, aby zjeść wspólne śniadanie, a zaraz po nim zabrać się do pracy. Wyszłam z pod ciepłej,białej pościeli zakładając na bose stopy kapcie,balerinki. Podeszłam do walizki, która znajdowała się pod ścianą pokoju. Schyliłam się i wyjęłam z niej czystą bieliznę oraz ciuchy. Następnie poszłam do łazienki. Wszystkie czynności wykonałam dość szybko. Jestem typem osoby, która jak już przyzwyczai się do wstawania o poranku to nie ma większego problemu z innymi rzeczami i wszystko robię w miarę szybko. Zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam gotowa zabrałam telefon i zamykając drzwi hotelowego pokoju opuściłam go. Skierowałam się w stronę windy,nacisnęłam przycisk by ją przywołać. Chciałam zrezygnować i zejść na dół schodami, bo długo winda się nie pojawiła. Miałam odchodzić,gdy szare drzwi się rozsunęły.

-Kogo moje oczy widzą. Cóż za miłe spotkanie.
-Liam? Co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona.
-O to samo mogę spytać ciebie.
-Jestem tu służbowo.-odparłam.
-Ja też.-powiedział Liam.
-Naprawdę? Cały czas mnie czymś zaskakujesz.-odparłam i posłałam chłopakowi lekki uśmiech.- Czemusię zajmujesz?
-Pracuje jako grafik komputerowy,a wcześniej zajmowałem się fotografią i dlaczego się tutaj znalazłem. Mam zrobić zdjęcia modelce.-powiedział Liam.-A ty?
-Mam nadzorować projekt, który stworzyłam. Generalnie nie robię tego w praktyce,tak jak teraz,ale w pracy poprosili mnie o zastępstwo, a raczej trochę do niego zmusili.
-Spotkamy się wieczorem? -zapytał Payn'e,gdy wyszliśmy z windy.
-Z miłą chęcią. -odparłam.
-Gdzie mieszkasz?
- Szóste piętro,pokój 348.
-Ja nieco wyżej,8 piętro.

Zobaczyłam Kate siedzącą przy stole, pomachała mi. Zrobiłam to samo. Dziewczyna trzymała w ręku Menu.

-Do zobaczenia później.-powiedziałam.
-Do wieczora. Miłego dnia.

Liam opuścił hotel,a ja udałam się w stronę restauracji. Dosiadłam się do stolika Kate. Wkrótce kelnerka przyniosła dla mnie kartę.

*** MANCHESTER
#Niall
Kolejny dzień w szpitalu. Tym razem nie mam dyżuru jako lekarz na izbie lecz jestem na oddziale chirurgii. Tam zajmuje się pacjentami, wypełniam ich papiery. Nie lubię papierkowej roboty. To zajmuje zbyt dużo czasu. O wiele bardziej wolę spędzać czas na sali operacyjnej. Dzisiaj ordynator nie przypisał mnie do żadnego zaplanowanego zabiegu,więc nie byłem do końca zadowolony zwłaszcza, że Luke, mój dobry kolega z pracy asystował aż przy trzech operacjach. Był to dla mnie niesprawiedliwy przydział, ale wytrzymam jeden dzień bez trzymania skalpela w ręku. Siedziałem w pokoju lekarskim i uzupełniałem karty pacjentów, popijając kawę. Przez ostatnie dni narobiłem sobie zaległości w wypełnianiu dokumentów,dlatego ordynator trochę się spioł, gdyż dla niego wszystko musi być zrobione na bieżąco. Nagle do pokoju lekarskiego przyszła pielęgniarka.

-Doktorze Horan, jest pan pilnie potrzebny na izbie. -powiedziała.
-Dobrze, już idę. -odparłem.

Zabezpieczyłem moją pieczątkę i schowałem ją do szafki. Na szyję założyłem czerwony stetoskop i wyszedłem z pokoju,kierując się w stronę windy. Gdy znalazłem się na parterze szybkim krokiem dotarłem na izbę przyjęć.

-Ooo doktor Horan już jest.-powiedziała jedna z pielęgniarek. Zza kotary,która dzieliła pomieszczenie na pół wyłoniła się lekarka.
-Dobrze, że jesteś. Potrzebuje twojej pomocy. -powiedziała.
-Pokaż co my tam mamy.-odparłem,a dziewczyna podała mi kilka kartek, które były razem spięte. Zacząłem na szybko,ale dokładnie czytać to co było tam napisane.
-Pacjentka skarży się na silny ból brzucha,który narasta,do tego nudności i wymioty...
-Widzę-powiedziałem,gdyż to samo napisał na karcie lekarz z pogotowia ratunkowego.-Idę do niej.

Oddałem dokumenty lekarce i odsłoniłem lewą dłonią kotare. Zobaczyłem leżącą na kozetce młodą kobietę.

-Jestem Doktor Horan i się teraz panią zajmę.-powiedziałem zakładając niebieskie rękawiczki. Podszedłem bliżej i nie mogłem uwierzyć kogo moje oczy widzą.

-Becky?-zapytałem, a rudowłosa odwróciła głowę w moją stronę.-Ja pier... to ty.
-Miło cię widzieć po tylu latach.-powiedziała dziewczyna.-Jestem lekarzem i teraz cie zbadam

Odsłoniłem brzuch i przystąpiłem do badania, na tyle dokładnego na ile dziewczyna mi pozwoliła,ponieważ nie było to dla niej przyjemne, gdyż to ją bolało. W tym samym czasie pielęgniarka zwierzyła temperaturę.

-38 stopni -oparła po czym zapisała to w karcie.
-Zrobimy morfologię oraz badanie ogóle moczu. Do tego badanie USG i RTG. Wszystko na cito!-zwróciłem się do pielęgniarki.-Wygląda na to,że zostaniesz w szpitalu.-powiedziałem.
-Co mi jest?-zapytała Becky.
-Podejrzewam zapalenie wyrostka robaczkowego. Może się to skończyć na operacji.
-Nie możesz dać mi jakiś leków, zastrzyków?
-Przykro mi,ale nie. Zobaczymy co pokażą wyniki i wtedy ustalimy leczenie.-powiedziałem i zająłem niebieskie rękawiczki wyrzucając je do kosza.
Podszedłem do doktor, która wezwała mnie na konsultację.

-Przyjmujemy ją na oddział.-powiedziałem i wyszedłem z sali. Wróciłem na oddział chirurgii.
***
Godzinę później przyszła do mnie pielęgniarka z wynikami badań, które zleciłem,żeby wykonali je Becky. Zacząłem je analizować. Moje przypuszczenia się potwierdziły-wyrostek. Nagle do pokoju lekarskiego wbiegła pielęgniarka. Powiedziała,że stan White się pogorszył. Nie sądziłem, że sytuacja tak szybko ulegnie zmianie i trzeba będzie natychmiast operować.

-Proszę zawiadomić blok operacyjny i wezwać na asystę doktora Luke'a !A panią Becky przygotować do operacji !
-Oczywiście,już się tym zajmę. -odparła dziewczyna i wyszła.

Trzymając w ręku zgodę na operacje poszedłem do sali po podpis rudej. Moja była leżała na łóżku.
-Przyniosłem zgodę na operacje. Przeczytaj to i podpisz.-powiedziałem.
-Zgadzam się na zabieg,bo wiem,że przy tobie nic złego mi się nie stanie. Będziesz przy mnie,prawda?
-Becky musisz być świadoma wszystkich komplikacji, które mogą nastąpić w czasie zabiegu lub po. Takie są procedury. -powiedziałem i podałem jej sztywną teczkę wraz ze zgodą na operacje i długopisem.

Dziewczyna zaczęła czytać, lecz po chwili oddała mi swoją zgodę wraz z jej podpisem.

-Dziękuję.
-Nie mogę uwierzyć w to,że będziesz mnie operował. Nie sądziłam,że zostaniesz lekarzem.
-Jak widać skończyłem studia.
-Wtedy w liceum byłeś inny.
-Becky, teraz nie ma czasu na rozmowę,dokończymy ją później. Teraz muszę się przygotować do zabiegu. Zaraz do ciebie ktoś przyjdzie i się tobą zajmie.-powiedziałem i wyszedłem z sali White.

***DUBLIN
#Hana
Sesja zdjęciowa,która była kluczowym elementem tego projektu zakończyła się sukcesem. Kosztowała mnie ona dużo nerwów,ale się udała. Byłam z siebie niesamowicie dumna, bo robiłam to pierwszy raz, oczywiście Kate mi pomagała. Praca z takim fotografem jakim jest Liam to sama przyjemność. No właśnie Payne został zatrudniony przez Kate na potrzeby tego projektu. Na początku byłam zaskoczona widokiem Liam'a stojącego przy aparacie. Jadąc tutaj nie sądziłam, że będę współpracować z Liam'em. Złapałam szybki kontakt z chłopakiem. Liam pozwalał mi wtrącać się do jego zdjęć, nie miał nic przeciwko,gdy chciałam coś zmienić lub przyszedł mi do głowy pomysł na kolejne,dobre zdjęcie. Podpowiadał mi co można dodać lub co jego zdaniem jest nie potrzebne. Brałam siebie jego uwagi do serca,bo w końcu on ma większe doświadczenie ode mnie. Po wspaniałym dniu spędzonym w pracy umówiliśmy się na kolację tak jak to ustaliliśmy rano,gdy schodziłam na śniadanie. Przed wyjściem zadzwoniłam do Dorothy, gdyż Niall miał wyłączoną komórkę. Od przyjaciółki dowiedziałam się, że operuje. Spotkałam się z Liam'em przy hotelowej recepcji. Gdy chłopak się pojawił poszliśmy razem na spacer. Po drodze kupiliśmy sobie po zapiekance. Payne zaprowadził mnie do klubu co uznałam za świetny pomysł. Odrobina rozrywki nam się należy po ciężkim dniu pracy.

-Dobrze się z tobą pracuje.-powiedział Liam,gdy byliśmy w klubie. Nie było jeszcze tłumu ludzi, gdyż była wczesna godzina, więc mogliśmy swobodnie rozmawiać.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś,że wybierasz się do Dublina?
-Jakoś nie było okazji. A poza tym nie wiedziałem czym się zajmujesz.
-Tak jak ci wcześniej mówiłam jestem tu tylko w zastępstwie.-powiedziałam.
-Czyli miałem współpracować z kimś zupełnie innym?
-Tak. Ale też jest fajna tak jak ja. A co ważne jest singielką.
-Ja mam dziewczyne.-powiedział Liam.
-Nie widziałam.
-Wyjazdy służbowe mają to do siebie,że ludzie poznają się jeszcze lepiej i dowiadują się o sobie więcej rzeczy.
-Coś w tym jest. -zauważyłam.
-Zatańczysz ze mną? -zapytał Payne.

Przyjęłam propozycje Liama. Poszliśmy na parkiet,żeby zatańczyć.

***MANCHESTER
#Niall
Późno wróciłem do domu.Starałem się zachować się jak najciszej,żeby nie obudzić Dorothy ani Harry'ego. Stanąłem w salonie i zobaczyłem Patterson siedząca na kanapie przykrytą kocem, oglądającą telewizję przy zapalonej lampce. Przywitałem się z zaskoczoną dziewczyną.

-Dzwoniła Hana,pytała o ciebie. Wszystko u niej w porządku-powiedziała Doris.
-Mówiła kiedy wraca?
-Jutro wieczorem,albo następnego dnia rano. A tobie jak poszła operacja?
-W porządku,obyło się bez komplikacji.

Patterson wyłączyła telewizor i przyszła do kuchni. Siedziałem na taborecie i piłem piwo,które sobie przed chwilą wyjąłem z lodówki. Dorothy stanęła za moimi plecami przytulając mnie i targając moje włosy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

-Wiem, że nie zastąpię ci Hany i l nie poprawie ci humoru tak jak ona ale prosiła żebym się tobą zajęła.
-To miłe z twojej strony. Dzięki.-powiedziałem.
-Od tego ma się przyjaciół.
-Hana prosiła mnie o jeszcze jedno...-powiedziała i pocałowała mnie w czubek głowy. -Dobranoc
-Śpij dobrze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To chyba pierwszy i ostatni rozdział gdzie Han i Niall są daleko od siebie,ciężko takie coś się pisze. Witamy nową bohaterkę-Becky White :) Zdaje sobie sprawę, że nikt jej nie zna,ale naprawdę jest znakomitą aktorką i ma pazur :)
Komentujcie kochani. Każda opinia jest dla mnie bardzo cenna:)
Kiss @angelharry99

sobota, 24 października 2015

Rozdział 15

"Będę tęsknił."
#Niall
Trwała druga połowa meczu. Drużyna, w której grał Louis prowadziła. Zostało dosłownie kilka minut do końca spotkania,dlatego zaczęła się ostra walka o zdobycie bramki i tym samym obrona własnej, żeby nie dopuścić do tego, aby przeciwna drużyna wygrała. Nie był to mecz o eliminację, tylko gra w celach towarzyskich i charakter tej rozgrywki nie pokazywał, że wszyscy zgromadzili się na stadionie,żeby dwie godziny spędzić na stadionie z nudów. Każdy z piłkarzy, bez względu na drużynę dał z siebie wszystko. Bramkarze doskonale bronili swojej bramki. Podziwiam wszystkich, bo biegać przez 90 minut na tak dużym boisku to duży wyczyn. Na stadionie zaczęło się robić coraz głośniej. Kibice wstali z miejsc,krzyczeli i dopingowali drużynę, której przyszli kibicować. Louis'owi udało się przejąć piłkę i podać ją piłkarzowi, ze swojej drużyny. Ten z kolei podał ją następnemu a on trafił prosto do bramki.

-Gooool!-krzyknąłem a dziewczyny zaczęły się przytulać.
-Widziałeś to podanie?!-zachwycała się Doris-Było wspaniałe!
-Jasne!-odkrzyknąłem i zacząłem gwizdać.
-To dzięki Louis'owi, on przejął piłkę-powiedziała Hana.
-Mam zdolnego chłopaka, nie dość,że jest dobrym masażystą to świetnie gra w nogę.
-Mógłby zostać prawdziwym piłkarzem, a nie takim miejscowym. Dałby sobie radę na świecie, jestem pewien,że odniósł by sukces. -powiedziałem i usiadłem. Mecz za chwilę się skończy.
-Niall dobrze mówi. Przecież ten polak Lewndowski jest taki sławny. Wszyscy o nim mówią i biją się o niego.
-Chciałbyś mieć chłopaka piłkarza? -zapytała Hana Dorothy.
-Dlaczego nie-odparła i zaczęła błądzić wzrokiem, szukając Tomlinson'a.

Mecz skończył się wynikiem 2:1 dla drużyny Lou. Opuściliśmy stadion prawie jako ostatni. Nie spieszyło nam się, ponieważ czekaliśmy na Lou. Staliśmy przed budynkiem, kiedy wyszedł mój przyjaciel. Na prawym ramieniu miał torbę.Dorothy natychmiast pobiegła do Lou,zaczęła go przytulać i gratulować wygranej.

#Hana
Dorothy była pod wrażeniem gry Louis'a. Nie przypuszczałam,że Tomlinson tak dobrze potrafi grać w piłkę. Było to dla mnie zaskoczeniem, bo na boisku zachowywał się jak profesjonalista. Pogratulowałam chłopakowi udanej gry.

-To co? Idziemy na piwo. Trzeba oblać twój sukces.-powiedział Niall.
-Jest środek tygodnia, Lou jest pewnie zmęczony.-powiedziałam.
-Przywykłem do tego,mam dobrą kondycję-powiedział Lou.-Chodźcie do mnie. Kupiłem zapas piwa.
-Przewidzialeś wygraną? Gdybyś mi powiedział to zrobiłbym grilla. -powiedział.
-Mistrzem grilla jest Harry, ty co najwyżej możesz być mistrzem w jedzeniu wszystkiego bez przytycia choćby kilograma. -zwróciła się Doris do Niall'a.-Zgadzacie się ze mną?
-Tak.-przytaknęłam.-Zadzwonię do Harry'ego i powiem,żeby po wykładach przyjechał.
-Okey.

Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu Louis'a. Gdy byliśmy w mieszkaniu chłopaka Tommo wyjął z lodówki po butelce piwa dla każdego. Doris wsypała do miski chipsy,a do szklanki włożyła słone paluszki. Zaczęliśmy oblewać sukces Lou.
***
Dochodziła 23:00.Chłopcy byli już trochę pijani, jeśli nie bardzo. Muszę przyznać,że poniekąd mają rację. W końcu Louis dał z siebie wszystko i na prawdę dobrze mu poszło.

-Chyba czas zamknąć tą imprezę i zbierać się do domu.-stwierdziłam gdy zobaczyłam w jakim stanie jest Niall i pozostali.
-Masz rację. Nie wiem jak oni pójdą do pracy,nie są do niej zdolni.-powiedziała Doris.-Chyba to był zły pomysł, żeby dzisiaj oblewać sukces, mogliśmy przełożyć to na weekend,ale kto wiedział, że doprowadzą się do takiego stanu.
-Na szczęście ja i ty mamy jeszcze trochę rozumu w głowie.-powiedziałam.-To co? Zamawiam taksówkę.
-Okey.

Zadzwoniłam po taksówkę. Dyspozytor powiedział, że auto przyjedzie za 20 minut. Pomogłam Doris posprzątać bałagan po meczowej imprezie.

-Zostanę u Lou.-powiedziała przyjaciółka-Jeszcze go okradną.
-No jasne. Domyśliłam się.
-Jak zamierzasz dać sobie radę z Harry'm i Niall'em? Twoja chuda budowa ciała i dwoje silnych mężczyzn.
-Niall jest tak samo chudy jak ja. Zresztą mam trochę mojego kochanego ciałka.
-Wiesz co? Harry zostanie dziś tutaj, a ty zabieraj swojego narzeczonego. -powiedziała Dorothy.

Patterson zaczęła budzić chłopaków klaskając i mówić podniesionym głosem. Podziwiam moją przyjaciółkę za to,że potrafi mimo tego pięknego widoku,który przedstawiał 3 facetów śpiących na kanapie obudzić ich. Mam chyba za miękkie serce,bo ja zostawiłabym ich w spokoju, przykryłabym tylko każdego kocem. Mimo,że znam Dorothy rok,czuję jakbym znała ją znacznie dłużej. Traktuje ją jak starszą siostrę, której nie mam,bo rodzice dali mi brata. Mimo, że na ogół jesteśmy podobne do siebie to jednak trochę się różnimy. Dorothy jest bardziej przebojowa i pewna siebie, ma większe poczucie humoru. Bardzo wiele zawdzięczam Doris,być może na początku nie byłam najlepszą przyjaciółką,bo borykałam się z własnymi problemami i nie pokazałam tego jak bardzo ją lubię. Całe szczęście to co było minęło, a my się świetnie rozumiemy. Gdy Niall się obudził zaczął mówić coś pod nosem. Pomogłam mu wstać i utrzymać równowagę. Horan upierał się, że sam sobie poradzi, ale ja nie dałam za wygraną i trzymałam go pod pachą dla jego własnego bezpieczeństwa. Nie chciałabym,żeby idąc spadł ze schodów i rozbił sobie głowę. Mimo,że nie minęło jeszcze 20 minut postanowiłam wyjść z mieszkania Louisa i czekać przed domem na taksówkę. Na dworze było w miarę ciepło, nie padał deszcz, więc mogliśmy oboje stać i wdychać świeże powietrze. Podczas czekania na taksówkę Niall cały czas mówił mi czułe słówka i powtarzał jak bardzo mnie kocha. Wiem,że to co mówił było prawdą, bo ludzie pijani często mówią wtedy takie rzeczy, których normalnie nie mają odwagi powiedzieć. W przypadku Niall'a jest inaczej, bo on czy jest pijany czy też nie codziennie mi to powtarza.
***
Minęły dwa dni od meczu. Harry,Louis i Niall mieli dużego kaca,że następnego dnia nie poszli do pracy.
Robiłam zakupy,kiedy mój telefon zawibrował. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i odblowałam telefon,aby przeczytać sms'a od Kate.Zdziwiłam się, gdyż było późne popołudnie.

Kate:Przepraszam, że teraz cię o tym informuje, ale jutro o 6:00 rano jedziesz nadzorować kampanię. Więcej szczegółów napisałam ci w e-mailu, który już wysłałam ma twoją pocztę.

Tego się nie spodziewałam. Sądziłam,że będę wiedzieć o delegacji kilka dni wcześniej, a nie kilka godzin przed. Zastanawiałam się dokąd mam się udać i jak długo to wszystko potrwa. Korzystając z tego, że jestem w markecie postanowiłam przejść przez wszystkie regały z nadzieją, że coś czego nie mam zwróci moją uwagę i dzięki temu będę mogła zakupić dany towar. Wizyta w sklepie zajęła mi prawie godzinę. Wyszłam z pełnym wózkiem. Kiedy dotarłam do domu od razu zalogowałam się na pocztę i przeczytałam dokładnie e-maila po czym zaczęłam pakowanie.
***
#Harry
Obudziłem się w środku nocy. Zacząłem szukać po ciemku telefonu,żeby sprawdzić, która jest godzina. Znalazłem urządzenie,ale bateria się rozładowała. Przeklnąłem w myślach i z wielką niechęcią podniosłem się z łóżka i udałem się do kuchni po ładowarkę. Uchylając drzwi wyszedłem z pokoju i udałem się w kierunku kuchni. Otoczenie oświetlały lapmy palące się na dworzu dzięki czemu mogłem swobodnie się poruszać i wyjąć z szafki ladowarkę. Zauważyłem cień osoby,która siedziała na kanapie. Postura wskazywała na dziewczynę, ale przez światło,które dawały lampy z zewnątrz nie byłem w stanie określić,kto to był. Poszedłem bliżej siadając na skraju kanapy,postać drgnęła.

-Harry?..To ty?-usłyszałem cichy głos Hany-Tak. Przepraszam,że cię wystraszyłem.-oznajmiłem-Dlaczego nie śpisz? Jest środek nocy.
-Nie mogę spać i zamiast kręcić się w pustym łóżku przyszłam posiedzieć tutaj. A ty? Dręczą cię koszmary?
-Żebyś wiedziała. Pani sędzia co noc mnie straszy. Nie mam nic do niej,ale to staje się denerwujące. Jej widok na sali sądowej powoduje u mnie odruchy wymiotne.-zażartowałem-Zrobię nam gorącego kako. To powinno pomóc na naszą bezsenność.
-Dziękuję, powiedziała Hana i położyła dłoń na mojej. Ja położyłem swoją drugą na jej ręce, która była chłodna. Spojrzeliśmy w sobie w oczy. Kilka sekund później wstałałem z kanapy i przygotowałem gorący napój.
***
#Hana
Niall całą noc spędził w szpitalu. Nie widziałam ukochanego od dobrych 36 godzin. Jechałam w stronę Copernicous'a. Nie mogłabym wyjechać nie żegnając się z Niall'em. Zaparkowałam auto na szpitalnym parkingu i weszłam do budynku. Poprosiłam pielęgniarkę o pomoc w zlokalizowaniu Horana. Kobieta wykonała telefon i kazała poczekać,aż Niall przyjdzie. Usiadłam sobie na krzesełku w poczekalni, która była prawie pusta.

-Hana? Co ty to robisz, w dodatku o tej porze?-usłyszałam charakterystyczny głos.
-Chciałam się pożegnać. Jadę w delegacje, wczoraj Kate dała mi znać. Myślałam, że wrócisz na noc. Nie mogłam wyjechać bez pożegnania.
-Zaskoczyłaś mnie...Na jak długo jedziesz i dokąd?-zapytał Niall
-Do Dublina,a kiedy wrócę to nie mam pojęcia. Wszystko zależy od tego jak szybko zealizujemy wspólnie z zespołem ten projekt.

Gdy skończyłam mówić bardzo mocno przytuliłam Niall'a. Poczułam zapach jego męskich perfum,które mieszały się z wonią szpitalnego farucha. Tak bardzo chciałbym zostać w domu, razem z Niall'em mimo tego,że kilka dni temu byłam zafascynowana perspektywą wyjazdu. Gdy oderwałam się od chłopaka on dwoma palcami chwycił mój podbrudek powodując,że nasze oczy były prawie ns tej samej wysokości. Widziałam w jego błękitnych oczach smutek.

-Będę tęsknił.- powiedział po czym dotknął swoimi ustami moich warg.

 Całowaliśmy się stojąc na środku szpitalnego korytarza. Pielęgniarka,która siedziała za konsolą musiała wyrobić sobie o mnie złe zdanie. Wparowałam tutaj wczesnym rankiem, a teraz całuje się z lekarzem. Nie interesowało mnie to,bo przecież ani ja ani Niall nie mamy napisane na czole,że jesteśmy razem, a tym bardziej,że wkrótce mamy zamiar się pobrać. Nie chciałam przerywać tego ostatniego pocałunku,ale musiałam nabrać powietrza.

-Kocham cie.-powiedziałam po chwili.
-Uważaj na siebie i dzwoń w jak znajdziesz wolną chwilę.-odparł Niall.
-Dobrze.-oparłam i lekko się uśmiechnęłam.

Zaczęłam iść w kierunku wyjścia. Drzwi rozsunęły się.

-Zaczekaj! -krzyknął Niall i podbiegł w moją stronę. Chłopak powtórzył pocałunek tylko tym razem był on bardziej zachłanny.

-Już tęsknię.-powiedział

#Dorothy
Przygotowywałam sobie śniadanie i pisałam sms'y z Louis'em w międzyczasie. Wlałam do garnka mleko po czym postawiłam je na kuchence. Usiadłam na taborecie czekając, aż mleko się zagotuje. Louis długo nieodpisywał na mojego ostatniego sms'a,zapewne poszedł wziąć prysznic zanim pójdzie do pracy. Gdy mleko zaczęło się unosić do góry zmniejszyłam gaz i wsypałam niewielką ilość drobnego makaronu i zaczęłam mieszać. W tym momencie ktoś wszedł do mieszkania. Domyśliłam się kto przyszedł po tym jak z głośnym hukiem torba walneła o podłogę.

-Niall wszystko w porządku?-zapytałam gdy pojawił się w kuchni.
-Nie. Mamy coś zimnego do picia?
-Jest woda.-powiedziałam i otworzyłam lodówkę aby sprawdzić czy nie ma zimnego soku.-Chcesz piwo?
-Daj. Chyba tego mi trzeba.-powiedział i chwycił puszkę, którą mu podałam. Sprawnie ją otworzył i napił się biorąc kilka łyków.
-Kochanie wyluzuj. To,że Hany nie bedzie kilka dni nie oznacza końca świata. -powiedziałam.
-Wiem. Jestem tylko zmęczony dyżurem. Cały dzień i noc ciężko pracowałem. Nie miałem czasu się zdrzemnąć,a kawę musiałem pić w pośpiechu.-odparł.-Dokończe piwo i idę walnąć się na kilka godzin.
-Może zjesz ze mną zupę mleczną?
-Nie,dzięki. Może jak wstane to się skusze.-powiedział Niall,po czym napił się piwa i poszedł w kierunku schodów, prowadzących na piętro.
Nalałam do miski moją zupę mleczną,którą postawiłam na blat wyspy. Usiadłam i zaczęłam jeść śniadanie. Po południu umówiłam się z Louisem na randkę. Powiedział, że zabierze mnie w niezwykłe miejsce.
#Louis
Po skończonej pracy pojechałem prosto do muffiniarni,aby odebrać moją księżniczkę. Gdy dotarłem na miejsce Doris już na mnie czekała. Po przywitaniu wyszliśmy razem zkawiarni trzymając się za ręce. Pomogłem dziewczynie zająć miejsce w moim sportowym aucie, trzymając jej drzwi. Odkąd jestem w związku z Patterson zmieniłem się. Traktuje ten związek bardzo poważnie. Wiem,że jeszcze daleko mi do zbudowania takiego związku w jakim są Niall i Hana i wiele przede mną żeby tak się stało. Póki co dobrze nam tak jak jest. Lubimy spędzać razem czas.

-Dokąd jedziemy? -zapytała dziewczyna gdy wjechaliśmy na główną drogę.
-Sama zobaczysz.-odparłem.

Podróż zajęła mi 30 minut,przez szybką jazdę,którą lubię. Gdy dotarliśmy na miejsce dziewczyna zamilkła.

-Dlaczego tu przyjechaliśmy?
-Nie zadawaj tyle pytań tylko wysiadaj.

Dorothy posłusznie odpięła pasy bezpieczeństwa i z moją pomocą wyszła z samochodu. Bez żadnych przeszkód dotarliśmy do celu.

-Tu nikogo nie ma.-powiedziała.
-Zgadza się. -przytaknąłem.
-Zaraz ktoś tu przyjdzie i nas stąd wygonią.
-Cały stadion jest nasz. Załatwiłem wszystko z ochroniarzem. Możemy robić wszystko co nam się tylko zachce.
-Wszystko? -zapytała Dorothy
-Tak.
-Naucz mnie strzelać gole.
-Okey,jeśli chcesz to przyniose ci moje buty,żeby było ci wygodniej. -powiedziałem.
-Nie trzeba. Tak będzie dobrze. -powiedziała z uroczym uśmiechem Doris.
-Nigdy bym nie sądził, że dziewczyna poprosi mnie o takie coś.
-Nie jestem jak one. Ja jestem inna.
-No dobra-klasnąłem w dłonie-Masz piłkę i stań tam.
#Dorothy
Minęło sporo czasu odkąd przebywałam na stadionie. Strzelić gola to nie takie łatwe zadanie. Zrezygnowałam z nauki,bo i tak zamiast się skupić to się śmiałam. Skończyło się na tym,że zaczęliśmy się wzajemnie gonić,a gdy Lou mnie złapał albo ja jego to całowaliśmy się. Leżeliśmy na boisku pokrytym sztuczną trwą. W głośnikach grała muzyka. Nadeszła pora na wiadomości. Nie zwracałam uwagi na to co mówił człowiek, ale to co powiedział kończąc serwis informacyjny mnie zainteresowało.
-Na drodze prowadzącej do promu doszło do wypadku. Trzy auta się zderzyły. Kilka osób jest rannych, jedna zginęła na miejscu. Karetki pogotowia transportują osoby uczestniczące w zdarzeniu do pobliskich szpitali. Droga w obie strony została zablokowana. Policja ustala szczegóły. Więcej informacji na ten temat powiemy za godzinę, w kolejnym serwisie.

W tym momencie zaczął dzwonić telefon. Doris odebrała połączenie.

-Hej....Nie nie kontaktowałam się z nią.... Spróbuj jeszcze raz zadzwonić....Dobrze.Jak odbierze to dam ci znać....Nie martw się.
-Kto to?-zapytał Louis
-Niall. Martwi się o Hane. Od rana próbuje z nią porozmawiać, ale bezskutecznie.
-To ty zadzwoń, może tobie się uda.

Dorothy wybrała numer przyjaciółki, ale próba rozmowy z nią nie przyniosła skutku.

-Boję się-powiedziała-Wracajmy.
-Pamiętasz? Ten wypadek...Jedną tych osób może być Hana...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Która para wam się lepiej podoba? Hana i Niall czy Doris i Louis.
Komentujcie kochani. To wielka motywacja dla mnie:) Miłej soboty. Do następnego @angelharry99

środa, 14 października 2015

Rozdział 14

 "Chce mieć pamiątkę "
#Hana
Leżałam z Niall'em w łóżku. Chłopak masował moją głowę, a ja bawiłam się palcami jego prawej dłoni. Ta chwila była bezcenna. Byliśmy sami w moim domu, zero rozmów, hałasu, tylko głucha cisza. Z okna dało się słychać od czasu do czasu śpiew ptaków lub dźwięk silnika auta,które właśnie pojechało. Za oknem świeciło słońce. Naszą ciszę przerwał dźwięk oznaczający, że ktoś poprawnie wpisał 4 cyfrowy kod od domofonu.

-Cholera.-mruknął Niall podnosząc się.-Zawsze ktoś przychodzi w najmniej odpowiednim momencie.
-Jest sobotnie popołudnie,więc wracają do domu.-powiedziałam okrywając moje nagie ciało kołdrą.
-Ale ja mam wolne i chciałbym spędzić ten dzień z tobą. -powiedział Niall, po czym wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
-Możemy wyjść wieczorem do kina.-zaproponowałam.
-W porządku-odpadł Horan- Zajmę się tą osobą,która wróciła, a ty ogarnij się.-powiedział i wyszedł z pokoju zamykając drzwi.

Wydostałam się z pod kołdry i ciągając ją za sobą podniosłam swoje rzeczy z podłogi. Szybko włożyłam na siebie moje czarne rurki oraz bluzkę w tym samym kolorze. Czerwoną marynarkę powiesiłam na wieszak i schowałam do szafy. Stanęłam przed lustrem, które wisiało nad komodą. Otworzyłam pierwszą szuflade i wyjęłam z niej zapasową szczotkę do włosów, gdyż ta którą używam na co dzień leży w walizce znajdującej się w kuchni. Przeczesałam moje blond, lekko kręcące się włosy. Chcąc odłożyć szczotkę na swoje poprzednie miejsce ponownie otworzyłam szufladę i kładąc rzecz na miejsce natknęłam się na niewielkich rozmiarów pudełeczko. Trzymałam w dłoni paczkę papierosów. Dokładnie to samo opakowanie,które kupiłam ostatnim razem. W środku znajdowała się zapalniczka i kilka papierosów. Powinnam pozbyć się tego jakiś czas temu, ale byłam tak zajęta przygotowaniami do wesela, że zupełnie o nich zapomniałam. Pragnienie nikotynowe wróciło, odczułam potrzebę zapalenia. Nie chce tego robić, dam radę,nie zapalę. Wytrzymałam tyle czasu bez palenia to i teraz mi się uda. Miałam tylko nadzieję, że Niall nie znalazł tej paczki. Żeby mieć większą pewność ukryłam papierosy w torebce. Mogłabym je wyrzucić w domu,ale to spowodowałoby,że sama się wkopałam. Owszem Harry pali,ale jakby to wyglądało,paczka z kilkoma papierosami w śmietniku. To do Styles'a nawet nie pasuje. On popala praktycznie co chwilę. Odkładając torebkę na miejsce wyszłam w końcu z pokoju i udałam się na dół. Przywitałam się z Harry'm. Chłopcy usiedli na kanapie i zajęli się nową grą, którą wczoraj kupił loczek,tym samym powiększając swoją kolekcję. Zrobiłam sobie sok z pomarańczy,który wycisnęłam za pomocą maszynki. Kiedy dzbanek był pełny wzięłam szklankę i napełniłam ją zawartością szklanego naczynia. Oznajmiłam Harry'emu i Niall'owi, że gdyby zechciało im się pić to sok stoi na wyspie kuchennej. Obje mruknęli coś pod nosem. Mogę się założyć, że wcale mnie nie słuchali. Wzięłam walizkę i udałam się do łazienki. Wypakowałam wszystko, rzeczy odłożyłam na swoje miejsce, a ciuchy włożyłam do pralki wcześniej je odpowiednio segregując i nastawiłam pranie. Reszta powędrowała do kosza i dołączyła do reszty ubrań czekających,aż ktoś łaskawie wrzuci je do prania.
***
Bilety do kina zarezerwowałam na godzinę 19:30. Przed wyjściem wzięłam długą kąpiel. Ubrałam jeansy, koszulkę na ramiączka i katanę. Wieczór był jeszcze chłodny jak na tą porę roku.
Będąc w kinie stanęłam razem z Niall'em, aby odebrać bilety i za nie zapłacić. Horan dokupił jeszcze średnią porcje pop-cornu i dwie średnie cole.

-Coś mi się wydaje, że ten pop-corn zniknie zanim seans się zacznie. -stwierdziłam,gdy staliśmy w kolejce, aby wejść na salę.
-Postaram się zostawić coś dla ciebie kochanie. -powiedział Niall i objął mnie swoim silnym ramieniem.-Właściwie jaki film wybrałaś?
-Papierowe miasta.-oznajmiłam
-Uff, już myślałem, że idziemy na komedię romantyczną.
-Po co mi oglądać komedię skoro mam takiego romantyka jak ty codziennie.

Niedługo później bramki zostały otwarte i pracownik kina sprawdził bilety po czym pokierował nas w stronę sali,gdzie wyświetlana będzie projekcja. Tak jak przewidywałam pop-corn zdążył zniknąć prawie w całości. Niall jest takim głodomorkiem,że podczas seansu musiał dokupić jeszcze jedną porcję prażonej kukurydzy. Siedzieliśmy na samej górze więc od czasu do czasu całowaliśmy się.
***
Miałam przerwę w pracy. Postanowiłam napisać wiadomość do brata.

Hana:Hej braciszku. Mam do ciebie ogromną prośbę. Pomożesz mi?

Jai:No pewnie. W czym mogę cię wyręczyć?

Hana:Potrzebuje moje zdjęcia z rodzinnego albumu. Dasz radę je zdobyć?

Jai:Oczywiście :) Po południu będę u rodziców, więc wezmę wszystkie albumy.

Hana:Dziękuję. Mogłam je zabrać ostatnim razem, ale nie byłabym sobą, gdybym o czymś nie zapomniała.

Jai: Co u ciebie? Masz wolne?

Hana:Jestem w pracy,ale mam przerwę na lunch. Jutro razem z Niall'em i naszą paczką idziemy na mecz piłki nożnej. A tam?

Jai:W porządku. Nick wszędzie włazi i wszystko ściąga. Czasami chciałbym, żeby potrafił już mówić, wtedy mógłbym się z nim lepiej dogadać.

Hana:Przyjdzie na to czas. Zobaczysz, jeszcze będziesz miał tego dość.

Jai:Dlaczego ty zawsze musisz mieć we wszystkim rację? To ja jestem starszy i stary. Swoją drogą postarajcie się o siostrzenice albo siostrzeńca. Wtedy zobaczysz jak to ciężko wychować takiego brzdąca. Wiesz ile Isabel ma za sobą nieprzespanych nocy? Kolki,ząbkowanie... :(

Hana:Nie strasz bo się zesrasz. Hahahaha :) A tak na poważnie to dzieci po ślubie.

Jai:Hana czy ty się boisz,żeby nie było tak jak poprzednio? Wybacz,że do tego wracam i poruszam ten temat.

Hana:Przestałam się bać. Nie wracam do tego,choć czasami zastanawiam się jak wyglądałoby teraz moje życie. Na pewno nie szykowałabym się do ślubu. Wiesz Jai,dobrze jest jak jest.

Jai:Okey... Skoro wspomniałaś o ślubie to tata sprzedał kawiarnie. Pieniądze lada moment będą na twoim koncie.

Hana:Nie tak się umawialiśmy. Miało być po połowie.

Jai:Ojciec jest strasznie upartym człowiekiem. Nie przemówisz mu do rozsądku.
Hana:Wiem,wiem. Jeszcze tyle rzeczy mamy do załatwienia,że ja nie mam pojęcia kiedy to wszystko ogarniemy. Narazie wszystko jest palcem po wodzie pisane.

Jai:Mówiłaś,że Dorothy wam pomoże.

Hana:To prawda. Pomaga nam. Wszystko jest mniej więcej zapisane w zeszycie ślubnym. To pomysł Niall'a.

Jai:Chce mieć pamiątkę:)

Rozpisałam się z bratem i w ten sposób moja przerwa szybko minęła. Pożegnałam się z nim i wróciłam do pracy. Gdy siedziałam przy biurku i myślałam nad wykonaniem nowego zlecenia do pokoju przyszła Kate.

-Masz chwilę? Mam sprawę.
-Tak,jasne. Siadaj-powiedziałam
-Trochę nam się terminy przesunęły i muszę cię wysłać w delegacje,żebyś dopilnowała kampanii reklamowej.
-Kiedy mam jechać?
-Za kilka dni. Szczegółów jeszcze nie znam bo nie rozmawiałam ostatecznie z dyrektorem. Najpierw kazał mi znaleźć kogoś odpowiedniego i ty wydajesz mi się być idealna.
 Dobrze, pojadę. Jeszcze nigdy nie byłam w delegacji.-powiedziałam.
-Będziesz miała okazję zobaczyć jak to jest. Jestem pewna, że sobie poradzisz -oznajmiła Kate.-Chyba ten wyjazd nie będzie dla ciebie problemem?
-Nie. Z chęcią pojadę. Tylko mój narzeczony może nie być zadowolony. Ostatnim razem zdążyło mi się nocować poza domem i nie był zachwycony,ale będzie musiał dać sobie radę.-powiedziałam
-Wychodzisz za mąż? Gratuluję - rzekła Kate i podała mi rękę.
-Dziękuję.
-Kiedy ten magiczny dzień?
-We wrześniu.-odparłam
-Jeszcze raz gratuluję. Wracaj do obowiązków,ja już zmykam,więc nie będę ci przeszkadzać. Jak się czegoś dowiem w sprawie wyjazdu natychmiast cię poinformuje.-powiedziała Kate i wyszła zamykając drzwi.

#Niall
Dobrze,że dzień dobiega końca, bo jestem nim wykończony. Karetki pogotowia co chwila przywożą połamanych motocyklistów,jedni bardziej poturbowani, a drodzy mniej. Cały dzień spędziłem asystując starszym kolegom przy operacji. Zaczyna do mnie docierać, że staję się prawdziwym lekarzem i przyczyniam się coraz bardziej do odpowiedzialności za życie innych. Stoje przy metalowej szafce i przebieram się w normalne cichy, a szpitalny fartuch zostawiam na wieszaku. Spoglądam na zdjęcie Hany,które przykleiłem jakiś czas temu na wewnętrznej stronie szafki. Biore komórkę,która chwilowo leżała na półce, zamykam szafke i kieruje się do wejścia. Idąc korytarzem w stronę wyjścia z budynku żegnam się z kolegami. Wreszcie mogę odetchnąć świeżym powietrzem, słońce zachodzi,jest piękny widok. Odnajduje swoje auto pośród innych pojazdów. Odpalam silnik odjeżdżając z piskiem opon. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu, być z miłością mojego życia.
Podróż zajęła mi niecałe 30 minut. Przywitałem się z Harry'm, a na ustach Han złożyłem głęboki pocałunek. Dziewczyna podała mi gorący obiad mimo,że dochodziła już 20:00. Zjadłem rozmawiając o niczym konkretnym.

-Idziecie jutro na mecz?-zapytał Harry
-Oczywiście, mam nawet szalik.-odparłem
-Będziemy kibicować i wspierać Lou.-dodała Hana-A ty?
-Nie mogę choć bardzo bym chciał. Mam jutro ważny wykład. Od tego zależy czy zaliczą mi semestr-powiedział Harry-Dzisiaj Mark mi to oznajmił.
-Szkoda,szykuje się dobra zabawa.-powiedziała Hana
-Może zdążę na drugą połowę. Ale kciuki będę trzymał
-Takie emocje cię ominą-rzuciłem.
-Niestety,to ja pójdę już do siebie powtórzyć ostatni wykład.
-Harry Edward Styles pilny uczeń-zażartowałem.
-Niall!-skarciła mnie Hana i skrzyżowała ręce na piersi.
-Sory
-Haha- zaśmiał się Harry odchodząc.
***
Kiedy skończyłem brać prysznic poszedłem do sypialni. Hana siedziała na łóżku po turecku i przeglądała coś w laptopie.

-Jesteś-powiedziała kiedy spostrzegła, że stałem w progu. -Siadaj,musimy porozmawiać.
-O co chodzi?-zapytałem zaprzestając suszyć włosy. Odłożyłem ręcznik na krzesło i usiadłem obok Han.
 -Dostałam w pracy pewną propozycję. Nie mają nikogo innego,bo osoba,która do tej pory się tym zajmowała zachorowała.
-I?
-Będę musiała wyjechać na kilka dni w delegacje.
 -Kiedy?
-Nie wiem, ale w najbliższym czasie się dowiem.
-Za chwilę bierzemy ślub,a jeszcze niczego nie załatwiliśmy. Nie mamy nic poza datą. Jak sobie to wyobrażasz? Wiesz dobrze, że ja pracuję od rana do wieczora,zdaża się, że wracam nad ranem i nie mam czasu żeby cokolwiek załatwić.
-Niall, to tylko kilka dni. Nie zbawi nas to.
-Pamiętasz co powiedział Jai? Czas szybko płynie. To ma być nasz dzień, najlepszy w życiu.
-Wiem. Przysięgam,że jak wrócę zajmę się tym.
-Na pewno?
-Tak.-potwierdziła-Jest jeszcze coś o czym chciałam ci powiedzieć.
-Mów.
-Długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że możemy zacząć starać się o dziecko.
-Przecież nie chciałaś iść do ołtarza z brzuchem.
-Ale zmieniłam zdanie. Nawet jeśli przed ślubem zajde w ciążę to nie będę taka gruba. Gdyby za miesiąc się udało to w dniu ślubu będę na początku 5 miesiąca.
-Wtedy brzuszek jest dość widoczny. -zauważyłem
-To chyba dobrze prawda? Zresztą nie ja jedyna mogę stanąć przed ołtarzem będąc w ciąży.
-To co? Może zaczniemy już dzisiaj?
-Zgaś światło.

Wstałem i zrobiłem to co powiedziała ukochana. Moja chwilowa złość minęła. Chce zostać tatą. Nawet za miesiąc. Hana w tym czasie odłożyła laptopa. Kiedy znalazłem się obok niej zaczęliśmy się całować.

-Wolisz córkę czy syna?-zapytała przerywając pocałunek.
-Obojętnie, ważne, że nasze.
-To do roboty.
***
Siedzieliśmy na trybunach. Na szyji miałem szalik. Zaczął się mecz,w którym Lou był napastnikiem w swojej drużynie. Kibicowałem przyjacielowi bardzo mocno. Pierwszy raz miałem okazję oglądać go w roli piłkarza. Opowiadał mi,że w czasach licealnych grał w szkolej drużynie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Co sądzicie?Chcecie ciąg dalszy meczu? Wgl wydaje mi się,że ostatnio mało piszę o Doris i Lou.
 Zostawcie swoją opinię w postaci komentarza. To wielka motywacja dla mnie.
Kocham was♥
Wasza @angelharry99

sobota, 3 października 2015

Rozdział 13

"Planowanie wspólnego życia "
+18
#Hana
-Kochanie!-krzyknęłam-W kuchni na krześle leżą moja bluza. Przynieś ją proszę.

Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Trzymając w dłoni zrobioną wcześniej listę wykreślałam z niej to co już miałam spakowane.

-Nie ma jej tu!-zawołał Niall.
-To poszukaj. Musi być na dole. Pamiętam, że ją tam zostawiłam-odparłam
-Ta niebieska z napisem? O tą ci chodzi? -krzyknął Niall pytając.
-Tak-krzyknęłam.

Chwilę później w drzwiach pojawił się Horan trzymając w ręku moją bluzę.

-Dziękuję-powiedziałam i cmoknęłam chłopaka w policzek.
-Po co to wszystko? Jesteś pewna, że włożysz te cichy? Jedziemy tylko na weekend. -powiedział.
-Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Starałam się.
-No dobrze.-odparł Horan i szturchnął mój nos.
-Skoro już tu jesteś to pomóż mi zapiąć torbę.

Niall zaczął się siłować z zamkiem. Na szczęście udało mu się wygrać pojedynek. Rozejrzałam się po sypialni czy aby na pewno o niczym nie zapomniałam. Podeszłam do komody stojącej naprzeciw łóżka i wyjęłam z pierwszej szuflady kilka białych kopert. Skierowałam się na dół. Zbiegłam po schodach.

-Najważniejszej rzeczy nie spakowałaś-powiedział Niall widząc co trzymam w ręku.-Bez tego nigdzie się nie ruszam.
-Spokojnie. Już chowam je do torebki.
-Gotowi do drogi? -zapytał Harry wychodząc ze swojego pokoju.
-Tak. Możemy już jechać.- odparłam będąc w kuchni.

 Odłączałam mój telefon,który się ładował. Ładowarkę wcisnęłam do torebki, a urządzenie włożyłam do kieszeni spodni. Zamknęłam drzwi i dołączyłam do Niall'a i Harry'ego. Na lotnisko dotarliśmy nieco spóźnieni. Zakładałam,że zdążymy wypić jeszcze kawę. Specjalnie nie piłam jej w domu, bo ta, którą tu sprzedawali mi smakowała. Harry podjechał pod sam terminal. Niall wyjął torbę z bagażnika.

-Pa Harry-powiedziałam przytulając chłopaka.
-Uważajcie na siebie. Wysokich lotów-odparł.
-Mam nadzieję, że gdy wrócimy mieszkanie będzie całe-powiedział Niall
-O to się nie martw. -rzekł Harry.

Chłopaki wymienili się uściskami dłoni. Styles odjechał, a my trzymając się za ręce weszliśmy do środka kierując się w stronę odbywającej się odprawy.

#Niall
W czasie lotu siedziałem przy oknie. Hana postanowiła uciąć sobie drzemkę. Nudziłem się trochę podczas lotu, ponieważ kolejna podróż samolotem nie sprawia tyle wrażeń co za pierwszym razem. Gdy zbliżaliśmy się do lądowania musiałem obudzić Hanę. Nie chciałem tego robić, bo wyglądała słodko.

-Skarbie, otwórz oczy. Pora lądować. -powiedziałem gładząc policzek ukochanej. Brooks coś pomrukiwała,ale za chwilę poprawiła się na fotelu i zapięła pasy bezpieczeństwa.
-Przespałam całą podróż. To dziwne. Nigdy wcześniej nie potrafiłam usunąć w samolocie.
-Wiesz dlaczego? Bo jestem obok ciebie i przy mnie czujesz się bezpieczna.-powiedziałem.
-Ufam ci-powiedziała Hana

Po tych słowach położyłem dłoń na kolanie Hany. Dziewczyna ścisnęła moją rękę.
***
Zatrzymaliśmy się w domu moich rodziców. Od samego rana dało się słychać mojego młodszego brata Greg'a,który kłócił się z mamą. Wstałem po cichu starając się nie budzić narzeczonej. Wyszedłem z pokoju zamykając drzwi.

-...obiecałaś mi. Znowu mnie oszukałaś-warknął Greg.
-O co się kłócicie z samego rana?-zapytałem stając w kuchni.
-Niall przyjechałeś! Nareszcie.-zawołał mój brat,który się na mnie rzucił. Tęskniłem za nim, ostatnim razem widzieliśmy się podczas świąt.
-Przepraszam, że cię obudziłam. Powinieneś odespać podróż. -rzekła moja mama.
-Spokojnie nic takiego się nie stało. -rzekłem
-Niall zawieziesz mnie do szkoły? Pogadamy po drodze.-zapytał chłopak.
-Jasne. Przybiłem piątkę z bratem.
-Daj spokój bratu Greg, ja cię zawiozę. -powiedziała mama
-Ale mamo proszę-błagał.
-Mamuś to żaden problem. Za pół godziny będę w domu. -powiedziałem.
-Dobrze. Greg jedz szybko te płatki, zaraz trzeba wychodzić. Chyba nie chcesz się spóźnić na lekcje.
-Na matematykę zawsze można.-odparł brat.

Wróciłem do pokoju. Wyciągnąłem z walizki czystą czarną koszulkę. Szybko się ubrałem. Kiedy byłem gotowy pocałowałem Han w czoło.

-Wybierasz się gdzieś? -zapytała narzeczona przecierając oczy.
-Śpij skarbie. Jadę podrzucić brata do szkoły.-powiedziałem i wyszedłem z pokoju.

-Greg! Pośpiesz się! -ponaglała mama-Przepraszam cię Ni. To ja powinnam go podrzucić.
-To też mój brat. A poza tym to nic takiego. Nabiorę wprawy. -uśmiechnąłem się do rodzicielki.
-Czy Han...
-Możemy iść-zawołał Greg-Pomyślałaś o śniadaniu, dzięki.
-Porozmawiamy potem-powiedziałem.

#Hana
Czułam się głupio leżąc w łóżku tyle czasu.Postanowiłam wstać i pomóc mamie Niall'a. Przywitałam się z panią Horan. Kobieta zaoferowała mi śniadanie.

-Na długo przyjechaliście?-zapytała gdy jadłyśmy śniadanie.
-Do soboty.-odparłam.
-To strasznie krótko, dziś już środa.
-Szukaliśmy biletów na ostatnią chwilę.
-Rozumiem. Tęskniłam za wami. Myślicie o ślubie? -zapytała zmieniając temat.
-Tak. Między innymi dlatego przyjechaliśmy.-odparłam i wstałam. Wyjęłam z torebki białą kopertę.
-Proszę. To jest zaproszenie. -podałam jej kopertę.

Kobieta otworzyła ją i zaczęła czytać. W tym czasie do domu wrócił Niall.

-Mamo dlaczego płaczesz?-zapytał Ni i usiadł obok matki.
-To łzy wzruszenia. Właśnie zdałam siebie sprawę jaki jesteś dorosły.-powiedziała.
-Jesień to piękna pora roku. Zdjęcia będą śliczne. Gratuluję raz jeszcze.
-Dziękujemy. -odparłam.
-A ty kochana jak się czujesz?-zapytała mama Ni.
-W porządku.-odparłam.
-Który to tydzień?
-Yyy..-pytanie pani Horan mnie zdziwiło. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Hana nie jest w ciąży mamo. Trochę szkoda,ale na dziecko przyjdzie jeszcze czas.
-Przepraszam, bo rano powiedziałeś że musisz nabrać wprawy. Pomyślałam,że chodzi o dziecko.
-Nie chce iść do ołtarza z brzuchem-powiedziałam.
***
Po południu Niall zabrał brata na pole golfowe. Młodszy z braci tak bardzo stęsknił,że Niall obiecał go zabrać, żeby mogli spędzić razem czas. Mój narzeczony ma nie tylko brata ,który jest najmłodszym dzieckiem, ale też siostrę, która ma dwadzieścia lat. W tym czasie,gdy Niall'a nie było spędziłam czas z jego sympatyczną matką. Znalazłyśmy wspólny język. W końcu za kilka miesięcy będzie moją teściową,a jak wiadomo one są wredne. Na szczęście ja będę mieć teściową najlepszą na świecie. Wieczorem umówiliśmy się z moimi rodzicami na rodzinną kolację. Jai też miał przyjść. Ubrałam niebieską koszulę w kratę, rękawy podwinęłam do połowy. Moje jasne jensy z dziurami idealnie pasowały do moich new balance'ów. Podobała mi się moja stylizacja. Włosy związałam w luźnego koka.

-Jesteś taka śliczna. Mam ochotę cię schrupać-szepnął Niall do mojego ucha.
-A wiesz, że dom twojej mamy to nie najlepsze miejsce?
-Wiem dlatego ostatnią noc spędzimy w hotelu.-powiedział Niall.-Zrobiłem nawet rezerwację.
-Kocham Cię- powiedziałam i pocałowałam Niall'a.
-Kto by pomyślał, że będę musiał się włóczyć po hotelowych pokojach żeby móc kochać się z tobą.
-Narzeczeństwo ma swoje minusy -odparłam.
***
Od godziny jesteśmy w moim rodzinnym domu . Moja mama bardzo się postarała i przygotowała pyszną kolację. Piliśmy czerwone wino,gdy blondyn zabrał głos.

-Chciałbym coś ogłosić-powiedział Niall.
-Będziecie rodzicami? Nick będzie miał się z kim bawić-powiedział Jai.
-Co wy wszyscy macie z tą ciążą? Przytyłam czy jak?-zapytałam.
- Wyglądasz świetnie-powiedziała moja mama.
-Wracając..-zaczęłam.
-Chcielibyśmy zaprosić was na nasz ślub. Miło nam będzie jeśli przyjdziecie.-dokończył

Niall i wręczył moim rodzicom oraz Jai'owi zaproszenia.

-Muszę kupić nową sukienkę-powiedziała Isabel.-Oby ostatnie dni lata były w miarę ciepłe.W końcu kilka dni później zacznie się prawdziwa jesień.
-Miejmy taką nadzieję-oznajmił Jai.
-Nie ma znaczenia czy będzie ciepło i świeciło słońce albo padał deszcz. Najważniejsi będą Hana i Niall.-powiedział mój tata.
-Będę szukać biletów, im wcześniej tym lepiej-dodała moja mama.
-Mamy jeszcze mnóstwo czasu-powiedział Niall.-Zdążymy ze wszystkim.
-Niall nim się obejrzysz nadejdzie ten dzień. Czas szybko płynie. -powiedziała mama.
-Potwierdzam, wiem coś o tym-dodał Jai.
-Macie już zarezerwowaną salę?-zapytała Isabel.
-Jeszcze nic nie załatwialiśmy. Musimy zrobić listę rzeczy które trzeba załatwić. Póki co mamy termin ślubu.-powiedział Niall kładąc rękę na moim kolanie. Na szczęście nikt tego nie widział.
-Chętnie pomożemy wam z organizacją wesela-rzekł tata. -Możemy złożyć się po połowie z rodzicami Niall'a, lub zafundować całe wesele. Mamy wystarczająco pieniędzy.
-Dorothy zaoferowała mi pomoc w przygotowaniach-powiedziałam.
-Doris to dobra przyjaciółka. Jest taka pomocna. Koniecznie przekaż jej pozdrowienia.-rzekła moja mama.

Reszta kolacji minęła w dobrej atmosferze. Przez większość wieczoru rozmawialiśmy o ślubie. Zapytałam ojca czy zgodziłby się poprowadzić mnie do ołtarza. Brooks się zgodził bez wahania. Uznał,że z wielką radością zaprowadzi do ołtarza ukochaną córkę. Weekend minął bardzo szybko. Nim się obejrzeliśmy musieliśmy pakować walizki i wracać do Manchesteru. Mimo, że Horan chciał spędzić ostatnią noc w hotelu, zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Oboje mamy tutaj rodziny więc dziwnie by to wyglądało. Zdecydowaliśmy zostać w rodzinnym domu Niall'a.
Rankiem następnego dnia mieliśmy samolot powrotny. Tradycyjnie torbę miałam wypełnioną po brzegi. Nasze matki dały nam trochę domowego jedzenia,które można zamrozić i spożyć za jakiś czas. Znając możliwości mojego narzeczonego zanim się obejrzę wszystko będzie zjedzone.
***
Zamówiliśmy taksówkę, która zawiozła nas do naszego mieszkania. Podziękowałam starszemu panu a Niall zapłacił odpowiednią sumę pieniędzy. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam się przeciągać, gdyż nogi mi zdrętwiały. Niall w tym czasie wyjął walizki z bagażnika. Zaczęłam szukać kluczy od domu w mojej torebce.

-Pamiętasz gdzie schowałam klucze?-zapytałam Ni,gdy stanął obok mnie ciągnąc za sobą walizkę.
-Do swojego królestwa gdzie jest dosłownie wszystko-powiedział i zachichotał.
-Dzięki-powiedziałam sarkastycznie-Mam!-pokazałam wyjmując klucze.

Szłam przodem. Otworzyłam Niall'owi drzwi od klatki schodowej za pomocą 4 cyfrowego kodu. Potem wchodząc po schodach otworzyłam drzwi do mieszkania.

-Harry?-zapytałam przekraczając próg domu.
-Doris?-zapytał Niall.
-Wygląda na to,że nikogo nie ma.-zauważyłam po tym jak odpowiedziała nam głucha cisza.
-Jesteśmy sami, tylko ja i ty.
-Masz rację. Wszyscy są w pracy tylko my się tak ociągamy-powiedziałam
-Mam wolne,aż do jutra.-powiedział zadowolony Niall.
-Byłam przekonana, że masz wieczorem dyżur.
-Nie tym razem kochanie.

Nastała między nami niezręczna cisza. Poszłam do kuchni odłożyć torebkę, Niall podążył za mną.

-Rozpakuje walizkę i nastawie pranie.-powiedziałam
-To może poczekać - powiedział Niall przyciągając mnie do siebie. Wpiął się w moje usta. Całowaliśmy się przez chwilę.

-Niall....-szepnęłam kiedy Niall zaczął całować moją szyję.
-Jesteśmy tylko my. Nie wiadomo kiedy ta chwila się powtórzy. -szepnął mi do ucha.-Idź do sypialni, zaraz dołącze.

Spełniłam prośbę chłopaka i bez słowa wykonałam jego żądanie. Będąc w pokoju otworzyłam okno, gdyż na dworze było ciepło. Stojąc przy oknie poczułam ciepło rąk Horana, które mnie obejmowały. Niall całował moją szyję, przechyliłam ją w bok. Za moment obróciłam się w stronę chłopaka. Niall zaczął szeptać mi do ucha czułe słówka. Poczułam na policzku ciepło warg wędrujących ku moim ustom.

-Może od dzisiaj bez gumek?

Kiedy rozchyliłam usta ze zdziwienia Niall natychmiast wykorzystał ten moment, zamykając je pocałunkiem i otoczył mnie swoimi silnymi ramionami. Nawet najmniejsza walka z nim nie miała sensu. Uległam przypływowi pożądania. Czułam zapach jego boskiego ciała i perfum, które używa. Usta chłopaka smakowały miętą,który razem ze słodyczą jego ust wprawiały mnie w oszołomienie. Niall pogładził swoją dłonią kaskadę moich włosów, zacisnął a nich palce, by za chwilę rozłożyć je na plecach i przyciągnąć się bliżej mnie. Pożądałam go. Pragnęłam czuć Horana blisko siebie, uwięzić go w sobie w dzikim oddaniu,które lada moment nastąpi. Przerwałam pocałunek by nabrać oddechu. Niall trzymał mnie tak silnie, że z trudem mogłam złapać oddech? Czyżby chłopak bał się ,że zniknę?
Czułam jak mocno bije jego serce i jak jego członek sztywnieje, kiedy on stara się zapanować nad tak bliskim kontakcie ze mną

-Hana...-westchnął moje imię Niall.

Po chwili znów całował gwałtownie i zachłannie. Niall tego chciał, tęsknił za tym. Niall boleśnie zacisnął dłoń, na łuku mojego biodra. Niedługo później odsunął się ode mnie ściągając swoją kurtkę. Ja w tym czasie podeszłam do łóżka. Zdjęłam swoją czerwoną marynarkę i puściłam wolno, że znalazła się na podłodze, tuż przy moich bosych stopach. Nie musiałam długo czekać,aż Niall ponownie pojawi się blisko mnie. Całowaliśmy się, aż opadłam na miękki materac wielkiego łóżka. Horan wędrował po moim ciele swoimi palcami. Podwinął moją czarną koszulkę, odsłaniając mój brzuch i tym samym bliznę, która się tam znajdowała. Zamknęłam oczy, nie chcąc na nią patrzeć. Niall przejechał po niej palcem, a potem zostawił pocałunek co spowodowało we mnie dziwnie uczucie. Usiadłam na łóżku podnosząc się. Horan zdjął z siebie koszulkę. A ja siedząc rozpięłam rozporek jego spodni, osuwając je z bioder. Niall wyswobodził swoje stopy. Kucnął przede mną. Mogłam spojrzeć setny raz na jego błękitne jak niebo oczy. Uniosłam ręce w górę, a Niall pociągnął koszulkę do góry. Wylądowała ona na podłodze. Przeszły mnie ciarki. Znowu położyłam się na plecy, rozpinając rozporek. Podniosłam pupę do góry,aby pozbyć się czarnych spodni. Zostałam w czerwonej bieliźnie. Niall szybko zdjął swoją koszule i zawisnął nade mną. Lubiłam to gdy on był na górze. Wycałował moje ciało od góry do dołu. Dotknęłam jedną ręką brodawki chłopaka. Potem przeniosłam dłoń na silne mięśnie pokrywające żebra. Niedługo później wpadłam w jego ramiona, dopasowując łagodne zaokrąglenia i wgłębienia mojego ciała do jego silnej i zgrabnej sylwetki Niall odpiął mój biustonosz i rzucił go za siebie. Bawił się piersiami, co doprowadziło mnie do podniecenia. Potem zdjął moje majtki i swoje bokserki. Jego członek się uniósł. Podałam Niall'owi prezerwatywę,nie chciałam jeszcze być matką. Nie chce wyglądać jak słoń przy ołtarzu. Może jeszcze zmienię zdanie, ale teraz jest za wcześnie. Niall nie był zadowolony z tego co zrobiłam przed chwilą. Doskonale wiedziałam, że chce mieć dziecko. Dla mnie nie był to dobry pomysł,nie bałam się, ale coś w środku stanowiło przeszkodę i nie mogłam się przełamać. Horan wziął ode mnie prezerwatywę i nałożył ją. Wydałam z siebie okrzyk, Niall uniósł moje kolano i oparł je na swoim boku. Poczułam lekki ból. Niall był we mnie, wypełniał moje wnętrze, nacierał coraz mocniej. Poczułam uczucie spełnienia. Zaczęłam poruszać się, ulegając nowej fali pożądania. Stałam się częścią Niall'a. Byliśmy połączeni. Zmagaliśmy się ze sobą, nasze oddechy stały się równomierne. Niall stał się moim ukojeniem. Niall wypełniał mnie jeszcze kilka razy. Gdy wyszedł po raz ostatni wyrzucił do kosza ze śmieciami zużytą prezerwatywę. Położył się obok mnie. Okryłam nas kołdrą. Moja głowa spoczęła na ramieniu Niall'a. Nasze ciała stykały się biodrami

-Kocham cię -powiedział.
-Oh kochanie -powiedziałam i splotłam nasze dłonie razem.

~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Druga scenka w tej części... Będzie ich trochę, więc będzie się działo. Mam nadzieję, że jakoś mi to wychodzi, staram się opisywać to za każdym razem bardzo dokładnie, zwłaszcza teraz gdy nie mam się kogo zapytać o radę
Komentujcie, wasze komentarze są dla mnie bardzo cenne. Do następnego @angelharry99
Buziaki :)

Przypominam,ze ta historia jest również na wattpadzie .
Wczoraj podałam wiek naszych bohaterów,gdyby ktoś chciał wiedzieć ile kto ma lat.