sobota, 5 marca 2016

Rozdział 34

"(...)chcemy od razu skazać dziecko na bycie gejem"
#Hana
Naszła mnie ochota na coś do jedzenia. Wstałam z kanapy, na której leżałam, oglądając film i ruszyłam do kuchni. Nastawiłam wodę, a następnie wyjęłam z szafki kubek, a z drugiej mój ulubiony wiśniowy kisiel, z kawałkami owoców. Nagle usłyszałam krótki dźwięk, oznaczający nową wiadomość. Chwyciłam telefon, który podpięty był do ładowarki.

Isabel: Nie uwierzysz! Wasz ojciec jest w Manchesterze.

Po przeczytaniu wiadomości, nacisnęłam ikonkę słuchawki i zadzwoniłam do przyjaciółki, a jednocześnie bratowej.

-Hej.-przywitała mnie.
-Z tym sms'em na poważnie, czy to żart?
-To jest akutat prawda, Toby przyleciał. Zadzwonił do Jaia, czy mógłby przyjechać po niego na lotnisko.
-Tego bym się po tacie nie spodziewała. -przyznałam -Tym bardziej, że rozmawiałam z mamą trzy dni temu i o niczym nie mówiła, nawet słówkiem nie pisnęła.
-Nie wiem, o co chodzi, ale jestem tak samo zaskoczona jak ty.
-To może przyjdziemy do was, jak Niall wróci z pracy?
-Wygodniej będzie, jeśli to my wypadniemy do was, a ty sobie odpoczywaj. -powiedziała Isabel.
-Dobrze, niech ci będzie. -zgodziłam się.-Poczekaj, przełączę na głośnomówiący.

Nacisnęłam odpowiedni przycisk, jednocześnie wyłączając gaz, pod czajnikiem, gdyż woda się zagotowała.

-Już jestem. -odezwałam się po kilku sekundach jednocześnie przygotowywując sobie kisiel.
-Gotujesz coś? -zainteresowała się przyjaciółka. -Jeśli tak, to na pewno wpadniemy.-zachichotała.
-Zrobiłam sobie kisiel, ale nie ma sprawy, mogę coś przygotować, choć mój mistrz kuchni jeszcze w pracy. -wzięłam kubek do ręki, a do drugiej przyłożyłam telefon, wcześniej odłączając go, od ładowarki, a tymsamym włączyłam normalny tryb rozmowy.
-Tylko sobie żartowałam. -sprostowała.
-Wiem, ale nawet dobrze się składa, bo chętnie zjadłabym coś słodkiego.
-Tylko nie mów, że muffiny. Nie masz ich czasem dość?
-Muffiny nigdy mi nie zbrzydną.- usiadłam wygodnie na kanapie i wzięłam pierwszą łyżeczkę kiślu -A wracając do twojego pytania... myślałam raczej o gofrach.
-Dobry pomysł, gofry w środku zimy. Smacznego.
-Dzięki.
-Masz wszystkie potrzebne składniki?
-Raczej tak, Niall wczoraj robił zakupy, więc mam pełną lodowkę, którą stopniowo opróżniam.
-Mam nadzieję, że nie jesz ciągle słodyczy.
-Coś ty. -od razu zaprzeczyłam. -Mam dwóch strażników, którzy patrzą mi na ręce. Czuję się czasem jak niewolnica.
-Ty już lepiej nie narzekaj. Ciesz się wolnością, póki możesz, bo do opieki nad dzieckiem nie będzie już tylu chętnych. Posłuchaj tego, co ci radzi doświadczona kobieta.
-A propo, jak mój Niko?
-Świetnie, buszuje po całym domu, aktualnie jeździ samochodem w koło kominka, a ja za nim idę.
-Właśnie słyszę. -uśmiechnęłam się. -Nie zawracam ci więcej głowy, zobaczymy się jeszcze.

***
Po tym jak skończyłam rozmowę z przyjaciółką, napisałam wiadomość do Nialla, że będziemy mieli gości, a mąż na to, że postara się wrócić wcześniej. Kilkanaście minut później zabrałam się za przygotowanie ciasta na gofry. Zrobienie go nie jest wcale takie trudne. Gotowanie nie należy do moich ulubionych zajęć, ale takie podstawowe dania potrafię przygotować. (Mam na myśli zupę, jakieś ciasto, wiecie, o co chodzi)
***
Niall wyszedł z łazienki, ponieważ wziął szybki prysznic po pracy. Ja byłam w kuchni i robiłam dla niego gofry.

-Wiesz, że chyba wszyscy sąsiedzi czują ten zapach? -mąż stanął za mną, obejmując mnie, zatrzymując dłoń na brzuchu, a jednocześnie zostawił pocałunek na mojej szyji.
-Chcesz, żebym wszystko przypaliła? -odpowiedziałam z uśmiechem. -Masz, to dla ciebie. -oznajmiłam pokazując Horanowi talerz z goframi.
-To wszystko dla mnie?
-Tak, kochanie. Dla reszty zrobię potem, bo zimne gofry nie są tak dobre, jak ciepłe.

Chłopak usiadł na stołku, przy kuchennej wyspie, a ja tuż obok niego.

-Smacznego. -powiedziałam.
-Nie musisz tego mówić, ich widok przekonuje,że są wspaniałe. -powiedział Niall smarując ciasto w kształcie serca dżemem, o smaku truskawkowym. -Proszę, moje serce, dla ciebie.
-Zobacz, jak ja wyglądam. Roztyjesz mnie jeszcze bardziej.
-Odmówisz mi? -chłopak udał, że jest mu przykro.
-Nigdy, dawaj to.-powiedziałam otwierając szeroko buzię.

Ugryzłam kawałek, który mi dał, a później wzięłam od Horana ugryzionego gofra, dokańczając go samodzielnie.

-Zawołam Caroline. Może też się skusi i wreszcie wyjdzie, z tej swojej norki.
-Caro poszła z Harry'm do kina. -powiedziałam.
-Serio?
-Tak, więc raczej prędko nie wróci.
-Czyli jesteśmy sami, jak miło. -podsumował. -Gdyby nie to, że twój tata przyjechał i niebawem tu będzie, to moglibyśmy spędzić romantyczny wieczór, kończąc w sypialni.
-Prędzej zasnęłabym ci w ramionach, niż miałoby do czegoś dojść. Zauważ, że jestem niczym chomik, dużo jem, miło chodzę i ciągle ucinam sobie drzemki.
-Dla mojego idealnego, zarazem idealnego ciała zrobisz wyjątek, wierz mi kochanie.-powiedział. -Twoje oczy mówią mi wszystko.

***
Jai rozkazał wyjść nam na dwór, więc zrobiłam tak, jak chciał. Niedługo później, pod klatką zatrzymały się dwa samochody. Pierwszy z nich należał do Jaia, poznałam go, lecz ten drugi...

Z auta z tyłu wyszedł mój tata.

-Witaj Hana. -ojciec bardzo mocno mnie przytulił. -Cześć Niall. -a zięciowi uścisnął dłoń.
-Co to za auto? -Niall od razu się zaciekawił.
-To jest prezent, dla mojej córki. -oznajmił z uśmiechem.
-Tato...-otworzyłam szerzej oczy i usta ze zdziwienia.
-Czyżbym coś przegapił? -Horan zaczął się zastanawiać.
-Spokojnie, nic się nie stało. -uspokoił go Toby. -To jest po prostu nowe auto dla waszej powiększającej się rodziny. Razem z matką doszliśmy do wniosku, że przyda się wam większe auto. Bagażnik jest dość spory, więc wózek razem ze stelażem i gondolą się zmieści i nie zabraknie też miejsca na inne zakupy.
-To jest bardzo drogi prezent, a poza tym nie narzekam na to auto, które mam. -przyznałam.
-Zawsze masz coś do powiedzenia. -zauważył tata. -Jak dają to bierz.
-Nie masz się nad czym zastanawiać, skarbie. -dodał Niall.
-Chyba nie mam innego wyjścia. -oznajmiłam -Bardzo, bardzo dziękuję. -ponownie przytuliłam ojca.
-Cieszę się, że moja córka i przyszły wnuk będą jeździć takim samochodem.
-To co? Może próbna jazda. -zaproponował Jai.
-Jest ciemno, ale czemu nie. -zgodziłam się.
-Łap kluczyki, kochanie. -krzyknął Niall, który najwidoczniej przechwycił klucze od Tobby'ego, bo już kręcił się przy nowym nabytku.

Chwilę później siedziałam razem z męską częścią rodziny w samochodzie, oczywiście ja robiłam za kierowcę. Okrążyłam osiedle oraz wszystkie punkty, które znajdowały się niedaleko. W międzyczasie chłopaki komentowali wszystko, co znajdowało się w samochodzie. Szczerze, nie miałam bladego pojęcia, o czym oni mówią. Dla mnie ważne było tylko to, żeby się nie psuło.
***
Po wyczerpującej kolacji mogłam znaleźć się w łóżku. Okazało się, że tata przyjechał tylko na weekend, a samochód jest prezentem, za to, że urodzę kolejnego wnuka, albo pierwszą wnuczkę. Wspominałam już kiedyś, że jestem oczkiem w głowie taty.

-Śpisz, kochanie? -szepnął cicho Niall.
-Nie. -otworzyłam oczy.
-Wiem, że jest już późno, ale w ciągu dnia jakoś brakuje nam czasu, ciągle coś wypada.
-Zanosi się na poważną rozmowę.-skomentowałam -To troszeczkę nie w twoim stylu.
-Myślę tylko o najbliższych miesiącach skarbie. Musimy podjąć ważne decyzje.
-Na przykład?
-Szkoła rodzenia, czas wybrać jakąś i się zapisać.
-Czy to konieczne? -zapytałam. Nie byłam wcale zadowolona, że mąż chce o tym rozmawiać.
-Uważam, że tak. Noami z pewnością zapyta nas o to na kolejnym USG.
-Okey. Możemy przełożyć tą rozmowę na kiedy indziej. Teraz nie mam do tego głowy.
-Jeśli tak chcesz to w porządku, ale do końca tygodnia coś wybierzemy.
-Super, a ta druga sprawa?
-To już raczej przyjemniejsza część. -przyznał Niall z uśmiechem. -Co robimy z płcią dziecka, chcemy ją znać?
-Sama nie wiem. -zaczęłam -W sumie mi to jest obojętne.
-Żeby przygotować pokoik, to muszę widzieć, jaką farbę kupić, więc wolałbym wiedzieć.
-Chcesz znać płeć tylko dlatego, że nie wiesz, jaką farbę kupić?
-No raczej dziewczynka nie będzie mieszkać w niebieskim pokoju.
-Ten kolor akurat pasuje. -zauważyłam -Ja na przykład lubię niebieski i to nawet bardzo.
-Ale różowy do chłopaka, już nie. Chyba, że chcemy od razu skazać dziecko na bycie gejem. -Niall zaczął się śmiać.
-Jak ty czasami coś powiesz, to brak mi słów.
-Dobrze, wybierzemy taki kolor, żeby pasował dla syna i córki. -powiedział już opanowanym głosem.
-Czyli płeć zostanie tajemnicą, aż do porodu?
-Tego chyba właśnie chcesz, kochanie.
-W takim razie ty wybierz szkołę rodzenia, ja nie będę się wtrącać, tylko się dostosuje.
-Podoba mi się to, zawsze znajdziemy wspólnie wyjście z każdej sytuacji. -podsumował Niall, a ja się w niego wtuliłam.

 ***
#Niall
Zaparkowałem auto przed kliniką, w której również pracuje Cox. Wysiadłem z pojazdu i szybkim krokiem je okrążyłem, otwierając ukochanej drzwi. Hana uśmiechnęła się lekko na ten gest. Po tym jak opuściła pojazd złączyła nasze dłonie. Oboje byliśmy wdoskonałych nastrojach. Od kilku dni cały czas myślę, o dzisiejszej wizycie u Noami, ponieważ nie było mi dane uczestniczyć w poprzedniej. Jestem bardzo podekscytowany tym, że już wkrótce ponownie zobaczę moje i Hany dziecko. Weszliśmy do klinki, podchodząc do biórka recepcjonistki.

-Byliśmy dzisiaj umówieni na kontrolną wizytę. -oznajmiłem.
-Do kogo?
-Do doktor Cox, na godzinę 12:30.
-Poproszę w takim razie nazwisko.
-Hana Horan. -odparła moja żona.
-Lubię, te momenty, kiedy posługujesz się moim nazwiskiem.-szepnąłem ukchanej na ucho.
-Proszę czekać pod gabinetem 11. Pani doktor was wezwie.

Tak jak poleciła nam pielęgniarka poszliśmy pod wskazane drzwi, w oczekiwaniu na naszą kolej.

-Mam nadzieję, że wszystko sprawnie pójdzie, bo muszę jeszcze wrócić na trochę do szpitala. -westchnąłem.
***
Noami przeprowadziła z nami wywiad, tak jak podczas każdej wizyty, wszystko zapisała w karcie. Oprócz tego zmierzyła Hanie ciśnienie i poprosiła, aby stanęła na wadze, by sprawdzić, czy prawidłowo przybiera na wadze. Potem Hana położyła sie na fotelu ginekologicznym, podwijając koszulkę. Cox nałożyła odpowiednią ilość gęstego płynu na brzuch Hany, by przystąpić do badania.

-Wasz dzidzuś rozwija się prawidłowo, waży 275 gramów i ma dokładnie 13 centymetrów. Wszystko jest w porządku, jak na 20 tydzień ciąży.
-Całkiem sporo. -przyznałem. -To dobrze?
-Tak. A tutaj macie główkę.
-Hana, patrz jakie ma już włosy. -rozkazałem.

Ah, te emocje

-Wyglądem zaczyna przypominać noworodka. -zauważyła Hana.
-Kochani, chcecie poznać płeć? -zapytała Noami.

Hana spojrzała na mnie, zanim odpowiedziała na pytanie.

-Zdecydowaliśmy, że to będzie niespodzianka.
-W porządku, zachowam tą informacje dla siebie. A teraz coś dla ciebie Hana. Możesz zacząć już czuć pierwsze ruchy dziecka.

***
#Hana
Wyszliśmy z budynku podziwiając aktualne zdjęcie USG.

-Kurczę! -zatrzymałam się.
-Co jest?
-Zapomniałam wykupić w aptece witaminy. Nie podwoziesz mnie do domu w takim razie.
-Zdążę cię odstawić. Wsiadaj do auta, a ja szybko to załatwię.
-Mogę się przejść do apteki na osiedlu. -przypomniałam sobie.
-A jak wszystko jest wykupione? Tylko kilka minut i jestem z powrotem.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się. -Tylko żebyś mi w domu nie stękał, że przeze mnie nie zdążyłeś na czas do szpitala.
***
Siedziałam na kanapie przykryta kocem. W ręku miałam czasopismo, w którym znajdowały się propozycje pokoi dla maluszków. Niall w tym czasie wycierał naczynia po kolacji. Nagle poczułam coś dziwnego.

-Niall! -krzyknęłam -Chodź tutaj!

Horan natychmiast przerwał wykonywaną czynność i usiadł na kanapie obok mnie. Wzięłam jego rękę i położyłam na moim brzuchu.

-Chyba kopnęło, albo mam tak wielką wyobraźnię. -powiedziałam z uśmiechem na twarzy. -Czujesz, znowu się rusza.
-Tak. Masz rację, to są ruchy. Piłkarz daje nam o sobie znać.
-O czym ty mówisz?
-Przepraszam, wymknęło mi się. -Horan podrapał się po głowie.
-Nie tak się umawialiśmy, zabije cię za to,Niall.
-Nie mogłem się powstrzymać, wybacz mi.
-Nie gniewam się, jestem szczęśliwa, że będziemy mieli syna. -przyznałam. -Mam wrażenie, jakby pękały bańki.
-Nie przyzwyczajaj się do tego, z dnia na dzień ruchy będą coraz silniejsze.
-Jeszcze dwa tygodnie temu bałam się, że coś jest nie tak, a teraz jestem bardzo szczęśliwa. Od dziś wiem, że ktoś mieszka w moim brzuchu.

Niall nachylił się i przełożył ucho do brzucha.

-Hej synku, to ja twój tata. -powiedział.
-Skąd wiesz, że cię słyszy?
-A to właśnie jest twoja mama, czasem zadaje zbyt wiele pytań.
-Miło mi. -skomentowałam.

Ten wieczór zapamiętam na bardzo długo. Najpierw poczułam pierwsze ruchy dziecka, a chwilę później dowiedziam się, że to syn daje o sobie znać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy. Oh no, Niall? Horan nie potrafi trzymać języka za zębami. Jakieś propozycje imienia dla synka Hiall?
Liczę na was:) Komentujcie, piszcie na DM na tt, cokolwiek.
#BigLoveNiallFF
Do następnego @angelharry99

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz