piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 37

"To, jak bardzo kocham ciebie nigdy się nie zmieni."
#Hana
Byłam w pokoju naszego syna i pakowałam wyprawkę, którą wezmę do szpitala, kiedy nadejdzie poród. Miałam przygotowane wszystkie ciuszki, które wystarczało włożyć do szafy.

-Cześć kochanie -przywitał się ze mną Niall -Co robisz?
-A nie widać? Chcę by wszystko było już gotowe. Będę wtedy spokojniejsza, bo w pośpiechu mogę czegoś zapomnieć.
-Pomóc ci w czymś?
-Nie, chociaż możesz zapiąć torbę. -uśmiechnęłam się.
-Pamiętasz, jak trzy lata temu pomagałem ci zapiąć walizkę?
-Jasne, to były nasze początki. Tego nigdy nie zapomnę.
-Twoja babcia nam też trochę przeszkodziła w... -Niall stał teraz przede mną, spoglądaliśmy sobie w oczy
-W seksie, dobierałeś się do mnie -uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

-Ale zdążyłem zrobić ci malinkę.
-Musiałam ją sprytnie zakryć, żeby nikt z rodziny nie zauważył. Wtedy wszyscy myśleli, że jesteś moim przyjacielem.
-Ale od kilkunastu minut byłem twoim chłopakiem. Od przyjaźni się zaczyna, tak się tylko mówi na początku znajomości.

Niall złączył nasze usta w pocałunku. Swoje ręce trzymałam na karku chłopaka. Uwielbiałam kiedy niespodziewanie mnie całował, ale potrzebowałam też czegoś więcej, lecz muszę się z tym wstrzymać na jakiś czas.

-Wróciłeś wcześniej ze szpitala -powiedziałam, kiedy przestaliśmy się całować.
-Wiem.
-Co kombinujesz? -zapytałam -Znam cię dobrze, więc nic przede mną nie ukryjesz.

Niall złapał mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Będąc w pokoju usiadłam na łóżku podkładając pod plecy poduszkę.

-Mam się zacząć denerwować? Mów.
-Wyjeżdżam w delegację na dwa dni. Jutro z samego rana.
-Nie mówiłeś mi nic o tym -zauważyłam.
-Sam się dzisiaj dowiedziałem. Potrzebują dobrego chirurga na asystę i ordynator wybrał właśnie mnie. Powiedział, że dam sobie radę, a przy okazji się trochę podszkolę.
-Nie podoba mi się to, dobrze wiesz dlaczego, ale to nie znaczy, że nie chcę byś był lepszy niż jesteś w tym co robisz. Ordynator dał ci szansę, to ją wykorzystaj.
-Myślałem, że gorzej to przyjmiesz -przyznał się.
-Dwie noce szybko miną. Chociaż teraz czuję się pewniej, gdy ty jesteś w domu.
-Zostaniesz z Caroline, jest jeszcze twój brat i przyjaciółki.
-Świetna obsada -westchnęłam - Będzie dobrze.
-W razie czego dzwoń do mnie, Londyn jest blisko -uśmiechnął się.
-Przytul swojego wieloryba -rozkazałam.
-Pięknie wyglądasz przecież -Niall usiadł na brzegu łóżka i przytulił mnie -Jesteś moją księżniczką, najseksowniejszą przyszłą mamą na świecie.
-Dzięki, umiesz pocieszyć.
-Podobasz mi się taka, jaka jesteś: z makijażem, czy bez, z blizną, czy nie. Zawsze będziesz mi się podobała, nawet ze zmarszczkami. Zapamiętaj.
***
#Niall
Caroline zaprosiła na dzisiejszą kolację Harry'ego. W ostatnim czasie są w stałym kontakcie i się bardzo lubią. Otworzyłem drzwi przyjacielowi.

-Cześć, zapraszamy.
-Hej Niall. Proszę, to dla ciebie -Styles wręczył mi zgrzewkę piwa.
-Nie dzisiaj, jutro wyjeżdżam, ale dziękuję.
-Wypijemy innym razem.

Zaprowadziłem Harry'ego do ogrodu. Tam była moja siostra i Hana.

-Jak się ma moja najlepsza przyjaciółka?
-Dobrze, daj rękę i sam zobacz.
-Nie przyzwyczajaj się to moje dziecko -odchrząknąłem.
-Przecież nie moje -odpowiedział -Wiem z kim śpię.

W tym momencie Caroline zachłysnęła się napojem. Poklepałem siostrę po plecach.

-Wszystko w porządku? -zapytałem
-Tak, nie w tą dziurkę mi wpadło.
-Jasne, jasne -powiedziała Hana.
-O co tobie chodzi? -Harry wydał się zakłopotany

-Nie musicie udawać, to widać -powiedziała.

Spojrzałem na Harry'ego i Caroline.

-Powiedzmy im -zwróciła się do Harry'ego Caro.
-No, bo... -zaczął szatyn.
-Jesteśmy razem -wydusiła z siebie siostra.
-Fajnie -odezwałem się po chwili ciszy.
-Nie jesteś na mnie zły, Niall? -zapytał Styles
-Nie mam powodu. Cieszę się, że moja siostra trafiła właśnie na kogoś takiego jak ty.
-Mówiłam, że mam spoko brata -odezwała się Caro z szerokim uśmiechem.
-Nie będę ci prawił kazań jak zrobił to Jai, powiem tylko, że jeśli kiedyś zobaczę, że Caroline cierpi przez ciebie to ci nogi z dupy powyrywam.
-Możesz być spokojny -zapewnił mnie.
-Wiedziałam, że coś będzie między wami -powiedziała Hana.
-Ty wiesz wszystko, niczym wróżka.
-Powinniśmy to opić.
-Przed chwilą mówiłeś co innego -powiedział Harry.
-Jedno piwo nie zaszkodzi. W końcu jest okazja. A resztę nadrobimy po porodzie Hany.
-Wypijemy za mój związek i twojego dzidziusia -dopowiedziała Caroline.
-Ja jeszcze przez jakiś czas nie będę piła -oznajmiła Hana.
-Coś się wymyśli. Spokojnie słońce -zapewniłem Hanę.
-Harry chodź, pomożesz mi z kolacją -Caroline wyciągnęła rękę w kierunku szatyna.
-Zaraz wrócimy -dodał Styles znikając z naszego pola widzenia.
-Zachowują się jak my nie sądzisz? -zapytała mnie zaraz żona
-Muszę przyznać, że tak było. Poznają się dopiero.
-Zaimponowałeś mi wiesz?
-Czym? - spojrzałem na ukochaną
-Tym spokojem, kiedy Caro przyznała się, że ma chłopaka i jest nim nasz wspólny przyjaciel.
-Znam Harolda, wiem, że w odpowiedni sposób zaopiekuje się moją siostrą. W końcu to dzięki niemu zaczęła się uśmiechać.
-Masz rację, dużo się zmieniło od tego czasu.
-Ale jednego jestem pewien, to jak bardzo mocno kocham ciebie i nasze dziecko się nigdy nie zmieni.

Hana się tylko roześmiała, roztrzepując moje włosy.
***
-Widziałaś moją golarkę? -zapytałem Hanę będąc w łazience
-Powinna być w szafce pod umywalką, sprawdź dokładnie.

Zrobiłem tak, jak poleciła blondynka. Zabrałem też inne potrzebne mi rzeczy, które muszę mieć na ten krótki wyjazd.

-Wyjęłam ci koszulki, wystarczy, że je schowasz -poinformowała mnie Hana.
-Dziękuję, jesteś kochana.
-Słodzisz mi tak odkąd wróciłeś z pracy. Uważaj, bo zrobię się podejrzliwa.
-Przyzwyczaiłem się do twojego zmiennego humoru, ale to tylko hormony.
-Czytałam kiedyś taki artykuł w internecie i było tam napisane, że ludzie poznają się tak na prawdę w czasie trwania pierwszego roku małżeństwa. Nie ma znaczenia to, ile wcześniej się znali.
-Przeszliśmy razem chyba przez wszystko, co jest możliwe, nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć -powiedziałem pakując się. -Przypomniało mi się coś, co zaskoczyć może ciebie.
-Co takiego? -Hana podniosła głowę kierując wzrok na mnie
-Spotkałem Zayna w szpitalu.
-Miał wypadek?
-Nie, przyszedł ze swoją mamą na kontrolę. Rozmawiałem z nim.
-Co u niego słychać?
-Ułożył sobie życie w Nowym Jorku, chyba zamieszka tam na stałe, bo poznał jakąś dziewczynę, z którą jest od dłuższego czasu -powiedziałem -Tylko tyle wiem, nie miałem jak porozmawiać z nim dłużej.
-To dobrze, że mu się powodzi -westchnęła żona -Też mu się coś od życia należy.
-Powiedziałem, że wkrótce zostanę tatą, pogratulował mi.
-Ładne? -zapytała Hana pokazując pomalowane właśnie paznokcie
-Śliczne.
***
#Hana
Niall z samego rana pojechał do Londynu. Mimo tego, że minęło dopiero kilka godzin od jego wyjazdu, a ja już za nim tęskniłam.

-Chcesz kakao? -zaproponowała Caroline
-Poproszę -odparłam -Naszła mnie ochota na muffinę.
-Mogę pójść do muffiniarni i ci kupić.
-Nie ma takiej potrzeby, kakao wystarczy.
-Harry! Harry nam je upiecze.
-Nie wiem, czy znajdzie czas. Pewnie ma dużo pracy.
-Zadzwonię do niego. Mnie nie odmówi, a tym bardziej tobie.

Caroline wykonała telefon, szatyn oznajmił, że specjalnie dla nas wyrwie się z kancelarii i kupi nam muffinki ze sklepu, w którym pracuje przyjaciółka. Nie minęła godzina, a Styles stanął w drzwiach ubrany w czarny garnitur z białym pudełkiem w ręku. Zapraszałam go do środka, ale nie skorzystał z propozycji tłumacząc się pracą. Rozumiałam go, jednak byłam mu wdzięczna, że mimo wszystko spełnił moją ciążową zachciankę.

-Fajnego mam chłopaka -stwierdziła.
-Będziesz mieć z nim dobrze w przyszłości. Harry jest niemal na każde zawołanie, nigdy mi nie odmówił -powiedziałam.

Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.

-Otworzę -siostra Nialla poderwała sie z krzesła.
-Siedź, poruszam się trochę -uśmiechnęłam się.

Ruszyłam w stronę drzwi z muffinką w ręku, a część miałam w buzi.

-Hej! -przywitałam Liama
-Cześć, przyniosłem ci te zdjęcia.
-Już? Nie myślałam, że dostanę je tak szybko.
-Miałem trochę wolnego czasu, więc tak wyszło.
-Wejdziesz? -zapytałam
-Nie będę przeszkadzał?
-Ciężarnej się nie odmawia.

Payne zgodził się wstąpić na chwilę. Zaprowadziłam sąsiada do salonu.

-Poznajcie się. To jest Caroline, siostra Nialla, a to jest nasz sąsiad Liam.

Oboje podali sobie ręce, a później Liam podał mi kopertę ze zdjęciami. Usiadłam na kanapie z poduszką znajdującą się pod plecami żeby było mi wygodnie.

-Co to jest?
-Moja sesja zdjęciowa, prezent dla Nialla -powiedziałam.
-Jesteś fotografem? -zapytała Caro
-Tak -odparł Liam częstując się muffinką.
-Miałam okazję pracować z Liamem jakiś czas temu -powiedziałam.
-Czekaj... jesteś tym Liamem, za którym nie przepada mój brat?

-Niestety to ja -przyznał się Payne.
-Na szczęście teraz jest już lepiej -dodałam.
-Było minęło -potwierdził Liam -A ty kim jesteś z wykształcenia?
-Jeszcze nikim, szukam swojego miejsca na ziemi -przyznała. -Aktualnie jestem opiekunką Hany.
-Weź -rzuciłam w Caroline poduszką.
-Super zajęcie, nie musisz nic robić -stwierdził Liam.
-Taka "praca" to przyjemność. Lekka i przyjemna.
-To prawda, nie mam wielu wymagań -przyznałam.
-To chłopiec, czy dziewczynka? -zapytał Liam
-Chłopiec, o dziwo dziś nie dokucza.
-Chciałabym mieć kiedyś syna -stwierdził.
-Masz dziewczynę, porozmawiaj z nią o tym -zaproponowałam.
-Ja się lepiej nie wypowiadam na ten temat, jeszcze Niall by mnie zabił -zachichotała Caro.
***
Następnego dnia rano Caroline poszła zrobić zakupy na śniadanie. Ja wyszłam z łazienki, ponieważ kolejny raz poszłam zrobić siusiu. Poszłam w stronę kuchni, by wstawić czajnik z wodą. Nagle dostałam silnego skurczu, który spowodował jęk. Złapałam się za dół brzucha.

-Skarbie, nie tak mocno -powiedziałam sama do siebie.

Często rozmawiałam ze swoim dzieckiem, teraz zna już mój głos, więc robię to przy każdej okazji. Wstawiłam czajnik na gaz, zapalając go i oddaliłam się od kuchni. W drodze do salonu skurcz się powtórzył. Przysiadłam lekko spanikowana na poręczy kanapy. Do porodu zostało jeszcze kilka dni. Sięgnęłam po telefon leżący na sofie i wybrałam numer Nialla. Cały czas miałam rękę na brzuchu. Mijał sygnał za sygnałem, aż włączyła się poczta. Bałam się coraz bardziej, ale przypomniałam sobie to co mówiła kobieta w szkole rodzenia. Wzięłam głębokie wdechy i wybrałam numer Caroline. Nie mogłam doczekać się momentu, kiedy usłyszę jej głos w słuchawce.

-Zaraz będę w domu -oznajmiła.
-Pośpiesz się -wydukałam -Poród się zaczął.
-Już lecę. Nie ruszaj się. Czekaj na mnie. Oddychaj kochanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Caroline + Harry =♥ Kto się tego spodziewał?
Liczę na wasze opinie.
Hana rodzi synka, a Niall w Londynie, oh no
Do następnego @angelharry99

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz