poniedziałek, 16 maja 2016

Rozdział 40

"Zawładnęłaś moim sercem, Hana."
9 tygodni później, koniec sierpnia.
#Niall
Odkąd zostałem ojcem moje życie całkowicie się zmieniło. Zrozumiałem, że spoczywa na mnie duża odpowiedzialność, o której w przeszłości nie było mowy. Nie jestem już tylko starszym bratem, do którego rodzeństwo zwraca się o pomoc, teraz muszę nauczyć syna, co jest dobre, a co złe.

Theo ma prawie trzy miesiące i jest do mnie bardzo podobny. Przestał być słodkim niemowlęciem, które tylko je i śpi. Chłopiec więcej obserwuje, chcąc bawić się niewielkimi zabawkami, czy po prostu łapać się rączkami za własne nóżki. Syn coraz więcej się uśmiecha, czy gaworzy, próbując nawiązać ze mną kontakt, gdy się z nim bawię, albo daje mu kaszkę. Pomagam Hanie w opiece nad Theo, która zajmuje się nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Próbuje godzić bycie tatą z zawodem chirurga, co nie jest proste. Często zdarzają się dyżury, gdzie jestem w trakcie operacji, a mój dyżur dobiega końca. Bywa tak, że wracam do domu kilka godzin później niż normalnie, bo trochę czasu mija zanim zdążę uratować komuś życie i ogarnąć stos papierów, które tylko utrudniają pracę. Uważam, że dokumenty powinny być uzupełniane przez inne osoby pracujące w szpitalu, bo moim zadaniem jest nieść pomoc drugiemu człowiekowi niż wypełniać papiery.

Dzisiaj trafił mi się wolny dzień, ale Hana wpadła na pomysł, by spotkać się z przyjaciółmi. Od czasu, gdy razem z Louisem mamy swoje rodziny i dzieci, brakuje nam czasu by spotkać się i obejrzeć wspólnie jakiś mecz,czy wypić piwo.Z dziewczynami jest inaczej, bo spotykają się niemal codziennie, znajdując czas na kawę, w czasie gdy dzieci śpią.

-A może zostaniemy dziś w domu i spędzimy wieczór we trójkę? -zaproponowałem chcąc wynagrodzić rodzinie czas, który spędzam w szpitalu.
-Nie masz ochoty spotkać się z Louisem i Dorothy? -zdziwiła się Hana. -Harry z Caro przyjdą i Jai z Isabel też będą.
-Oczywiście, że nie - zaprzeczyłem. -Po prostu chciałbym ten wolny dzień spędzić z tobą i Theo.
-Wszyscy się ucieszyli na wieść o tym wspólnie spędzonym popołudniu. Ale jeśli nie chcesz to zadzwonię do Doris i powiem, że nie przyjdziemy -oznajmiła ukochana karmiąc Theo zupką ze słoiczka.
-Pójdziemy tam, w końcu przed nami jeszcze wiele wspólnych dni i niejednokrotnie będziemy we trójkę. Gdzie jest to spotkanie?
-W parku -odparła Hana. -Piknik jest chyba dobrym pomysłem, zwłaszcza, że na dworze świeci słońce.
-Masz rację, kochanie -pocałowałem żonę w policzek. Theo zareagował na to szerokim uśmiechem. -Idziemy do parku, synku. Będą twoje ciocie i wujkowie, no i oczywiście Rose.
-Sporo rąk do opieki -blondynka włożyła do buzi dziecka ostatnią łyżkę jedzenia, po czym podeszła do zlewu, wkładając tam brudną miseczkę. Ja wyjąłem z bujaczka Theo, biorąc go na swoje ramiona.
-Potrzeba coś ze sklepu? -zapytałem mając na myśli zaplanowany piknik.
-Nie, wczoraj zrobiłam większe zakupy. Zresztą Dorothy tak wszystko zorganizowała, że każdy ma przynieść coś innego.
-Piwo będzie?
-To oczywiste, Niall -Hana puściła mi oczko. Blondynka oznajmiła, że idzie na górę się przebrać, a ja zacząłem zwiedzać z synem salon, pokazując mu rzeczy, które już mam nadzieję, pamięta.

***
Godzinę później byliśmy w parku. Na miejscu brakowało tylko Harry'ego i Caroline, który powiadomili Louisa o kilkuminutowym spóźnieniu. Wszystko było już prawie gotowe, dziewczęta zajęły się wyjmowaniem zgromadzonych przekąsek. Męska część ekipy, czyli Jai, Lou i ja otworzyliśmy już po butelce piwa. Szwagier od czasu do czasu podawał piłkę trzyletniemu Nick'owi.

-Wujku -zwrócił się do mnie chłopiec. -Tata, już nie pije coli tylko kompot, gdy przychodzi z pracy. Mama powiedziała, że cola jest niezdrowa.
-E tam, trochę można -powiedział Tomlinson.
-Co jest w tej butelce, tato?
-Sok jabłkowy -odpowiedział na pytanie. -Proszę, trzymajcie się tej wersji -zwrócił się do nas Jai.
-Mogę się napić? -rzucił chłopczyk.
-Masz swój soczek w butelce, idź do mamy to ci da -odpowiedział, a Nick się od nas oddalił.
-Tak jest zawsze? -zainteresował się Louis.
-Od pewnego czasu tak, im starszy jest Nick tym więcej rozumie i chce robić to samo,co ja i Isabel. Któregoś razu skumał, że piję colę, więc Isabel wytłumaczyła iż coli nie wolno dużo pić więc teraz jeśli mam taką ochotę to muszę pić w kubku,gdzie niw widać, co jest w środku, albo chować się, jak jakiś alkoholik -wyjaśnił Jai.
-O Boże -Louis pokręcił głową.
-Wszystko przed wami panowie -podsumował brat Hany, gestem ręki wskazując Harry'ego i Caroline.

Podeszliśmy do reszty, witając się ze spóźnioną parą.

Chwilę później siedzieliśmy na kocach, jedząc przygotowane jedzenie i rozmawiając na każdy temat. Pod drzewem stały wózki, gdzie spała Rose i Theo. Córka Louisa odziedziczyła po nim włosy i oczy, na tą chwilę podobna jest do Dorothy.

***
Dwie godziny później, gdy zdążyliśmy wypić kilka piw spotkanie przybrało inny przebieg. Każdy z nas był wesoły, pod wpływem krążącego w żyłach alkoholu. Harry'ego zebrało na wspomnienia, więc z zainteresowaniem słuchaliśmy jego opowieści.

-Nie mogę uwierzyć w to, że ze sprzątaczki stałem się adwokatem. Rozumiecie? Kiedyś byłem od 'przynieś, podaj, pozamiataj',a teraz? Wołają na mnie Panie Styles i w końcu moje zdanie -Harry zakończył swój monolog sięgając, po nowe piwo.
-Wcześniej byłeś mało ambitny, skoro wziąłeś się za sprzątanie -zauważył Jai.
-Ledwo skończyłem szkołę, chciałem trochę zarobić -przyznał się Harry.
-Ja też dorabiałem na początku -przypomniałem sobie, sięgając pamięcią wstecz.
-Gdyby nie to, że pracowałeś jako dostawca to nie byłbyś moim mężem -zauważyła Hana.
-Co, jak co, ale chyba coś w tych początkowych pracach jest -odezwała się Doris. -Dzięki temu, że wy się poznaliście, ja mogłam poznać was i dołączyć do waszej paczki.
-A dzięki Niallowi ja mam cudowną kobietę i wspaniałą córkę -dodał Louis. -Dziękuję, Niall -Lou uścisnął moją dłoń.

Ten gest był miły, nie powiem. Fakt jest taki, że to ja otworzyłem oczy przyjacielowi, pokazując, że miłość na prawdę istnieje.
***

#Hana
Niall zaprosił mnie na randkę. Byłam zdziwiona jego słowami, bo jesteśmy małżeństwem, a na randki chodziliśmy gdy byliśmy parą.

Oddałam Theo pod opiekę Isabel, wiedziałam, że przyjaciółka, a jednocześnie bratowa się nim zajmie i nie nic mu nie stanie. Dodatkowo, będzie to pierwsza noc, którą mój syn spędzi poza domem. Niall postanowił, że zawiezie Theo do mieszkania Jaia. Z bólem serca pożegnałam się z synem, od chwili porodu zawsze byliśmy razem.

Zamknęłam drzwi, za ukochanym mężem, który opuścił dom wraz z dzieckiem. Ruszyłam w kierunku sypialni, by wybrać ciuchy, które ubiorę. Zdecydowałam się na czarną spódniczkę, sięgającą mi przed kolana. Do tego dobrałam białą koszulkę z nadrukiem i czarną marynarkę. Odłożyłam ciuchy na łóżko i poszłam do łazienki, by wziąć prysznic. Po kwadransie spędzonym w kabinie, gdzie było mi przyjemnie, ponieważ moje ciało oblewał strumień gorącej wody, skończyłam się myć. Ubrałam czystą bieliznę i przygotowane wcześniej ubrania. W łazience zrobiłam jeszcze makijaż, składający się z lekkiego pokładu i tuszu to rzęs, a usta pomalowałam różowym błyszczykiem. Włosy odrobinę podkręciłam, zostawiając je rozpuszczone, tak czułam się bardzo dobrze.

W salonie czekał na mnie Niall, który szeroko uśmiechnął się na mój widok.

-Pięknie wyglądasz, skarbie -chłopak podszedł do mnie,składając krótki pocałunek na mojej szyi.
-Dziękuję -powiedziałam po pocałunku. -Wezmę tylko torebkę, włożę szpilki i możemy iść.
***
Niall zabrał mnie do jednej z lepszych restauracji w mieście. Nie chciałam psuć naszego wspólnego wieczoru, pytając, skąd wziął pieniądze, abyśmy zjedli kolację właśnie w tym miejscu, dlatego postanowiłam odpuścić. Niall zaprowadził mnie do stolika, który wcześniej zarezerwował na nasze nazwisko. Zachował się jak dżentelmen przysunął mi krzesełko, bym mogła usiąść. Sam zajął miejsce naprzeciwko mnie. Chwilę później kelner przyniósł menu.

-Na co masz ochotę, kochanie? -zapytał po minucie od chwili, gdy wręczono nam kartę dań.
-A będzie też deser? -zapytałam nie widząc.
-Oczywiście -potwierdził Niall. -No więc, na co masz ochotę?
-Cauliflower cheese.
-Jesteś pewna,że się tym najesz? -Horan zjada więcej ode mnie.
-Tak, muszę też gdzieś zmieścić deser -powiedziałam. -A ty, co wybrałeś?
-Game Pie -Niall wyglądał na spragnionego, chwyciłam go za rękę.
-Kocham Cię -spojrzałam wprost w jego niebieskie tęczówki.
-Ja ciebie też -mąż chciał mnie pocałować, ale pojawił się kelner.
-Mogę przyjąć Państwa zamówienie? -zapytał młody chłopak, ubrany w charakterystyczny uniform.
-Dla tej Pani będzie kalafior w sosie serowym, a dla mnie placek z wołowiny z ziemniakami.
-Na deser coś państwo wybrali? -zapytał chłopak notując.
-Po prostu deser lodowy -oznajmiłam.
-A i jeszcze poprosiliśmy o czerwone wino -dodał Niall.
-Jasne, zaraz przyniosę.
-To na czym to stanęło? -zapytałam, udając, że zapomniałam.

Mąż nie odpowiedział tylko pochylił się i zbliżył swoje usta do moich. Oddałam ten pocałunek.

-Wiesz, że dokładnie dzisiaj mijają 3 lata odkąd cię poznałem?
-Pamiętam, jak mogłabym zapomnieć, o tak ważnym wydarzeniu -czuję się jakby to tylko kilka dni temu.
-Mimo płynącego czasu, my wciąż się kochamy i chyba z każdym kolejnym dniem coraz bardziej -powiedział Niall. -Zawładnęłaś moim sercem, Hana.
-Cieszę się, że jestem twoja, a ty jesteś mój -Niall pokazał swój prawy nadgarstek. Był na nim tatuaż z sercem, a w środku napisane moje imię. Pod spodem było takie samo serce z imieniem Theo.
-Każde nasze następne dziecko będzie miało identyczny tatuaż -oznajmił Niall.
-To jest cudowne, kochanie -oznajmiłam, czując, że zaraz pojawią się łzy na moim policzku.
-Nie płacz, lepiej pomyśl, co będziemy robić po kolacji -Niall puścił mi oczko.
-Nie mogę się doczekać -powiedziałam z uśmiechem.
***

Kiedy wreszcie znaleźliśmy się w sypialni, wszystko uderzyło w nas ze zdwojoną siłą. Zamknęłam drzwi swoim własnym ciałem, ciągnąc za sobą mojego męża, który nawet na moment nie przerwał naszego pocałunku od chwili, gdy pojawiliśmy się na piętrze domu. Oboje zaczęliśmy pozbywać się swoich ubrań. Wskoczyłam na ramiona blondyna, owijając swoje nogi wokół jego pasa. Niall od razu skierował się w stronę łóżka, przygniatając mnie swoim ciałem.

Czułam, jak mój żołądek przewraca się od tego uczucia, a głowa zaczyna pulsować. Nie byłam w stanie normalnie oddychać, mój przełyk zacisnął się, a ja dyszałam, próbując złapać powietrze. Cała płonęłam od pocałunków chłopaka,który zaraz po tym, gdy pozbawił mnie koszulki zaczął zaznaczać ustami ścieżkę wzdłuż deklodu. Ja w tym czasie próbowałam zdjąć z niego spodnie, lecz moje drobne ręce nie radziły sobie z guzikiem. Ostatecznie Horan sam pozbawił się swoich jeansów, ździerając je z nóg wraz z bokserkami. Wstrzymałam oddech, spoglądając na chwilę w okolice jego krocza, widząc stojącego członka. Niall był bardzo napalony, co podkreślał w swoich ostrych czynach i dlatego za moment leżałam przed nim kompletnie naga, podczas gdy nasze rzeczy walały się po podłodze. Nie wiedziałam nawet, kiedy mąż zdążył sięgnąć z szafki nocnej prezerwatywę. Założył zabezpieczenie na swojego penisa i bez zbędnego gadania przewrócił mnie na drugą stronę, tak, że moja twarz przylegała do poduszki. Wszedł we mnie ostro, wywołując lekkie pieczenie i natychmiast zaczął się poruszać, układając swoje ręce po moich bokach. Biodra męża odbijały się od moich pośladków z plaskiem, który zagłuszały nasze głośne pojękiwania. Zacisnęłam dłonie,czując jak cała się trzęsę pod wpływem mocnych pchnięć. Z minuty na minutę Niall wbijał się we mnie szybciej i niedokładniej, przez co czułam subtelny ból w podbrzuszu. Jednak przyjemność, jaką z tego czerpałam była tak intensywna, że nie miałam zamiaru tego przerywać. Nasze stosunki zanim zaszłam w upragnioną ciążę były wyrazem miłości, jaką do siebie żywiliśmy, natomiast ten seks został przepełniony dzikością ogromnym pragnieniem. Zdecydowanie potrzebowałam takiego czegoś.

Horan wchodził we mnie pod każdym możliwym kątem, doprowadzając nas do obłędu. Nie przejmowaliśmy się sąsiadami, którzy wali w ścianę by nas uciszyć. Jedyne na czym, potrafiłam się skupić to ta nieziemska przyjemność i ręce chłopaka, którymi błądził po całym moim ciele. Czułam, jak ciągnie mnie za włosy, całuje mój kark, przegryza ramię, bądź uderza dłonią o mój pośladek. To wszystko przyczyniło się do tego, że ledwo kontaktowałam ze światem ,będąc pogrążona momentem, w którym nie umiałam złapać oddechu. Po pewnym czasie byłam tak wyczerpana, iż moje oczy same się zamykały, a jedyne, co potrafiłam z siebie wydobyć to stłumiony przez poduszkę krzyk, który oznaczał bliski początek mojego orgazmu.

Zaraz mój tułów został uniesiony przez blondyna, który wyprostował mnie i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Jego gorący oddech zderzył się z moją szyją, który dyszał, próbując wypowiedzieć, choć wypowiedzieć jedno słowo. Przekręciłam głową w bok, by otrzeć nosem o policzek Nialla i musnąć jego rozchylone wargi. Nasze spojrzenia się złączyły przez co Niall zaczął przeglądać się mojej twarzy. Nie byłam pewna,co chce zrobić, dlatego czekałam na jakikolwiek ruch z jego strony, wlepiając wzrok w jego niebieskie tęczówki. Po chwili nasze usta złączyły się, ale był to zdecydowanie delikatniejszy pocałunek. Odwróciłam się przodem do chłopaka, powodując, że lekko wyślizgnął się ze mnie, lecz zaraz znów zastąpił tę pustkę. Niall ponownie zaczął się we mnie wbijać. Moje dłonie znalazły miejsce na ramionach męża, ściskając je mocno, a Niall przyłożył swoje czoło do mojego, by nie zakłócić kontaktu wzrokowego. Użyliśmy całej swojej siły, by dobrze wykorzystać ostatnie minuty seksu tak, że w dalszym ciągu był intensywny i namiętny. Czułam, jak przyjemne uczucie w podbrzuszu potęguje, a przeze mnie przechodzą gwałtowne drgawki. Wpatrzona w mokrą od potu buzię chłopaka, krzyknęłam po raz ostatni jego imię. On wykonał jeszcze kilka pchnięć i całkowicie opadł na mnie z bezsilności. Próbowałam unormować swój oddech,będąc przyklejona policzkiem i gładząc jego plecy, powodując gęsią skórkę. Byłam przepełniona szczęściem, którego nie potrafię opisać słowami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz